separateurCreated with Sketch.

Otylia Jędrzejczak: Nie było możliwości, żebym nie przeżegnała się przed startem

OTYLIA JĘDRZEJCZAK
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Przed startem w zawodach pływackich miała w zwyczaju robić znak krzyża, powierzając się w ten sposób opiece Boga. „Woda to żywioł, w wodzie wszystko może się zdarzyć” – mówi pływaczka Otylia Jędrzejczak.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Otylia Jędrzejczak pochodzi z Rudy Śląskiej. Sportowego ducha rodzice chcieli zaszczepić w niej od najmłodszych lat. W tym celu zapisali córkę na zajęcia gimnastyczne, taneczne, szermierkę oraz pływanie. Pierwsze trzy dyscypliny okazały się nie dla niej. Z zajęć gimnastycznych została wyrzucona, z szermierki i tańca sama zrezygnowała. Zostało już tylko pływanie. „Miałam sześć lat, jak nauczyłam się pływać. Siedem, jak zaczęłam trenować” – opowiadała w programie „Uwaga”. Umiejętności pływackie trenowała pod okiem specjalistów w Klubie Sportowym Pałac Młodzieży w Katowicach.

Otylia Jędrzejczak: Przed startem w zawodach robiłam znak krzyża

Wielokrotnie stawała na podium. Zdobyła m.in. złoty medal na igrzyskach olimpijskich w Atenach (2004), jest dwukrotną złotą medalistką mistrzostw świata w pływaniu (Barcelona 2003, Montreal 2005), wielokrotną mistrzynią Europy.

Przed startem w zawodach pływackich miała w zwyczaju robić znak krzyża, powierzając się w ten sposób opiece Boga. „Nie było możliwości, żebym  nie przeżegnała się przed startem, ponieważ woda to żywioł, w wodzie wszystko może się zdarzyć” – powiedziała w rozmowie z dziennikarzem „Uwagi”.

W 2005 r. wydarzyła się tragedia, która odcisnęła piętno na całym jej życiu. Pływaczka jechała samochodem ze swoim młodszym bratem, Szymonem, do rodziców. Dzień później Szymon miał świętować urodziny, chcieli spędzić ten czas razem. Doszło do wypadku, brat olimpijki zmarł na miejscu:

To był ciężki moment. Nie pamiętam samego wypadku. Pamiętam to, co wydarzyło się po. Pamiętam, jak zostałam wyciągnięta z samochodu, jak krzyczałam: gdzie jest mój brat? To pamiętam. I to zostanie na zawsze w moim sercu.

Po wypadku przez kilka lat pisała do brata listy. Pisanie było dla niej formą terapii, podobnie zresztą jak sport: „Basen był dla mnie lekarstwem. Mogłam wyrzucić z siebie emocje pod wodą, mogłam krzyczeć, mogłam płakać tam, kiedy nikt nie widział”. Dziś wierzy, że Szymon nad nią czuwa, opiekuje się nią z nieba.

Monika Kuszyńska: Była pierwszą osobą, która odwiedziła mnie w domu po wypadku

Pół roku po tragedii jaka dotknęła sportsmenkę, wypadkowi uległa jej przyjaciółka. Monika Kuszyńska, wokalistka zespołu Varius Manx. W wyniku zdarzenia piosenkarka doznała poważnego urazu kręgosłupa, do dziś porusza się na wózku inwalidzkim.

„Kiedy wyszłam ze szpitala, Otylia była pierwszą osobą, która odwiedziła mnie w domu. Pamiętam, jak bardzo było to dla mnie ważne. Otylia opowiadała mi swoją historię. Mówiła bardzo intymnie i szczerze o tym, w jaki sposób ona przechodziła – fizycznie i psychicznie – przez to, co ją spotkało” – mówiła w reportażu dla TVN-u.

Zespół Varius Manx poprosił olimpijkę, aby wystąpiła w teledysku piosenki „Tyle siły mam”, do której tekst, jeszcze przed wypadkiem, napisała Kuszyńska:

Pisząc te słowa, jeszcze nie miałam pojęcia, co znaczy trauma. Dopiero za chwilę miałam się tego dowiedzieć. Otylia już to wiedziała. Myślę, że tym bardziej czuła te słowa.

„Gdy dostałam tę propozycję, powiedziałam: tak, oczywiście. Pokażmy wspólnie razem (…), że z każdej sytuacji w życiu można wyjść. Że siłę mam” – powiedziała o swoim udziale w teledysku Jędrzejczak.

„Otylia Jędrzejczak. Moja historia”

Niedawno na rynku wydawniczym pojawiła się książka „Otylia Jędrzejczak. Moja historia”. W opisie od wydawcy czytamy: „Słynna pływaczka otwiera się przed czytelnikami, by na własnym przykładzie pokazać, jak ulotne potrafią być chwile szczęścia. W kobiecie, która wydaje się twarda jak stal, widzimy osobę wrażliwą i dojrzałą, która zdołała się podnieść po najtragiczniejszym z ciosów”.

W książce Jędrzejczak rozlicza się z przeszłością, ale odnosi się także do teraźniejszości – do tego, co jest, tu i teraz. A tu i teraz jest… pięknie. Cztery miesiące temu urodziła syna Grzesia. Jest też mamą 2,5-letniej Marceliny. Skończyła studia z zakresu zarządzania sportem, założyła fundację, która wspiera młodych sportowców. Znów potrafi cieszyć się życiem.

*Źródła: Program Uwaga TVN, odc. z dnia 19 .01.2020, materiały prasowe wydawnictwa SQN

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.