separateurCreated with Sketch.

Kiedyś bezdomny alkoholik, dziś maratończyk na wózku inwalidzkim, który pomaga chorym dzieciom

JANUSZ RADGOWSKI
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Anna Salawa - 29.11.19
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

 Doświadczyłem piekła. Mam za sobą 20 lat picia i 20 odwyków. Piłem, bo się bałem. Potrzebowałem czuć się elokwentnym, błyskotliwym, dowcipnym i do tego musiałem się dopalać nawet najmniejszą ilością alkoholu.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Nie widzi na jedno oko, ma przeszczepioną nerkę i amputowaną nogę, a mimo to na swoim wózku inwalidzkim, siłą swoich rąk i napędzany modlitwą, pokonuje kolejne szalone odległości.

Była już wyprawa Kraków – Sopot, Rzym – Wadowice i wiele kilometrów w Stanach Zjednoczonych. Wszystko to robi w ramach swojej akcji: „Zdobędę swój Everest”, której celem jest zbiórka pieniędzy dla chorych dzieciaków.

Jednak zanim Janusz poznał Pana Boga i zaczął pomagać innym, sam bardzo potrzebował pomocnej dłoni. Historię swojego życia opowiedział Ani Soporek w programie „Studio Raban”:

Doświadczyłem piekła. Mam za sobą 20 lat picia i 20 odwyków – wspomina Janusz Radgowski.

“Sięgałem po alkohol przez strach. Chciałem z kimś rozmawiać, jakoś zaistnieć. Piłem, bo się bałem. Potrzebowałem czuć się elokwentnym, błyskotliwym, dowcipnym i do tego musiałem się dopalać nawet najmniejszą ilością alkoholu.

Nałóg doprowadził do tego, że w pewnym momencie nawet nie wiedziałem, jak się po alkoholu mogę zachować. Czy nie zrobię krzywdy żonie? Czy nie skrzywdzę dzieci?

Uciekłem od rodziny jak zbity pies. Wtedy myślałem, że swoją decyzją ich ratuję. Niestety, dzieci nadal nie chcą mieć znać. Muszę przyjąć to z pokorą, bo co mogę zrobić?”.

 

Dzięki nałogowi… poznałem Boga

Alkohol wygnał go na ulicę, wpędził w różne choroby. I jak się później okazało, było to dla niego błogosławieństwo, bo dzięki temu spotkał Pana Boga:

“Przez alkohol doświadczyłem bezdomności – opowiada Janusz. – Kiedyś trafiłem do takiej noclegowani im. Brata Alberta w moim rodzinnym Płocku. Groziła mi już w poważnym stadium gruźlica. I wtedy też usłyszałem z radia informację o ciężkim stanie zdrowia Jana Pawła II. Coś mnie olśniło. Pomyślałem sobie, że jak to możliwe, że ten śmiertelnie chory człowiek, potrafi jeszcze wszystkich obdarzać takimi serdecznymi uśmiechami, a ja użalam się nad sobą. Dotarło do mnie, że dla mnie bogiem była wódka, mój chory palec, moja cukrzyca. To było dla mnie najważniejsze”.

To wydarzenie wywróciło zupełnie życie pana Janusza. Rozpoczął wielkie zmiany, a w sporcie i w pomaganiu innym odkrył sposób na wyjście z nałogu:

Pomaganie jest teraz dla mnie jak oddychanie. Głównie pomagam chorym dzieciakom. Do tej pory udało mi się pomóc trójce chorych dzieciaków – podsumowuje Janusz.

Cała rozmowa z Januszem Radgowskim w TVP1, w programie Studio Raban, 30 listopada o 8:50.

 

 


POMNIK BEZDOMNEGO WŁODKA
Czytaj także:
Był alkoholikiem, menelem i pił denaturat. Teraz w „Betlejem” ma pomnik nie do obalenia


WŁODZIMIERZ MOSTOWIK
Czytaj także:
Zamiatał ulicę tak pięknie, jak nikt. Niezwykły pomnik bezdomnego i odmienionego alkoholika

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!