separateurCreated with Sketch.

Co się nam przydarzy, jeśli nie opanujemy pandemii koronawirusa w Afryce? [wywiad]

KORONAWIRUS W AFRYCE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Anna Salawa - 16.04.20
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Aktualnie w mediach sporo się mówi o krajach bogatych, które przegrywają z koronawirusem. Stany Zjednoczone, Włochy, Hiszpania – to są przecież potężne gospodarki. W Afryce koronawirus dotyka społeczeństw, które od lat są pogrążone w konfliktach zbrojnych, których dotknęły klęski żywiołowe, które nie mają często dostępu do bieżącej wody, a co więcej, wiele tych państw korzysta z pomocy humanitarnej z zewnątrz.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

O pandemii koronawirusa w Afryce, społecznych skutkach kwarantanny oraz o innych historycznych pandemiach, z którymi do tej pory zmagała się ludzkość, rozmawiamy z dr Moniką Kacprzak, rzecznikiem prasowym UNICEF Polska.

 

Anna Salawa: Stosunkowo mało się mówi o pandemii koronawirusa w Afryce. Czy faktycznie patogen ominął ten kontynent, czy mamy do czynienia z kiepską diagnostyką?

Dr Monika Kacprzak: Pierwszy przypadek w Afryce został zdiagnozowany 14 lutego w Egipcie, czyli już kilka tygodni temu. Obecnie na całym kontynencie mamy około 10 tysięcy potwierdzonych przypadków, w tym 500 zgonów. Porównując to z innymi kontynentami, te liczby są stosunkowo niskie. Koronawirus dotarł prawie do wszystkich afrykańskich krajów – poza dwoma, niewielkimi państwami – Komorami i Lesotho.

Sytuacja z pozoru wygląda dobrze, ale my jako UNICEF jesteśmy nią zaniepokojeni. Niestety w Afryce służba zdrowia działa na bardzo kiepskim poziomie (np. 17-milionowy Senegal ma zaledwie 30 respiratorów – dop.red.), dostęp do testów jest bardzo niski, więc ciężko nam określić, jaka jest prawdziwa skala zachorowań w Afryce.

Niestety, jesteśmy świadomi, że tej pandemii na kontynencie afrykańskim nie da się ani kontrolować, ani zatrzymać – trzeba pamiętać, że wiele osób nie ma dostępu do bieżącej wody, nie używa mydeł. Dlatego bardzo boimy się o rozwój wypadków w Afryce.

Niektórzy donoszą, że nieopanowana pandemia koronawirusa w Afryce będzie miała też bardzo negatywny wpływ na pozostałe kraje…

Aktualnie w mediach sporo się mówi o krajach bogatych, które przegrywają z koronawirusem. Stany Zjednoczone, Włochy, Hiszpania – to są przecież potężne gospodarki. W Afryce koronawirus dotyka społeczeństw, które od lat są pogrążone w konfliktach zbrojnych, których dotknęły klęski żywiołowe, które nie mają często dostępu do bieżącej wody, a co więcej, wiele tych państw korzysta z pomocy humanitarnej z zewnątrz. Aktualnie większość bogatych krajów skupiła się na ochronie swoich obywateli – i wiadomo, taka postawa jest zrozumiała. Ale jeśli w dalszych krokach solidarnie nie zajmiemy się pomocą humanitarną krajom rozwijającym się, to ten wirus będzie krążył po ziemi, mutował się i ciągle nam zagrażał.

Jak sytuacja z koronawirusem ma się na tle innych pandemii, które panowały w Afryce? Czy jednak ten nowy patogen dla mieszkańców Afryki wydaje się stosunkowo niegroźny?

Musimy pamiętać, że wiele krajów z Afryki ciągle zmaga się z innymi chorobami. Np. w Kongo ciągle jest nieopanowana epidemia wirusa eboli. Przez ostatnie 5 lat zachorowało tam 3 tysiące osób, z czego ponad 2 tysiące z tego zmarło. Czyli w porównaniu z koronawirusem ebola jest chorobą dużo bardziej śmiertelną. Trzeba pamiętać również, że w Afryce ciągle mamy do czynienia z przypadkami cholery, malarii, wiele osób umiera na AIDS. I również na tle tych chorób koronawirus dla Afrykańczyków nie wydaje się aż taki groźny. Co więcej, społeczeństwo afrykańskie jest dość młode, a w przypadku koronawirusa to właśnie osoby starsze są najbardziej narażone. Niemniej jednak wirus może dotknąć każdego i nasza pomoc jest tam bardzo potrzebna.


