separateurCreated with Sketch.

Bp Michał Janocha: ikona uświęca oczy tych, którzy ją widzą, to styk rzeczywistości materialnej i duchowej

BISKUP MICHAŁ JANOCHA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

– Kontakt z ikoną to coś więcej niż kontakt przez fotografię. Ikona ma coś z sakramentu, jeśli rozumiemy go jako widzialny znak niewidzialnej łaski – oczywiście w odróżnieniu od rozumienia siedmiu sakramentów świętych – mówi pomocniczy biskup archidiecezji warszawskiej.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Bartłomiej Kuczyński: Udział w liturgii był w ostatnich miesiącach utrudniony. Równocześnie wielu wiernych ma w domu ikony. Czy święte obrazy mogą nam jakoś pomóc, zbliżyć nas do Boga?

Biskup Michał Janocha: Oczywiście, że tak. Ale na wstępie trzeba zaznaczyć, że wejście w świat ikony nie jest do zbawienia koniecznie potrzebne. Bywają rozmaite sytuacje, gdy nie mamy dostępu do wizerunków, a modlitwa jest pełna.

Rosyjski myśliciel Siergiej Fudel większą część życia spędził w łagrach i więzieniach. Kiedy się modlił, a prawosławni modlą się na stojąco, stał przed ścianą łagru, która w niczym nie przypominała ikonostasu… Fudel napisał bardzo mądrą rzecz: człowiek wierzący może się obejść bez ikony, a jego modlitwa i tak może być modlitwą głęboką, ale Kościół bez ikony nie może się obejść.


Kobieta pisze ikonę
Czytaj także:
Chciałam tworzyć piękne ikony. Okazało się, że to Piękno tworzy mnie

Katechizm Kościoła katolickiego mówi o prywatnym kąciku modlitwy: miejscu z Pismem Świętym, obrazami, gdzie możemy trwać w ukryciu przed Ojcem, a w rodzinach wykorzystywać takie miejsce do wspólnej modlitwy. Co dalej? Jaką przyjąć postawę wobec ikony? 

Taką samo, jak wobec Słowa Bożego: szacunek i skupienie. Schopenhauer (zdziwiłby się, że go tu cytuję!) powiedział: kiedy staję przed osobą wysoko postawioną, nie wypada mi pierwszemu zacząć mówić. Powinienem wyciszyć się i posłuchać, co ona ma mi do powiedzenia.

Na czym polega ta moc ikony?

Odwołałabym się do fotografii bliskiej osoby, którą mamy w komórce czy w portfelu. Gdy spoglądamy na fotografię, staje się ona narzędziem spotkania. Przechowujemy ją, bo przypomina nam o bliskiej osobie. Czasem takiej, z którą mamy codzienny kontakt, czasem takiej, która jest bardzo daleko, a może nawet już po drugiej stronie.

Spojrzenie pomaga nam w nawiązaniu kontaktu, który jest utkany ze wspomnień, tęsknoty, ciepłych myśli itd. Jesteśmy tu blisko teologii ikony, która jest teologią obecności.

Warto tu wrócić do VIII wieku, kiedy przeciwnicy obrazów dosłownie wzięli ze Starego Testamentu zakaz tworzenia bożków, rzeźb i wizerunków. Zaczęło się masowe niszczenie ikon. W obronie wizerunków stanęli mnisi oraz liczni wierni pod ideowym przewodnictwem św. Jana z Damaszku, którego myśl jest podstawą teologii ikony.

Przypomnijmy fundament teologiczny: obraz Chrystusa czy Maryi może, a nawet powinien istnieć, bo Bóg stał się człowiekiem. Tego nie ma w żadnej innej religii monoteistycznej. Gdzie nie ma Wcielenia, tam nie ma wizerunków.

W Starym Testamencie zakaz wizerunków pada wprost, bo Bóg jest niewidzialny i nie można Go przedstawiać. Islam też jest aikoniczny, antyikoniczny, choć w Koranie nie ma o tym mowy.

Ikona to znak szczególnej obecności Boga, który wcielił się w materię.

Oczywiście – odwołałem się do więzi z Bogiem, którego nie widzimy, ale który stał się człowiekiem. Tradycja ikonograficzna przekazuje nam Jego wizerunek. Nawet niewierzący wychowany w kulturze europejskiej może rozpoznać Chrystusa, gdy zobaczy ikonę.

