Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Pamiętnego 19 marca 1980 r. jedziemy z Marie‑Dominique do Montpellier. W Pałacu Sportów jest wiele tysięcy ludzi. Siadamy na trybunach. Moje relacje z mamą są w permanentnym kryzysie. „Nie wypada” mi siedzieć obok niej, wstydzę się. Oddalam się o kilkadziesiąt metrów, a ona nie próbuje mnie powstrzymać; to nie moment, by wywoływać nowy konflikt… Na scenie widzę czworo czy pięcioro siedzących ludzi, wszyscy w garniturach i pod krawatem. Najwyraźniej Nicky’ego nie ma wśród nich. To muszą być dziennikarze, może jest wśród nich mer. To byłoby zabawne, gdyby przedstawiciel legalnie wybranej władzy przyjechał specjalnie, aby przywitać gangstera z Nowego Jorku.
Powiedziałem Jezusowi „kocham Cię” i moja dusza się zmieniła
Jeden z mężczyzn na scenie podchodzi do mikrofonu. Kieruje do nas kilka słów powitania, mówiąc:
Panie, panowie, z przyjemnością witamy pośród nas Nicky’ego Cruza!
Nicky Cruz wstaje. Zaczyna opowiadać swoją historię. Bardzo szybko zapominam o problemie garniaka, chłonę jego słowa. To, czego doświadczył, nie mieści się w głowie – to pełne zanurzenie w piekle i przemocy. Nicky urodził się w Porto Rico. W wieku trzynastu lat przyjechał do Nowego Jorku, do Bronksu. Wstąpił do gangu Mau Mau. Po kilku ciosach nożem stał się jego niekwestionowanym szefem. Nicky mówi nam o tych mrocznych godzinach swojego życia, kiedy zabijał gołymi rękami, gdy był ledwie odrobinę starszy niż ja…
Nicky z przekonaniem opowiada nam o Jezusie. O Jezusie, którego nie możemy zobaczyć, ale który jest obecny przez swojego Ducha. O Jezusie, który ma moc zmienić nasze życia, tak jak zmienił jego. Ale jest jeden warunek, żeby ta odmiana się dokonała: musimy sami Go poprosić, aby działał, ponieważ Jezus ma nieskończony szacunek dla naszej wolności. Nicky kończy swoje świadectwo, zwracając się wprost do nas:
Powiedziałem Jezusowi „kocham Cię” i moja dusza się zmieniła. Ten sam Jezus, który zmienił Nicky’ego Cruza, zmieni wasze życie. Zapraszam was, byście zrobili konkretny krok ku Niemu: podejdźcie do sceny i wspólnie poproście, byście mogli doświadczyć tego spotkania w waszych sercach.
Miał być gangsterem. Został księdzem! Niezwykła historia René-Luca
Nicky jedną ręką trzyma mikrofon i nadal łagodnie zaprasza nas, byśmy podeszli pod scenę. Modli się za nas. Powoli wiele osób podnosi się i odpowiada na jego apel. Nie całkiem rozumiem, co się dzieje, ale ufam temu mężczyźnie. Gdy opowiadał o swoim życiu, wiele razy czułem się zrozumiany. Utożsamiałem się bardzo z tym co mówił. On przeszedł przez wielkie cierpienia, ja również.
Miejsce przed sceną zapełnia się coraz bardziej, na dole są już setki osób. Postanowione, idę. Pojawiam się pośród tych wszystkich, którzy zgromadzili się na dole. Przepycham się ramionami, aby dotrzeć do samej sceny. Chcę zobaczyć Nicky’ego z bliska. Patrzę na niego. Jego rysy są naznaczone, na jego twarzy są ślady doświadczanej przemocy. Mimo to emanuje z niej wielki pokój, wielka łagodność. Przestaję na niego patrzeć i zaczynam go naśladować. Zamykam oczy. Chcę robić tak jak on, modlić się. Słucham go:
Panie Jezu, proszę cię, napełnij to miejsce pięknem Twojej miłości, Twojej potęgi. Ulecz zranione serca, uwolnij wszystkich tych, którzy są więźniami swoich relacji lub przywiązań. Jeśli zmieniłeś mnie, możesz zmienić tych, którzy stoją tutaj przed Tobą…
Śpiewy nadal rozbrzmiewają, wszyscy wokół się modlą. Wtedy ja także zaczynam się cicho modlić:
Jezu, zmieniłeś życie Nicky’ego Cruza. Chcę Cię poznać. Otwieram przed Tobą moje serce. Ja również chcę rozpocząć nowe życie.
Stopniowo łzy przełamują barierę moich powiek. Nie mogę ich zatrzymać, spływają mi po policzkach. Na szczęście nikt mnie tu nie zna. Trudno, pozwalam łzom płynąć…
Ks. René-Luc: Cierpienia sprawiły, że moje serce stało się twarde.
Łzy… Wydaje mi się, że cierpienia sprawiły, że moje serce stało się twarde. Nie płakałem od bardzo dawna. Kiedy Martial popełnił samobójstwo, nie wylałem ani jednej łzy. Zresztą nazajutrz po jego śmierci poszedłem do kostnicy. Mama już tam była, płakała przy ciele Martiala. Kiedy zobaczyła, że przyszedłem, opanowała się. Podszedłem bliżej. Po raz pierwszy widziałem trupa. Dotknąłem jego policzka: był zimny.
– Hej, mamo! Widziałaś? – powiedziałem do niej zdziwiony. – Można by powiedzieć: kurczak na zimno…
Taki był stan mojej wrażliwości. I oto, co Pan Bóg właśnie we mnie kruszy…
W tej chwili, w atmosferze modlitwy, łzy płyną mi po policzkach. Bóg działa we mnie. Tego wieczoru dzięki Nicky’emu przeżywam w Montpellier to, co nazywa się pierwszym zesłaniem Ducha Świętego. Duch Święty jest jak podmuch. Może w nas przebywać nawet bez naszej świadomości. I oto nagle drzwi się otwierają, okno też, i nagle czujemy ten podmuch przenikający przez nasze mury. Na zawsze zapamiętam słodycz tej pierwszej chwili, pierwszej odczuwalnej wizyty Ducha Świętego w moim życiu.
Mój los był podobny do zardzewiałych wiatrowskazów na dachach domów – ten mój został zablokowany na jednym biegunie lodu i zimna. Tego wieczoru mój wiatrowskaz miał się odblokować i ustawić w zupełnie innym kierunku…
*Fragment książki ks. René-Luca, „Serce pełne Boga”, Wydawnictwo Esprit 2019
**Tytuł, lead, śródtytuły pochodzą od redakcji Aleteia.pl
Ksiądz René-Luc odwiedzi Warszawę! Już 15 października odbędzie się z nim spotkanie modlitewne w katedrze warszawsko-praskiej, ul. Floriańska 3. Start o godzinie 18:00. Więcej informacji TUTAJ