Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Paweł Zuchniewicz jest dziennikarzem radiowym i telewizyjnym, autorem wielu książek o tematyce religijnej. Przez lata podążał za Janem Pawłem II, towarzysząc mu w pielgrzymkach po całym świecie. Jak obcowanie z papieżem wpłynęło na jego życie? Które ze spotkań ze świętym było dla niego najważniejsze?
Papież i burza
W rozmowie dla programu "Studio Raban" Paweł Zuchniewicz wspominał Światowe Dni Młodzieży. Od pielgrzymki do Częstochowy w 1991 r. był na wszystkich spotkaniach młodych z Janem Pawłem II. Szczególnie zapamiętał dwa z nich. 1993, kiedy w Denver osobiście spotkał się twarzą w twarz z Janem Pawłem II. I drugie spotkanie w Toronto. Tak je wspomina:
„Przez te wszystkie lata on mi bardzo osobiście imponował - kontynuuje wspomnienia Paweł Zuchniewicz. - Zawsze wydawał mi się taką ostoją. I kiedy wydawał się słabszy, to stawał się dla mnie coraz bliższy. W jego życiu było widać potwierdzenie słów św. Pawła, że „moc w słabości się doskonali". Że człowiek słaby może żyć dalej, siłą wiary.
Papież: to postać historyczna
Teraz jako dyrektor szkoły Paweł Zuchniewicz pracuje na co dzień z młodzieżą. I z żalem przyznaje, że dla młodych, urodzonych po śmierci Jana Pawła II, polski papież jest tylko postacią historyczną, o której niewiele wiedzą.
"Jest to pewna bariera, albo i wyzwanie. Ja młodym chciałbym przekazać maksymalnie dużo z mojego prywatnego doświadczenia z Janem Pawłem II. Dla nich ważne jest to osobiste świadectwo. Poznanie kogoś, kto sam miał emocjonalny, żywy kontakt z Ojcem Świętym. Ale faktem jest, że współczesna młodzież niewiele wie o papieżu. Dla nich to taka sama postać historyczna co Kazimierz Wielki" - podsumowuje.
„A on bardzo przyciągał ludzi, zwłaszcza młodych. Bo był szczery. Kiedy już był schorowany, miał świadomość, że jest stary i brzydki, ale nie krępował się pokazać tej swojej słabości. Mam w pamięci ten wspaniały obrazek z 2000 roku w Rzymie, kiedy współpracownicy mówią papieżowi, że już jest późno, że trzeba jechać, położyć się spać. A On na to, że chce zostać z młodymi oglądać pokaz sztucznych ogni. On chciał z nimi być. Być do końca".
Cała rozmowa z Pawłem Zuchniewiczem w poniższym linku: