Ta historia wydarzyła się w sierpniu 2019 roku. Dziś Emma Morosini jest już u Pana Boga (zmarła we wrześniu 2020 r.).
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
95-letnia Emma Morosini, Włoszka, wybrała się w pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę. Pokonała ponad tysiąc kilometrów! „Ostatnie owoce mojego życia: modlitwę o pokój na świecie, za kapłanów i młodych chciałam przynieść tutaj Matce Bożej” – powiedziała.
Pierwsze kroki skierowała przed Cudowny Obraz, gdzie długo się modliła, a potem spotkała z paulinami. Przeor klasztoru ucałował jej ręce i podziękował za pielgrzymi trud, ofiarując ryngraf Jasnogórskiej Pani i różaniec.
95-letnia Włoszka Emma Morosini, która wybrała się w samotną pieszą pielgrzymkę na #JasnaGóra pokonując ok. 1 tys. km jest już u celu.-Ostatnie owoce mojego życia, modlitwę o pokój na świecie, za kapłanów i młodych chciałam przynieść tutaj Matce Bożej, jestem szczęśliwa-wyznała pic.twitter.com/XwMJMY09aZ
— JasnaGoraNews (@JasnaGoraNews) August 21, 2019
Zapytana, skąd pomysł na tak szaloną w jej wieku wyprawę odpowiedziała, że jest to realizacja jej postanowień.
Od 25 lat jestem w drodze, od dnia kiedy zostałam cudownie uzdrowiona. Postanowiłam sobie, że każdego roku przez trzy miesiące będę pielgrzymować i tak od 70. roku mojego życia trzy miesiące jestem w drodze – podkreśliła pątniczka.
Lourdes, Fatima, teraz Jasna Góra
Pierwszym sanktuarium, które nawiedziła, było Lourdes, a potem Fatima. Teraz przyszła pora na Jasną Górę.
Pomyślałam, że te ostatnie owoce mojego życia chcę przynieść Matce Bożej tutaj, modlitwę o pokój na świecie, za kapłanów i za młodzież. To są najważniejsze intencje, które możemy zawierzyć tylko Maryi – wyznała.
Podkreśliła, że „to taka malutka kropelka, którą może dodać do oceanu”.
To mnie uszczęśliwia, że mogę tu być, w tym Sanktuarium, które kocham – podkreśliła.
Chcę podziękować Dziewicy Maryi za to, że mnie tu wezwała, to Jej wołanie sprawiało, że nawet kiedy byłam zmęczona wieczorem, to przychodził nowy dzień i znowu nowe siły. To jest piękne doświadczenie odkryć, że Matka Boża trzyma Cię za rękę i mówi „dawaj dalej”, jeszcze kroczek – wyznała Emma Morosini.
Pątniczka wyraziła wielką wdzięczność wszystkim, którzy się za nią modlili.
To bardzo ważne, by mieć przyjaciół, którzy się za ciebie modlą, nie ma pielgrzymowania, pokonywania drogi, trudności, bez modlitwy, bez niej to „nie wychodzi”.
Czytaj także:
Spacer, włóczęga, pielgrzymka… Na czym polega “Filozofia chodzenia”?
Różne „przeszkody” w drodze
Niestrudzona kobieta opowiadała o różnych „przeszkodach” w drodze.
Czasem było tak, że robiłam cztery kroki i musiałam się zatrzymać. Zawsze wtedy pojawiał się człowiek – anioł, który pomagał. Pytałam się mądrego kapłana, czy mogę pielgrzymując tę pomoc przyjmować a on odpowiedział: „ty masz swoje lata, Matka Boża zna twój wiek i nie wolno ci odmawiać, gdy ktoś zaoferuje pomoc”.
Ta pomoc była wielka – przekonuje i dodaje: „myślałam, że dotrę na Jasną Górę na koniec roku, robiąc te cztery kroki i postój, ale dzięki życzliwym ludziom udało się dotrzeć już teraz”.
Z uśmiechem wspomina, że dziękuje za pomoc wielu osobom, także polskim policjantom.
Kiedy pomyliłam drogę i poszłam w innym kierunku na trasie, to zaoferowali swoją pomoc przez podwiezienie służbowym samochodem i wyprowadzenie na właściwą drogę – podkreślała.
Pokonała 1000 km
Wyznawała, że Maryja jest dla niej jak mama.
Nie mam już nikogo z bliskich na świecie i dlatego jestem Jej córką i Ona mnie prowadzi – stwierdziła.
Zapytana o przesłanie płynące z dziś z Jasnej Góry, odpowiedziała z przekonaniem:
Chciałabym, byście mieli zaufanie i wiarę, że Matka Boża wszystkich kocha, mądrych i głupich, że jest Matką a Matka kocha bardziej trudne dzieci. Ufajcie, bądźcie pewni, że Matka Boża nas kocha.
Zaufanie, wiara, módlcie się, módlcie się – mówiła.
Włoszka wyruszyła ze swego rodzinnego miasta Castiglione delle Stiviere nad jeziorem Garda. W samotnej pielgrzymce na Jasną Górę miała do pokonania około 1000 km. Jej znakiem rozpoznawczym jest pomarańczowa, odblaskowa kamizelka, jasny kapelusz i różaniec. Prowadzi za sobą niewielki wózek, w którym ma wszystko, co niezbędne w drodze. Na noclegi zatrzymywała się w różnych miejscach, domach prywatnych, parafiach.
Czytaj także:
Czy nie za dużo mamy Matek Boskich? Każdy chce mieć swoją
Czytaj także:
Babcia pątniczka. Ma 94 lata i przeszła 917 km w 40 dni!