separateurCreated with Sketch.

Tamtego dnia zginęło 2 tys. kobiet i 25 mężczyzn. Pożar, który wstrząsnął Chile

IGLESIA DE LA COMPAÑIA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Aleteia - 12.02.20
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Dramat rozegrał się w słynnym kościele jezuitów w Santiago. Oto wspomnienie tej smutnej historii.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Wewnątrz kościoła jezuitów, największej i najbardziej imponującej świątyni Santiago, w dniu 8 grudnia 1863 roku znajdowało się ponad dwa tysiące osób czekających na rozpoczęcie Święta Niepokalanego Poczęcia Maryi i rocznicy założenia konfraterni „Córek Maryi”.

Drzwi świątyni otworzono dwie godziny wcześniej, gdyż przewidywano napływ ogromnej liczby wiernych. A zgodnie z istniejącymi opisami w kościele zapalono ponad dwadzieścia tysięcy świec, aby rozjaśnić jego wnętrze.

Układ ławek w kościele odzwierciedlał ówczesne rozwarstwienie społeczne: najbliżej głównego ołtarza siedziały kobiety z wyższych sfer, dalej – nianie z dziećmi swoich pań, a na końcu, w pobliżu bocznych drzwi – mężczyźni.

Gdy zbliżała się godzina rozpoczęcia celebracji, zakrystianin zaczął zapalać stojące lampy gazowe okalające figurę Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej. O godzinie 18:45 rozpoczęła się tragedia – od jednej z lamp zapaliły się kwiaty i papierowe girlandy, które ozdabiały figurę.

IGLESIA DE LA COMPAÑIA

Public domain

Płomienie szybko pochłaniały drewniane konstrukcje kościoła, ogień z łatwością trawił bogate szaty świętych zdobiących kościół, szerokie, krynolinowe suknie uniemożliwiały kobietom poruszanie się – panie upadały, blokując zarówno przejście w nawie głównej, jak i nieliczne boczne wyjścia.

Zgodnie z panującym wówczas zwyczajem drzwi do kościoła były zamknięte – zapewniało to lepszą akustykę podczas śpiewanych mszy i lepsze oświetlenie. A ponieważ otwierały się do wewnątrz, uniemożliwiło to wiernym ucieczkę przed rozprzestrzeniającym się szybko ogniem.

Dzwony kościelne biły, wzywając pomocy, mieszkańcy miasta zbiegli się i zgromadzili wokół płonącego kościoła, jednak, na nieszczęście, nikt nic nie potrafił zrobić, nikt nie wiedział, jak pomóc, jak opanować i ugasić pożar, który pochłaniał kruchą konstrukcję budynku.

„Ciało na ciele, tworzył się mur coraz wyższy i coraz bardziej zbity. Ciała niektórych kobiet dźwigały ciężar kolejnych dziesięciu czy dwunastu, jedne leżały na górze, inne wzdłuż tego muru, jeszcze inne na skos i w każdą możliwą stronę. Praktycznie nie było możliwe oddzielić poszczególnej osoby od tej zbitej i przerażającej masy. Z wnętrza kościoła dochodziły najstraszniejsze zawodzenia” – tak dzień po pożarze relacjonował tragedię w kościele dziennik El Ferrocarril.

Dnia 9 grudnia rozpoczęto ekshumację ciał, a rodziny próbowały rozpoznać swych najbliższych. Zwęglone ciała wywieziono 164 wozami i złożono je we wspólnej mogile, którą kopało ponad dwustu mężczyzn. Pogrzeby trwały cztery dni, a ich koszty zostały pokryte z funduszy uzyskanych ze sprzedaży biżuterii odnalezionej w zgliszczach kościoła i z pieniędzy rodzin ofiar pożaru. W tragedii zginęło około dwa tysiące kobiet i dwudziestu pięciu mężczyzn. 

Kilka dni po tragedii rozpętała się dyskusja, w której oskarżono Kościół katolicki o podtrzymywanie staroświeckich praktyk religijnych i o jego zgubny wpływ na kobiety. Magazyn La Revista Católica odpowiedziała na te krytyki, twierdząc, że pożar „był zrządzeniem Boga i że zmarli byli osobami godnymi naśladowania ze względu na swą religijność, humanitarność i dobroć”.

Tragedia wstrząsnęła całym Chile, władze podjęły wiele kroków zapobiegawczych, jak np. montaż podwójnych zawiasów w drzwiach we wszystkich kościołach kraju i zakaz celebrowania wieczornych mszy. Utworzono także pierwszy w Santiago oddział ochotniczej straży pożarnej, aby tragedia z 8 grudnia się nie powtórzyła.



Czytaj także:
Chile: demonstranci zdemolowali XIX-wieczny kościół [ZDJĘCIA]


DEPRESJA
Czytaj także:
Mężczyźni częściej popełniają samobójstwa. Jak im pomóc?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!