RODZINA FEDORÓW
Czytaj także:
„Noe słuchał Boga, zbudował Arkę i przeżył!”. Jak przetrwać koronawirusa domowo i rodzinnie?

Coraz częściej mówi się też o skutkach społecznych, jakie niesie za sobą koronawirus, a w zasadzie kwarantanna nim spowodowana. Dyrektor WHO wspominał niedawno, że znacznie wzrosła przemoc domowa… Czy UNICEF dysponuje jakimiś statystykami, jak to wygląda w Polsce?

Od różnych organizacji, które prowadzą telefony zaufania dostajemy informacje, że owszem, osób dotkniętych przemocą domową w ostatnim czasie przybyło. We Francji i Hiszpanii wzrost był o 25-30% w porównaniu do podobnego okresu w zeszłych latach. Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, z którą jesteśmy stale w kontakcie, raportuje, że w Polsce faktycznie tez wzrost jest większy. Dawniej telefonów było więcej w czasie wakacji, ferii, kiedy dzieci spędzały w domu więcej czasu. Teraz mamy sytuację bezprecedensową – bo jesteśmy zamknięci w domu cały czas.

Pewne regulacje w tej dziedzinie wprowadziła Francja i Włochy, gdzie zakaz przemieszczania się nie dotyczył ofiar przemocy domowej. W tych krajach wiele hoteli zostało zamienionych w schronienia dla osób, które szukają ratunku, bo padły ofiarą przemocy domowej. W Polsce na razie nie mamy jeszcze tego uregulowanego.

Jak to się stało, że wiele krajów w Azji poradziło sobie, albo radzi sobie lepiej z pandemią niż takie wielkie supermocarstwa jak Stany Zjednoczone?

Trzeba pamiętać, że wiele z krajów azjatyckich jest regularnie nawiedzanych przez różne nowe wirusy – tak jak wcześniej SARS czy MERS. Więc wiele z nich ma już pewne procedury przygotowane na takie sytuacje. Bardzo dobrą reakcją, wręcz wzorową na całą epidemię, miały władze Tajwanu i Singapuru, gdzie liczba zakażeń była bardzo niska i szybko zostały wdrożone plany awaryjne. Została wprowadzona natychmiastowa izolacja – społeczeństwo bardzo posłusznie zgodziło się na pracę zdalną, brak edukacji i tam liczba zgonów i zakażonych była bardzo niewielka i trzeba dodać, że przetestowani zostali prawie wszyscy obywatele.


KORONAWIRUS
Czytaj także:
Boisz się, jak będzie wyglądało twoje życie po koronawirusie? Posłuchaj rad tego zakonnika

Pandemia koronawirusa od kilku tygodni jest tematem numer jeden. Kompletnie zdominowała nasze życie. Jak wygląda na tle innych pandemii, z którą radziła sobie ludzkość?

Z jednej strony koronawirus, który zaczął dotykać kolejne kraje stał się wydarzeniem bezprecedensowym. Z drugiej strony, jeszcze przecież pokolenie naszych rodziców pamięta czasy, kiedy walczyliśmy np. z epidemią polio. Przed wprowadzeniem szczepień w 1950 roku polio powodowało tysiące zgonów i rocznie około 350 tys. przypadków inwalidztwa u dzieci na świecie. W Polsce ostatni przypadek porażenia dziecięcego odnotowano w 1984 roku. Obecnie na świecie polio występuje tylko w Nigerii i Afganistanie.

Warto też przypomnieć o epidemii błonicy, która dotknęła Polskę w latach pięćdziesiątych XX wieku, kiedy rejestrowano ok. 40 tys. zachorowań i 3 tys. zgonów rocznie. Sytuacja radykalnie zmieniła się po wprowadzeniu powszechnych szczepień ochronnych w 1954 r.

No i nie zapominajmy również o epidemii wirusa HIV, który od 1981 roku pociągnął za sobą już 35 milionów ofiar na całym świecie.

Czy do pandemii jako społeczeństwo możemy się jakoś przygotować?

My staliśmy się trochę ofiarami luksusu – żyliśmy w bezpiecznych czasach, dlatego pandemia koronawirusa tak nas zaskoczyła, była dla nas niczym przysłowiowa asteroida. Dlatego na przyszłość musimy być lepiej przygotowani – mieć świadomość, że nie zawsze będzie dobrze, że jako społeczeństwo musimy mieć plany awaryjne.

MONIKA KACPRZAK, UNICEF

© UNICEF/El Tanbouli-Jabłońska/F11-Studio


MIŁOŚĆ W CZASACH ZARAZY
Czytaj także:
Miłość w czasach koronawirusa. Historie spotkań tych seniorów chwytają za serce