Jan Paweł II przypomniał współczesnemu światu fakt, że wolność człowieka jest ograniczona w takim stopniu, w jakim ograniczony jest sam człowiek. Właśnie dlatego wolność nie jest tym samym, co dowolność działania.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Katarzyna Szkarpetowska; Księże Marku, co najbardziej przeszkadza nam w poznawaniu i pełnieniu woli Boga?
Ks. dr Marek Dziewiecki: Jest wiele czynników, które nam w tym przeszkadzają, począwszy od naszej naiwności i grzeszności. Skłonność do pełnienia raczej własnej woli niż woli Boga mamy nie tylko po grzechu pierworodnym.
Adam i Ewa też tej skłonności doświadczyli – przed grzechem pierworodnym i od razu w skrajnej formie. Wmówili sobie, że to, co Bóg im proponuje, a zwłaszcza czego zakazuje, to niepotrzebne ograniczenie ich wolności.
Co więcej, wmówili sobie, że Bóg jest zazdrosny o to, że oni własną mocą, czyli bez Jego pomocy, są w stanie znaleźć drogę do radości i szczęścia. Pierwsi rodzice wmówili sobie, że sami będą jak bogowie i że jeśli będą potrzebować pomocy, skonsultują się z kimś zupełnie innym niż Stwórca.
Czytaj także:
Rocznica śmierci ks. Kaczkowskiego. Dopiero do nas dociera, jak wiele zrobił dla ludzi
Wiemy, z kim się skonsultowali i jak te konsultacje się dla nich skończyły.
Tak, w konsekwencji posłuchali podszeptów szatana. Biedny jest człowiek, który bezkrytycznie zgadza się z samym sobą i z własnymi przekonaniami. Ktoś, kto – podobnie jak pierwsi ludzie – wmawia sobie, że jest nieomylny i wszechwiedzący jak Bóg, i że najlepsze, co może zrobić, to wypełniać wyłącznie własną wolę.
Grzech pierworodny powtarza się za każdym razem, gdy ktoś z ludzi uważa, że Bóg przeszkadza mu w byciu szczęśliwym i że niepotrzebnie „wtrąca się” w jego życie oraz decyzje. Niektórzy wierzą, że w ogóle nie ma już potrzeby odróżniać dobra od zła, gdyż każde postępowanie jest równie dobre.
W ich odczuciu postęp i droga do powszechnej szczęśliwości otwiera się wtedy, gdy tolerujemy – a nawet akceptujemy – każdy sposób myślenia innych ludzi, każdą ich decyzję, każdy sposób postępowania.
Wezwanie „bądź wola Twoja” stawia nas w obliczu naszej wolności?
Spotkanie człowieka z Bogiem to spotkanie dwóch wolności. A z rozumieniem sensu ludzkiej wolności współcześni ludzie, w tym także chrześcijanie, mają problemy. Niektórzy twierdzą, że wolność jest największą wartością i że w związku z tym nie powinna ona podlegać żadnym regulacjom moralnym, prawnym czy obyczajowym.
Tymczasem to wolność ma służyć człowiekowi, a nie człowiek wolności. To ja, człowiek, podejmuję decyzje, a nie moja wolność. To ja jestem wolny lub zniewolony, a nie moja wolność. To ja błądzę, gdy błądzę, a nie moja wolność. Człowiek jest nieskończenie ważniejszy niż jego wolność, gdyż to dobro człowieka jest jedynym sensem ludzkiej wolności.
Jeżeli ktoś korzysta z wolności w taki sposób, że decyduje się na zachowania, które prowadzą go do uzależnień, przestępstw czy rozpaczy, to ograniczenie tak błędnie używanej wolności, będzie dla niego wręcz zbawienne. To właśnie dlatego państwo ma prawo ograniczać wolność człowieka, na przykład zobowiązać daną osobę do przymusowej terapii uzależnień czy do zgłaszania się w wyznaczonych dniach na policję albo do urzędu pracy.
Państwo ma też prawo skazywać przestępców na karę więzienia. Dla niektórych ludzi pobyt w zakładzie karnym okazuje się ratunkiem i początkiem drogi do wolności.
W Piśmie Świętym czytamy, że to Jezus jest tym, który wyswobodził nas do wolności.
Dokładnie. I to człowiek ma kierować swoją wolnością, a nie wolność człowiekiem. Z wolnością jest jak z nogami. Dobrze, że mamy nogi, gdyż dzięki nim możemy się poruszać. Tragedią byłaby jednak sytuacja, w której to nogi decydowałyby, dokąd czy do kogo idziemy. Dla nóg najwygodniej byłoby pójść w przepaść, gdyż marsz pod górę wiąże się z wysiłkiem i zmęczeniem.
Czytaj także:
O. Wojciech Jędrzejewski OP: Bóg wysyła swoje Słowo zaadresowane na twoje imię i nazwisko
Co jest warunkiem mądrego korzystania z wolności?
Odkrycie sensu ludzkiego życia. Wolność jest po to, bym mógł decydować się na to, co jest sensowne i wartościowe, czyli zgodne z moją naturą, godnością i powołaniem. Jeśli ktoś uważa, że sensem jego istnienia jest doświadczenie chwilowej przyjemności – za każdą cenę – to przy takim założeniu sensem wolności będzie decydowanie się na wszystko, co przyjemne i wygodne, niezależnie od konsekwencji takiego postępowania.
Jeśli natomiast ktoś zgadza się z Bogiem i odkrywa, że sens ludzkiego życia polega na kierowaniu się miłością, wiernością i odpowiedzialnością, to taka osoba decyduje się wyłącznie na te zachowania, które są zgodne z przyjętym systemem wartości.
Z wolnością jest podobnie jak z innymi zdolnościami człowieka. Ich sensu nie odkryjemy w nich samych, lecz w człowieku. Dla przykładu: mamy zdolność mówienia, ale samo mówienie nie oznacza jeszcze, że mądrze z tej wolności korzystamy. Można używać zdolności mówienia po to, by opisywać rzeczywistość i komunikować miłość, ale tę samą zdolność można wykorzystać też po to, by kłamać, manipulować, tworzyć ludobójcze ideologie czy dręczyć innych ludzi.
Często słyszymy, że wolność to między innymi brak zobowiązań.
Podejmowanie zobowiązań to najważniejszy sprawdzian wolności, a przekonanie, że wolnym jest ten, kto do niczego się nie zobowiązuje, jest błędem w jej rozumieniu. Z wolnością jest tak jak z pieniędzmi: w obydwu przypadkach mamy do czynienia z wartościami względnymi. Faktycznie posiadamy tylko te pieniądze, które wydajemy. Zamieniamy wtedy symbol na rzeczywiste dobra.
Podobnie rzecz ma się z wolnością – jesteśmy wolni tylko na tyle, na ile potrafimy wyrazić naszą wolność poprzez zobowiązania, które podejmujemy i które wiernie wypełniamy.
Czy dzisiaj mamy większe możliwości niż dawniej, większe pole manewru, by ograniczyć wolność?
Jan Paweł II przypomniał współczesnemu światu fakt, że wolność człowieka jest ograniczona w takim stopniu, w jakim ograniczony jest sam człowiek. Właśnie dlatego wolność nie jest tym samym, co dowolność działania. Podstawowym warunkiem właściwego korzystania z wolności jest respektowanie nierozerwalnej więzi, jaka istnieje między wolnością a prawdą.
Wolność oznacza ciągły wybór, a podejmowane wybory wpływają na los tego, kto się na nie decyduje. Człowiek, który realistycznie myśli, wie, że wolność jest trudna. Wie też, że rację miał św. Paweł, gdy pisał: „Nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę” (Rz 7, 15.19).
Ucieczka od tej podstawowej prawdy prowadzi zawsze do ucieczki od wolności. Młodzieniec, który podszedł do Jezusa, chciał dowiedzieć się od Mistrza, co powinien czynić, aby osiągnąć zbawienie. Uznał zatem swoją niewiedzę co do tego, w jaki sposób korzystać z daru wolności. Miał świadomość, że prawda rzeczywiście wyzwala.
Jeśli naszym zadaniem jest pełnić wolę Boga, to po co Stwórca dał nam wolność?
Właściwie po to, byśmy mieli szansę tę Jego wolę pełnić. Nie można przecież pełnić woli Boga w sposób nieświadomy czy przymuszony. Nie możemy powiedzieć, że zwierzęta pełnią wolę Boga. One nie zdają sobie bowiem sprawy z tego, że swoim zachowaniem wypełniają to, co Bóg w odniesieniu do nich zaprogramował.
Wolę Boga może pełnić tylko człowiek i tylko wtedy, gdy jest wewnętrznie wolny, czyli gdy panuje nad samym sobą. Tylko ktoś taki jest zdolny do tego, by w sposób świadomy i dobrowolny decydować się na słuchanie Boga bardziej niż ludzi czy samego siebie.
Fragment książki „Ojcze nasz. Ks. dr Marek Dziewiecki w rozmowie z Katarzyną Szkarpetowską”, wyd. Esprit.
Czytaj także:
„On już żyje, a my umieramy”. Pożegnalna msza w intencji ks. Piotra Pawlukiewicza