To, o czym chcę nam wszystkim dziś przypomnieć to słowa Daniela Ange: „Być ufnym to mówić Bogu: nie rozumiem, ale jestem Ciebie pewien”. Zawsze i w każdej sytuacji.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
„Modliłam się o to, abym umiała kochać, abym umiała zawierzyć. Prosiłam o ufność, o to, by lęk, strach nie zdominowały mojego życia” – pisze Bożena Tomaszek w książce „Glejak stał się darem. Odkrywanie miłości” (Wydawnictwo “Scriptum”). Autorka opowiada o drodze swojej rodziny od momentu, gdy u jej męża Krzysztofa zdiagnozowano ciężką chorobę, przez cały proces leczenia. To jest książka o miłości i nadziei. O sile, której ta rodzina doświadczała od Boga.
Źródłem siły jest ON
Błogosławię czas cierpienia, dlatego że właśnie w nim odnajduję moc Boga. Jego siłę, potęgę i to, że z najgorszej sytuacji jest w stanie wyprowadzić dobro – wiem to z własnego doświadczenia. Nie jestem z grupy tych osób, które przyjmują cierpienie z radością. Nie oczekuję go jako daru. Jednak nie boję się go, bo już wiem, że jest częścią życia. W Księdze Koheleta czytamy:
„Wszystko ma swój czas,
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem:
Jest czas rodzenia i czas umierania,
czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono,
czas zabijania i czas leczenia,
czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu,
czas zawodzenia i czas pląsów,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania,
czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich,
czas szukania i czas tracenia,
czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania,
czas milczenia i czas mówienia,
czas miłowania i czas nienawiści,
czas wojny i czas pokoju”.
(Koh 3, 1-9)
Niepewność przed operacją
„Do dziś pamiętam tę noc przed operacją, którą samotnie spędziłam, leżąc krzyżem w pokoju. Rano spotkanie z Krzysiem. Ostatni akt zawierzenia Temu, któremu oddaliśmy nasz los, ale z nadzieją, że będzie dobrze, że wszystko przebiegnie tak, jak tego pragniemy” – pisze autorka.
Również przeżywałam takie chwile przed operacjami bliskich mi osób. I choć było to już lata temu, doskonale pamiętam te momenty, w których brakowało mi tchu, oczekiwałam na informację o tym, czy moi bliscy się wybudzili po operacjach, czy wszystko będzie dobrze.
Jak zamienić lęk w ufność?
„Pamiętam kilkugodzinne oczekiwanie pod gabinetem lekarskim wśród ludzi, którzy rozmawiają o swoich nieszczęściach. Od tego dnia zawsze, przy każdej następnej wizycie starałam się nie być bezczynna, bezradna wobec tylu nieszczęść. Moją bronią stał się różaniec. Modliłam się o to, abym umiała kochać, abym umiała zawierzyć. Prosiłam o ufność, o to, by lęk, strach nie zdominowały mojego życia” – pisze autorka.
Osamotnienie i bezradność
Świat się nie zatrzymał, kiedy chorowali moi najbliżsi. Życie toczyło się dalej. Jednak w tych trudnych dla mnie czasach doświadczałam ogromu miłości. Moi przyjaciele i znajomi modlili się, dodawali mi otuchy. Koleżeńskie przytulenie dawało wytchnienie i siłę na kolejny dzień. Czułam, że mogę na chwilę odpuścić, czuć się słaba i powiedzieć, że nie wiem jak długo to wytrzymam. Szukałam siły na mszy św., stres rozładowywałam na siłowni, chciałam pozbyć się strachu, tego ładunku emocji, z którym nie wiedziałam co zrobić.
„Natarczywie prosiłam Boga, aby nie zostawiał moich synów samych z tym cierpieniem” – zwierza się Bożena Tomaszek. „I przyszło światło, że mam ich kochać ciągle jako pierwsza, bez względu na to, co i jak będą robić, bez względu na to, jak będą źli na Boga za to, co ich spotyka. Wiedziałam, że mam ich kochać, gdy będą źli, gdy będą się złościć, krzyczeć i w ten sposób wyrażać swoją bezradność wobec cierpienia”.
Kochać poprzez małe gesty
Mam kochać poprzez zrobienie herbaty, kolacji, poprzez pozbieranie rozrzuconych rzeczy, słowa, których nie powiem, które powstrzymam w sobie. Do miłości się wraca, dlatego chciałam nauczyć się kochać bezwarunkowo. Starałam się być wdzięczna za każdą czynność, którą wykonali, dziękować za każdy, nawet najmniejszy gest – dzieli się w książce autorka.
Stawanie w prawdzie
Tomaszek uważała, że jeżeli będą wystarczająco wytrwale prosić Boga o zdrowie dla jej męża, to on je na pewno otrzyma. Gdy przyszły wyniki, okazało się, że guz powiększył się dwukrotnie. Po ludzku wyczerpano już wszystkie możliwości. Była jednak spokojna, bo wiedziała, że to, co ma robić, to stawać w prawdzie.
Podobnie było u mnie. Chciałam wierzyć, że wszystko będzie dobrze, gorąco się o to modliłam. Jednak życie to nie koncert życzeń, zdaję sobie z tego sprawę. To, o czym chcę nam wszystkim dziś przypomnieć to słowa Daniela Ange: „Być ufnym to mówić Bogu: nie rozumiem, ale jestem Ciebie pewien”. Zawsze i w każdej sytuacji.
Czytaj także:
Śmierć, z której rodzi się życie… O śp. Agnieszce Pisuli – mamie 4 dzieci, lekarce – opowiada jej mąż
Czytaj także:
„Poświęcam Ci każdą chwilę cierpienia i bólu”. Modlitwa w chorobie