Miał w sobie ogromną siłę i że potrafił bronić swoich wartości. Powiedzieć do żołnierzy „Nie zabijaj” w czasie wojny bolszewickiej, kiedy trzeba było walczyć z wrogiem. Chciano go za to rozstrzelać – mówi Robert Gliński, reżyser filmu „Zieja”, który właśnie wchodzi do kin.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
„Kiedy stałem w pięknych, Złotych Tarasach [w tamtejszym Multikinie zorganizowano premierę filmu „Zieja” – przyp. red.] przyszła mi do głowy myśl, że życie ks. Ziei było pełne absurdów. Fantastycznych, znaczących, ale jednak absurdów. Taki końcowy absurd ma miejsce właśnie tutaj. Ks. Zieja propagował ubogość, był bardzo skromnym człowiekiem, a premiera filmu o nim odbywa się w Złotych Tarasach, czyli w centrum złota, handlu, rozrywki… Myślę, że absurd rzeczywistości przerósł wyobrażenie księdza Ziei” – mówił reżyser Robert Gliński na pokazie filmu 24 lutego 2020. Od 28 sierpnia film można oglądac w kinach.
Jolanta Tokarczyk: Skąd zainteresowanie osobą duchownego, który był aktywnym działaczem społecznym, pisarzem, uczestnikiem wielu zrywów historycznych, współzałożycielem KOR-u?
Robert Gliński: Żyjemy w świecie chaosu, w którym wartości się rozpadają, w świecie całkowitej dysharmonii. W świecie, który jest skłócony, gdzie każdy skacze sobie do szyi i chciałby wygryźć drugiemu gardło. Jeśli wpuścimy w ten świat ks. Zieję, człowieka o bardzo wyrazistych wartościach, których przestrzegał; duchownego, który miał w sobie harmonię, zgodę na otaczający go świat, a przede wszystkim zgodę na drugiego człowieka i potrafił każdego zrozumieć, wydaje się, że taka postać jest dziś potrzebna, że należy o niej zrobić film.
Ks. Zieja potrafił doprowadzić do tego, że Komitet Obrony Robotników (KOR), którego był współzałożycielem, działał przez parę lat [przekształcony później w Komitet Samoobrony Społecznej „KOR” – przyp. red.], mimo że ścierały się tam bardzo silne osobowości. Gdyby nie ks. Zieja KOR pewnie rozpadłby się po miesiącu, a on potrafił tę burzę uspokoić. Myślę, że taka postać w obecnym świecie, który jest bardzo skłócony i nakręcony, jest nam potrzebna.
Gliński: Kazania ks. Ziei są fantastyczne
Jak przebiegała dokumentacja życia bohatera, który był aktywny przez wiele lat nie tylko na niwie duszpasterskiej, ale i społecznej?
Ks. Zieja miał długie i burzliwe życie. Brał udział we wszystkich zakrętach historycznych w dziejach Polski [od wojny 1920 r. po działalność KOR – przyp. red.], a problem realizacji filmu fabularnego polegał na tym, żeby wybrać wątki, które były najbardziej istotne. Było ich bardzo, bardzo dużo. Ostatecznie wybraliśmy te elementy, wydarzenia, fakty z życia ks. Ziei, które w jakiś sposób korespondują ze współczesnością.
Jeśli np. pokazujemy jego kazanie o prawdzie, to znalazło się ono w filmie, ponieważ prawda jest teraz bardzo potrzebnym elementem naszego życia. Szukamy jej, dążymy do niej, a jednak paradoksalnie staramy się ją obejść. Jeśli ks. Zieja mówi „Nie zabijaj nigdy nikogo” to zaczyna rozprawkę o patriotyzmie. Na czym przecież polega patriotyzm? Na tym, żeby strzelać i zabijać, czy na czymś zupełnie innym? Wybraliśmy te elementy z jego życia, fragmenty jego kazań, które wyraźnie odnoszą się do współczesności.
Czy zachowały się najstarsze dokumenty z okresu I wojny światowej i okresu międzywojennego?
Mieliśmy bardzo dużo materiałów, ale były to głównie wspomnienia albo wypowiedzi ks. Ziei albo obrazowania historyczne. Materiałów filmowych było niewiele, ale kręciliśmy film fabularny, w którym wykreowaliśmy tamten świat.
A kazania? Zachowały się te najstarsze?
Kazań jest sporo; są one fantastyczne, proste, przejrzyste, wiemy do czego zmierzała myśl duchownego. W filmie fabularnym nie mogliśmy jednak pokazać wszystkich, dlatego zawarliśmy tam jedynie trzy fragmenty.
Czytaj także:
Łamał schematy, jednych zaskakiwał, innych gorszył. Historia niezwykłego ks. Jana Ziei
Andrzej Seweryn ma w sobie spokój, podobnie jak ks. Zieja
Co zadecydowało o wyborze obsady? Czy fakt, że Andrzej Seweryn zagrał kard. Stefana Wyszyńskiego w filmie „Prymas. Trzy lata z tysiąca” przyczynił się do decyzji obsadowej?
Andrzej Seweryn ma w sobie pewien spokój, ściągniętą energię, która miał Zieja, bo była to, jak wspomniałem, postać bardzo wyrazista, a jednocześnie konsekwentna i pełna spokoju. Świetnie kontrastuje z antybohaterem, który pojawia się w filmie, a którym jest funkcjonariusz SB, przesłuchujący ks. Zieję. Człowiekiem, który chce go kupić, omotać, zmanipulować…
Tę postać gra Zbigniew Zamachowski?
Dokładnie. Zderzenie Zamachowskiego z Sewerynem daje na ekranie doskonały efekt, bo są to zupełnie inne energie i inne postaci.
Czy kiedy poznał Pan biografię ks. Ziei coś szczególnie uderzyło Pana w sylwetce, postawie, sposobie postępowania bohatera?
To, że miał w sobie ogromną siłę i że potrafił bronić swoich wartości. Powiedzieć do żołnierzy „Nie zabijaj” w czasie wojny bolszewickiej, kiedy trzeba było walczyć z wrogiem. Chciano go nawet za to rozstrzelać. Miał siłę, która pochodziła z jego wyrazistych przekonań.
„Zieja”. Przekaz filmu jest uniwersalny
Czy ta siła udzieliła się twórcom?
To muszą ocenić widzowie – czy nam się udało, czy też nie i jaki obraz w ich opinii wykreowaliśmy. Myślę jednak, że w tym filmie jest coś, o czym można dyskutować. Jak dotąd przed premierą mieliśmy zaledwie jedną publiczną projekcję, i na dodatek nie w Polsce, ale za granicą, i był to swego rodzaju sukces.
Twórcy mówią często, że filmy, które tworzą, powinny być zrozumiałe na świecie. Czy dążyliście do takiego uniwersalizmu, aby film „Zieja” również był zrozumiały poza Polską?
Wiele scen raczej nie będzie zrozumiałych na świecie, bo jest to film, który dotyczy polskiej historii i naszych realiów. Jednak generalna myśl, jaka wywodzi się z tego filmu, z jego scen czy sekwencji, jak np. przekaz „Nie zabijaj”, „Prawda cię wyzwoli”, „Śmierci nie ma” – bo takie hasła można było wyciągnąć z kazań i myśli ks. Ziei – to przekazy uniwersalne.
Czytaj także:
Spowiadali, błogosławili śluby, a nawet odbierali porody. Kapłani w Powstaniu Warszawskim [galeria]
Czytaj także:
Bohaterowie w sutannach. Z jakiej gliny ulepieni są nasi księża?