Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Od śmierci Józefa Stalina minęły przeszło 2 lata, nadal jednak na Kremlu nie wykrystalizowała się nowa struktura władzy i Stany Zjednoczone nie do końca wiedzą, czego się po swym głównym rywalu spodziewać. Jeśli dodamy jeszcze, że wydarzenia powyższe mają miejsce w wigilię świąt Bożego Narodzenia, sytuacja staje się szczególnie godna współczucia.
Dyżur przy telefonicznym automacie nie był zapewne dla płk. Harry’ego Shoupa wymarzonym sposobem na spędzenie świątecznego wieczoru. W domu czekały trzy córki i żona. Od samego faktu otrzymania telefonu o takiej porze bardziej zdumiewająca była jednak treść pytania, jakie Shoup usłyszał po podniesieniu słuchawki.
– Czy ty naprawdę jesteś Świętym Mikołajem? – dziecięcy głos po drugiej stronie z pewnością nie należał do Sekretarza Obrony ani żadnego ze sztabowych dowódców. Zdumiony Shoup po chwili przepełnionego zaskoczeniem milczenia potwierdził jednak dziecięce nadzieje. A te eksplodowały z siłą kolejnych, cominutowych telefonów.
Tajny numer w rękach przedszkolaków
W jaki jednak sposób przedszkolaki wchodziły w posiadanie wojskowego i – jakby nie patrzeć – tajnego numeru telefonu? Wszystko za sprawą zamieszczonej w lokalnym The Gazette reklamy jednego z domów towarowych, w której to jakiś nieuważny copywriter popełnił literówkę (a może bardziej... „cyfrówkę”?).
Zainspirowany niezwykłym zbiegiem okoliczności płk. Shoup polecił swym podwładnym ogłoszenie w miejscowej prasie, że tamtejsza (Colorado Springs) placówka CONAD (Lądowego Dowództwa Obrony Powietrznej) podejmuje śledzenie lokalizacji zaprzęgu Świętego Mikołaja i uruchamia w tym celu specjalną infolinię.
Tyle miejska, czy raczej medialna legenda, w której zmieniają się daty, liczba dzwoniących dzieci czy numery telefonów (prawdziwa „czerwona linia” jest bowiem niedostępna z poziomu sieci publicznej). W rzeczywistości Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych po raz pierwszy komunikat o śledzeniu mikołajowych sań wydały już w roku 1948. Do stworzenia specjalnej infolinii miał jednak zainspirować Shoupa (który sam kilkukrotnie zmieniał swoją opowieść) jeden z podwładnych, który powiesił portret św. Mikołaja na stanowisku wykorzystywanym do śledzenia ruchu lotniczego.
Niezależnie jednak od dokładnego przebiegu zdarzeń, udało się płk. Shoupowi zapoczątkować nową, kultywowaną po dziś dzień tradycję. Rokrocznie na mikołajową infolinię (+1 877 446-6723) dzwoni przeszło 100 tys. dzieci, a trajektorię lotu sań świętego z Laponii (a tak naprawdę z Mirry) na stronie www.noradsanta.org śledzi w każde święta nawet 20 milionów osób. Dla ich obsługi Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych wykorzystują co roku ponad 1,5 tys. wolontariuszy. Wśród rodzinnych anegdotek przy świątecznym stole wspomnijmy może i o nich ;-)