Zwyczaj kupowania dzieciom prezentów w formie słodyczy jest bardzo popularny. Dziś, kiedy dzieci spożywają cukru zdecydowanie za dużo, warto pomyśleć nad zamiennikami dla słodkich upominków.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Czekoladka od cioci
Chyba nie ma dziecka, które nie dostałoby kiedyś w prezencie słodyczy. Batonik, lizak, czekolada, jajko niespodzianka – coś, co najłatwiej kupić w pierwszym lepszym sklepie, kosztuje kilka złotych, a dziecko z pewnością będzie zadowolone. Bo jak wiadomo – wszystkie dzieci lubią słodkości.
Zwyczajem tym chcemy sprawić maluchowi przyjemność, nierzadko rozpieścić czy skłonić ku sobie. Albo po prostu zachować się „odpowiednio”, bo uważa się, że kiedy kogoś odwiedzamy, to miło w jakiś szczególny sposób pomyśleć o najmłodszych domownikach.
Właśnie – pomyśleć warto szczególnie. Bo czy kupowanie pierwszej lepszej słodyczy nie jest pójściem na łatwiznę? I nie chodzi tu wcale o wymyślanie nie wiadomo jakich prezentów. Jest bowiem wiele drobiazgów, które mogą dziecko ucieszyć.
Ale co w tym złego?
Jakiś czas temu powstała akcja „niesłodki prezent” stworzona przez Zuzannę Antecką – dietetyczkę i psychologa, autorkę bloga o żywieniu dzieci „Szpinak robi bleee”. Wskazała ona na pięć powodów, dla których słodycze są złym prezentem. Oto one:
- Uczymy dzieci łączyć jedzenie słodyczy z emocjami.
- Utrudniamy ukształtowanie dobrych nawyków żywieniowych.
- Sprawiamy, że dzieci zaczynają oczekiwać słodyczy zawsze, gdy dzieje się coś przyjemnego.
- Stawiamy rodziców w roli „słodyczowych faszystów”, którzy odbierają smak dzieciństwa.
- Przyczyniamy się do tego, że dzieci jedzą za dużo cukru.
To chyba wystarczające przesłanki, aby pomyśleć o alternatywach dla słodkich upominków.
Zdrowe zamienniki
Słodycze kojarzą nam się z kolorowymi i szeleszczącymi papierkami. Mogą pod nimi kryć się jednak nie tylko zawierające tony cukru słodkie przysmaki, lecz także „zdrowe” słodkości. Na rynku można kupić dość łatwo batony, ciastka czy czekoladę z naprawdę dobrym składem. Możemy więc kupić batonik i… batonik. Są też przeróżne wafle – ryżowe, gryczane, jaglane i inne chrupiące a zdrowe przekąski. Dając maluchowi taki prezent, zawieramy jednocześnie ten element typowej słodyczy, który kojarzy się z szeleszczącymi opakowaniami.
I bardziej naturalnie…
Co jeszcze moglibyśmy tu dorzucić? Po prostu owoce. Może nawet jakiś jeden owoc, który rzadziej kupujemy ze względu na cenę – bardziej egzotyczny czy trudno dostępny, a dziecko na pewno się nim zainteresuje. Suszone owoce, orzechy, mieszkankę studencką, chipsy z owoców i warzyw, świeży sok i coraz popularniejsze – musy.
Małe do zabawy
Tak jak uważa się, że każde dziecko ucieszy się ze słodyczy, tak są pewne drobne prezenty, które z pewnością malucha ucieszą, a wydamy na nie tyle, ile na batonika czy ptasie mleczko. Jakie? Kolorowanki, naklejki, książeczki, wycinanki, plastelina, kredki i blok do malowania, bańki mydlane, kreda, kolorowe mazaki, mała zabawka (na przykład samochodzik), pieczątki, małe puzzle, balony, wiatraczek, karty, magnesy… Jest tego mnóstwo i jeszcze więcej!
Dobry czas
Wcale nie jest tak, że dzieci oczekują od nas jakichś prezentów. Chyba że je do nich przyzwyczaimy, ale to już inna sprawa. Po co bywamy u kogoś? Zwykle żeby porozmawiać, napić się herbaty i spędzić miło czas. Dokładnie tego samego potrzebują najmłodsi gospodarze – nieco czasu dla nich.
Upominki to nie tylko rzeczy materialne. Odwiedzając bliskie nam dzieci trzeba pamiętać, że najpiękniejszym prezentem, jaki mogą od nas otrzymać, to nasza uwaga i wspólna chwila. Może spacer, ciekawa zabawa czy pogranie w planszówkę. Może zwyczajna rozmowa. Często coś takiego zapamiętają na dłużej, a pytając, kiedy znowu przyjdziemy, będą wyobrażały sobie, co inspirującego zrobimy razem przy kolejnym spotkaniu, nie – co dostaniemy.
Czytaj także:
Cukrzycy są sami sobie winni? Pora skończyć z tym szkodliwym mitem
Czytaj także:
Jemy coraz więcej cukru – nasze dzieci też! “Pracujemy” na otyłość…