Zresztą w tradycji wschodniej bardzo mocno podkreśla się twarz. Jest tam językowe rozróżnienie na lik i lico. Lico to twarz, którą widzimy u każdego człowieka, zaś lik to oblicze przedstawione na ikonie, przebóstwione, w którym jest zapisany boży obraz. To twarz, która jest już, jak powiedziałby Norwid „wyprzedzona przez siebie samą”.

Kontakt z ikoną to coś więcej niż kontakt przez fotografię. Ikona ma coś z sakramentu, jeśli rozumiemy go jako widzialny znak niewidzialnej łaski – oczywiście w odróżnieniu od rozumienia siedmiu sakramentów świętych.


IKONY W KOŚCIELE
Czytaj także:
Pomysłowy proboszcz pustą świątynię zapełnił ikonami od parafian. To okna do świata nadprzyrodzonego

Święta, pełna symboli ikona to także przedmiot, który ma ciężar, rozmiary, skład chemiczny.

Ikona jest bezpośrednią konsekwencją Wcielenia. Wszystkie sakramenty odwołują się do jakichś znaków: do chrztu potrzeba wody, do bierzmowania – oleju, a do Eucharystii – chleba i wina. Ikona to styk rzeczywistości materialnej i duchowej.

Sama droga sporządzenia ikony zaczyna się od ziarna czy drzewa; piły lub siekiery, która musi drzewu zadać śmierć, by przygotować deskę, która będzie leżakowana przez lata; od roślin i zwierząt, które muszą być zabite, by stały się pigmentem i były przemienione w procesie artystyczno-Bożej alchemii w barwy, które w końcu naniesie się na deskę.

Mamy tu całe spotkanie świata stworzonego ze światem ludzkiej twórczości, sztuki, który jest ofiarowany Panu Bogu. W ikonie jest coś nawet eucharystycznego.

Ikona jest ściśle związana z ideą pośrednictwa. W ten sposób, modląc się przed ikoną, nie modlimy się do deski, żółtka i barwników, ale oddajemy cześć Bogu. Dobitnie pisali o tym w ósmym wieku ojcowie na soborze w Nicei: ci nierozumni ludzie [ikonoklaści] mówią: nie ma różnicy między obrazem i jego pierwowzorem (…) Któż nie wyśmieje ich głupoty?

Istotny jest moment nadania imienia ikonie. To, co zaczyna się w sakramencie chrztu z nadaniem imienia, powołaniem człowieka z nieistnienia do istnienia, w ikonie dokonuje się poprzez napis. Poświęcona ikona musi mieć imię: modlimy się do konkretnych osób, do Chrystusa przez Maryję i świętych. Tu mamy z kolei obcowanie świętych.

A z drugiej strony ikona uświęca oczy tych, którzy ją widzą.

Tak, to działa w dwie strony. Poprzez kanon, który artysta dostaje od Kościoła, który wyrasta z doświadczenia mistyków i świętych, kształtuje się poprzez wieki i który jest równoległy do kanonu dogmatów wiary. W związku z tym ikona namalowana według kanonu staje się nośnikiem doświadczenia całego Kościoła.

Ikona najmocniej działa w kościele, w ramach liturgii. Jak to jest, gdy wyjmujemy ją z tego kontekstu? 

Ikona jest częścią liturgii i jest z nią integralnie związana. Tęskni za pocałunkiem, za kadzidłem. Prowadzi nas do liturgii, nawet gdy jest od niej oddalona, jak my teraz, w czasie zarazy.

Ale jednocześnie ta sama ikona może być w domu, co pokazuje, że dom jest miejscem wewnętrznej domowej liturgii, domowym Kościołem. A także odwołuje nas do tej świątyni, do której teraz tęsknimy bardziej niż kiedykolwiek. A jednocześnie, bez względu na czas zarazy czy zdrowia, do Niebieskiej Jerozolimy, do której odnosi się cała liturgia i wszystkie sakramenty.


MARYJA NIESIE JEZUSA W CHUŚCIE
Czytaj także:
Ta ikona poruszyła już wiele serc. Znasz jej historię?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.