Jak mówi św. Bazyli, człowiek służy Bogu albo ze strachu przed karą, jak niewolnik; albo dla nagrody, jak najemnik; albo z miłości, jak syn. A ty?
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
A jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, aż przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Wtedy dwóch będzie w polu: jeden będzie wzięty, drugi zostawiony. Dwie będą mleć na żarnach: jedna będzie wzięta, druga zostawiona. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o której porze nocy złodziej ma przyjść, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie (Mt 24,37–44).
Gdyby było wiadomo, kiedy przyjdzie złodziej, należałoby czuwać tylko tej jednej nocy i po kłopocie. Gdyby dzień końca świata albo naszej własnej śmierci był nam znany, konfesjonały byłyby oblężone przez jutrzejszych nieboszczyków. Tylko że taka pokuta w hali dworcowej przed odjazdem byłaby równie wątpliwa co do intencji jak chrzest Konstantyna, odwlekany aż do łoża śmierci, aby przedtem nie przeszkadzał grzeszyć.
Czytaj także:
Koniec świata już blisko? 12 zapowiedzi Apokalipsy
Bóg nie objawił nam godziny końca: wiadomość ta nie jest potrzebna ani pożyteczna niewolnikom i najemnikom. Jak mówi św. Bazyli, człowiek służy Bogu albo ze strachu przed karą, jak niewolnik; albo dla nagrody, jak najemnik; albo z miłości, jak syn.
Otóż niewolnik, znając godzinę inspekcji, zacząłby pracować gorliwie na pięć minut przed nią. Najemnik mógłby uznać, że rozliczenie przychodzi za wcześnie, zanim jeszcze zdołał odebrać w pełni zapłatę, na którą liczył: i mógłby się właśnie w ostatniej chwili zbuntować. Bywało tak w historii, na przykład w czasie zarazy, że świadomość bliskiej śmierci wyzwalała najniższe skłonności w tłumach ludzi dotychczas spokojnych i porządnych.
I jedynie syn, który końca czeka nie jako swojego potępienia lub wybawienia, ale jako godziny ostatecznego objawienia się Ojca – jedynie syn może znać bez szkody dla siebie swoją własną ostatnią godzinę. Wspólnej ostatniej godziny nie znał nawet Syn Boży jako człowiek.
Ma ona przyjść niespodziewanie, trafić w sam środek ludzkich splątanych spraw i dążeń, rozciąć je i ukazać, że w dużej mierze prowadziły donikąd, a ważna była tylko intencja, w jakiej działano. To samo miejsce, te same warunki życia mogą okazać się bramą zbawienia dla jednych, bramą potępienia dla drugich.
Z tych dwu, którzy będą na polu, nie jest powiedziane, że do nieba wzięty będzie uboższy albo właśnie bogatszy: te rzeczy stracą wtedy całe znaczenie, a pozostanie tylko sposób, w jaki nieśliśmy przez życie nasze bogactwo albo właśnie ubóstwo. Z tych dwóch, które będą mełły razem, nie jest powiedziane, że do nieba wzięta będzie pilniejsza albo właśnie powolniejsza: nasz charakter stanie się wtedy rzeczą zupełnie obojętną, a pozostanie tylko sposób, w jaki wykorzystywaliśmy jego zalety i wady.
Czytaj także:
Na jaką apokalipsę czekają chrześcijanie? Świat tego nie rozumie
Jak za dni Noego potop przekreślił wszystko, co wydawało się ważne, tak i na nas spada kiedyś Boża miara, przewracająca świat naszych wartości: eschatologiczna poprawka, która nie będzie jednak niespodzianką.
Zostaliśmy przecież ostrzeżeni, dostaliśmy nakaz czuwania i mamy wszelkie możliwości, żeby się z tekstu Ewangelii zaznajomić z zasadami działania tej Bożej miary. „Objawiono ci, człowiecze, co jest dobre i czego Bóg żąda od ciebie”.
Objawiono nam wszystko, czego potrzebujemy, żeby w tym dniu z ufnością stanąć przed Panem, a zatajono przed nami wszystko, czego znajomość nie wyszłaby nam na dobre. I nakazano: Czuwajcie.
Fragment książki „Jednego potrzeba. Refleksje biblijne”, Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów.
Siostra Małgorzata Borkowska OSB urodziła się w 1939 r. Studiowała polonistykę i filozofię na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz teologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Od 1964 jest benedyktynką w Żarnowcu. Autorka wielu prac historycznych, m.in. “Życie codzienne polskich klasztorów żeńskich w XVII i XVIII wieku”, “Czarna owca”, “Oślica Balaama”, “Sześć prawd wiary oraz ich skutki”, tłumaczka m.in. ojców monastycznych, felietonistka czasopism “Więź” i “Via Consecrata”.
Czytaj także:
Kiedy nastąpi koniec świata?