Czasem tak mam, że ludzie żalą mi się na innych ludzi. A potem niespodzianie ci inni przychodzą, żeby pożalić się na tych pierwszych. Jednym i drugim staram się udzielać takiej rady: Traktuj innych ludzi jak używane samochody!
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
(Nie)wysoka poprzeczka
Słyszę to niemal na każdym kroku. Zdania pełne oczekiwań i oburzenia jednych ludzi względem drugich. Czy nie mamy w społeczeństwie przesadnie wysokich, często wręcz nierealistycznych wymagań względem innych? Że źle ubrany, że mówi nie tak, że chodzi nie tak, że myśli nie tak, że działa nie tak…
Bezwarunkowa akceptacja innych to dziś biały kruk. Czy w pracy, czy w domu trzeba bardzo się postarać, żeby zyskać sobie czyjąś życzliwość. Innym stawiamy poprzeczkę wysoko. Dla siebie jesteśmy bardziej wyrozumiali. Z jednej strony to dobrze, ale może nie zawsze.
Być wystarczająco dobrym
Akceptacja siebie jest bardzo ważna. Też dlatego, że to punkt wyjścia do pracy nad sobą. Warto jest mieć dla siebie trochę miłosierdzia i uznać, że jest się wystarczająco dobrym. Jednak nie po to, żeby przestać, ale żeby zacząć nad sobą pracować efektywnie.
Tak samo jest z innymi. Rzeczy zaczynają się zmieniać, gdy obdarzymy drugiego miłosiernym spojrzeniem. Gdy uznamy (choć bywa to niewyobrażalnie trudne), że ktoś jest wystarczająco dobry. To nie chodzi o przymykanie oczu na to, co nie gra. Chodzi raczej o bycie ponad to. Tak jak w przypadku używanych samochodów.
Ludzie jak samochody
Kiedy kupujesz używany samochód, to wiesz, że nie będzie idealny. Może nie będzie w wymarzonym kolorze albo zabraknie mu szyberdachu, który bardzo chcesz mieć.
Gdy jednak już się na niego zdecydujesz, to przecież będziesz cieszyć się, że jest. Będziesz się cieszyć mimo wad i braków, o których wiesz, a także tych, które niedługo odkryjesz. Bo będzie tak z pewnością.
Ukryte wady
Ukryte wady są pewne. Wiesz przecież, że nie da się kupić idealnego używanego samochodu. I na poziomie rozumu każdy z nas wie, że nie ma też ludzi idealnie spełniających nasze oczekiwania. Nie ma idealnych: mężów, żon, braci, sióstr, rodziców, szefów, pracowników, polityków, urzędników, sklepikarzy…
Rzecz w tym, żeby wejść ponad rozum i spojrzeć na innych np. jak na używane samochody. Każdy ma swoją historię, każdy ma swoje niedomagania, każdy ma swoje zalety i każdy ma swoją wartość. Zamiast osądzać, najpierw warto go zrozumieć. Przynajmniej na jakiś czas.
Jakim jesteś samochodem?
Ułożenie współpracy z innymi ludźmi wymaga czasu, a i tak nie zawsze się udaje. Bywa, że w drugim jest coś, czego nie sposób zaakceptować, a jednak współpracować trzeba. Ach, żeby tak w nim coś szybko i bezboleśnie zmienić… Walki na argumenty nie ma co próbować, działa przeciwskutecznie. Druga strona okopuje się swoją argumentacją.
Mam takie doświadczenie, że są trzy zasadnicze siły dokonujące zmian w ludziach:
1/ czyjś przykład przejrzystości i przewidywalności działania;
2/ środowiska, czyli de facto przykładu grupy osób;
3/ pełnej życzliwości i mądrze udzielnej informacji zwrotnej.
Jednak żadna z tych rzeczy nie zadziała, jeśli nie będzie poprzedzona akceptacją.
Akceptacją: poglądów, wyglądu, nawyków, wymowy, sposobu bycia itd. Ale co zrobić, by to zaakceptować? Można pójść za tytułową myślą i uznać, że ludzie są jak używane samochody. Tak ty, jak i ja.
Przecież to, że ja akceptuję innych to jeszcze nic. To, że ktoś akceptuje mnie, to jest naprawdę dobra wiadomość. Bo przecież każdy z nas jest trochę jak używany samochód.
Czytaj także:
Zaskakujący mechanizm rządzący ludzkimi relacjami
Czytaj także:
Relacje, które niszczą. Jak poradzić sobie z toksycznymi więziami w rodzinie?
Czytaj także:
Pieniądze czy relacje? W codzienności wybór nie jest taki oczywisty…