separateurCreated with Sketch.

Fragment, który zniknął z Pisma Świętego

HOLY BIBLE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Karol Wojteczek - publikacja 31.07.19, aktualizacja 27.09.2024
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
I to całkiem niedawno!
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

I to całkiem niedawno!

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Wydawać by się mogło, że czas kształtowania kanonicznej postaci Pisma Świętego dobiegł powoli końca wraz z upowszechnieniem hieronimowej Wulgaty, czyli gdzieś tak ok. szesnastu wieków temu, a pozostałością po nim są jedynie fascynujące głównie wąski krąg biblistów apokryfy. A co, jeśli powiem wam, że pewien, obecnie skreślony fragment Biblii pojawiał się w jej oficjalnych wydaniach jeszcze w XIX wieku? A tyczył się kwestii po wielokroć poważniejszej niż legendarne mojżeszowe rogi czy jabłko z Drzewa Poznania, które mogło równie dobrze być figą

Aby jednak zrozumieć istotę zamieszania, cofnąć musimy się raz jeszcze do czasów św. Hieronima, gdy w siłę rosła antytrynitarna herezja arian (100 lat później ariańscy władcy rządzili już wszystkimi niemal ziemiami upadłego niedawno Cesarstwa Zachodniorzymskiego). Trwający przy obronionym ostatecznie dogmacie o Trójcy Świętej wczesnochrześcijańscy pisarze nie ustawali wtedy w wysiłkach na rzecz utrzymania prawowierności, co i rusz publikując kolejne teologiczne listy i dysputy. I niewykluczone, że jeden z tych pisarzy posunął się w swoim polemicznym zapale zbyt daleko…

Oczywiście nie sposób jest dzisiaj przypisać Wigiliuszowi z Tapsos winę umyślną. Być może, przepisując Pismo Święte, uznał on po prostu dopisek jednego z wcześniejszych kopistów za fragment oryginalnego tekstu biblijnego. W czasach przedgutenbergowskich omyłki takie nie były niczym nadzwyczajnym. A słynną Commę Johanneum, bo o niej tu mowa, cytował już na wiek przed Wigiliuszem Pryscylian z Avili (skazany zresztą, choć z innego powodu, na śmierć za herezję).

 

“Nieaktualny” fragment?

Co jednak tak właściwie wyczytać możemy z (nie)kontrowersyjnego i „nieaktualnego” już fragmentu Pierwszego Listu św. Jana? Absolutnie nic sprzecznego z obowiązującą dziś teologią; jedynie dobitniejsze (i szukające podparcia w autorytecie dającego natchnienie Ducha Świętego) potwierdzenie prawdziwości dogmatu o Trójcy Świętej. Sprawdźcie sami:

7Albowiem trzéj są, którzy świadectwo dają na niebie: Ojciec, Słowo i Duch Święty; a ci trzéj jedno są. 8A trzéj są, którzy świadectwo dają na ziemi: Duch i woda i krew; a ci trzéj jedno są – tak brzmiał 1J 5, 7-8 w wariancie zawierającej Commę Biblii Jakuba Wujka.

7Trzej bowiem dają świadectwo: 8Duch, woda i krew, a ci trzej w jedno się łączą – w takiej postaci dzięki Biblii Tysiąclecia znamy ww. fragment współcześnie i w takiej też funkcjonował on w pierwszych wydaniach Wulgaty.

Czy jednak na powyższej podstawie uznać możemy Wigiliusza bądź któregoś z jego poprzedników za winnego umyślnego fałszowania Pisma Świętego? Nasze, ziemskie sądy uniewinniłyby go raczej z braku jednoznacznych dowodów. Ewentualnie mogłyby uznać chęć walki z rozprzestrzeniającą się herezją za okoliczność łagodzącą. A Duch Święty? Chyba wciąż daje natchnienia, skoro po wielu stuleciach udało się przywrócić Tekst Natchniony do oryginalnej postaci.



Czytaj także:
12 cytatów biblijnych do głębokiego rozważenia



Czytaj także:
Wiecie, ile czasu zajmuje przeczytanie całej Biblii na głos? Katopedia wie!

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.