Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
„Pan to jest wuefistą, ale i katechetą” – powiedział jeden z moich uczniów. Modlę się za moich uczniów, bo wierzę w to, że skoro Pan Bóg mnie do nich posłał, to chce, żebym również się za nich modlił – mówi Aletei Robert Bakalarski.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Katarzyna Szkarpetowska: Nauczyciel wychowania fizycznego, który nagrywa płytę inspirowaną psalmami, to dość niecodzienna sytuacja. Skąd ten pomysł?
Robert Bakalarski: Zaczęło się od natchnienia, które otrzymałem w Medjugorie. Kiedy modliłem się u podnóża góry objawień, pod Niebieskim Krzyżem, poczułem mocne tchnienie, jakby ktoś szeptał mi do ucha, że mam nagrać płytę. Ta myśl była na tyle silna, że wracała do mnie przez cały pobyt w Medjugorie.
Po powrocie do Sandomierza postanowiłem wziąć się do pracy, jednak za każdym razem, kiedy sięgałem po gitarę, nie miałem na tę płytę pomysłu. Po kilkunastu próbach całkowicie zrezygnowałem, przekonany, że myśl o nagraniu płyty to nie natchnienie od Pana Boga, a jedynie moja ambicja, mój pomysł na siebie.
Po roku znów znalazłem się w Medjugorie. I ta sama sytuacja – Niebieski Krzyż, modlitwa, inspiracja, by powstała płyta… Z tym, że wtedy już byłem lekko sfrustrowany. Mimo wszystko zacząłem się modlić: „Panie Boże, jeżeli to natchnienie jest od Ciebie, to pomóż mi tę płytę nagrać”.
I tym razem po powrocie z Medjugorie drgnęło. A właściwie ruszyło z kopyta.
Tak. Poszedłem na wesele przyjaciół. W trakcie modlitwy wstawienniczej, którą wówczas zorganizowaliśmy, właściwie na samym początku tego wesela, jedna z dziewczyn, której wtedy jeszcze nie znałem, powiedziała: „Robert, Pan Bóg chce, byś nagrał płytę”. Bardzo mnie to poruszyło, zwłaszcza że prosiłem o modlitwę w innej sprawie, a o płycie nie było nawet mowy. Nie potrafiłem opanować uczuć, emocji. Zakochałem się w tym słowie.
Po pierwszym tańcu poszedłem do samochodu, w którym zawsze wożę gitarę, i zacząłem tworzyć. To było tak silne przynaglenie, tak wielka radość, że nie byłem w stanie za tym nie pójść. To wtedy też usłyszałem, że Pismo Święte jest skarbnicą słów, na bazie której powstanie płyta. Czułem, że mam modlić się słowem Bożym, a Pan Bóg wskaże mi fragmenty, które będą inspiracją podczas pisania tekstów. I tak powstał pierwszy utwór pt. „Stworzenie – Psalm 33”, a potem kolejne.
Pieniądze na wydanie płyty zbierałeś na portalu crowdfundingowym KatolikWspiera.pl. W tym przedsięwzięciu wspierał cię m.in. Darek Malejonek. Takie wsparcie motywuje?
Oczywiście, widzę w tym Boży palec. Darka Malejonka poznałem dzięki jego córce, Oli, z którą byłem w Medjugorie. Ola należy do wspólnoty modlitewnej w Warszawie, w której ja też kilka razy posługiwałem. Któregoś razu zaprosiła na spotkanie wspólnoty swojego tatę – tam się poznaliśmy.
Płytę zatytułowałeś „Z mroku do światła”. Czy ona jest też w jakimś stopniu muzycznym zapisem twojej drogi z Panem Bogiem?
Tak. Kiedy nad nią pracowałem, Pan Bóg odsłaniał przede mną moją grzeszność. Pokazał mi, w jakim mroku żyłem i czym w ogóle jest mrok.
Wcześniej tego nie wiedziałeś?
Niby wiedziałem, czym jest grzech, czym są dobro i zło, ale nie miałem w sobie wystarczająco dużo siły, by cokolwiek zmienić. Codzienne życie upływało mi na przyjemnościach, zacząłem wchodzić w różne uzależnienia. Byłem całkowicie pogrążony w zniewoleniach.
Nie kontrolowałem własnego ciała, życia… Któregoś razu wróciłem z imprezy w opłakanym stanie. Poszedłem spać, a kiedy się obudziłem, nie potrafiłem oszacować, ile wypiłem. Pamiętam, że poczułem wtedy totalną pustkę. Spojrzałem na obraz, który wisiał nad łóżkiem, i powiedziałem: „Panie Boże, jeżeli jesteś i chcesz mi pomóc, to mnie z tego wyciągnij. To oddaję Ci wszystko. A jeśli nie chcesz, to odchodzę całkowicie”.
Wiedziałem, że muszę się określić. Że albo – albo. Po tej modlitwie nic już nie było jak wcześniej. Przestałem koncentrować się wyłącznie na sobie i zacząłem dostrzegać innych ludzi. Bóg zajął się wszystkim.
Czym dzisiaj jest dla ciebie wiara?
Priorytetem. Osobistą relacją z Przyjacielem, z którym mogę o wszystkim porozmawiać. Ta relacja daje mi siłę, pokój serca, motywację do tego, żeby iść drogą, którą przygotował dla mnie Pan Bóg.
Mistrzowie życia duchowego mówią, że droga jest prosta, tylko my, ludzie, wybieramy często skróty przez góry.
W moim przypadku tak właśnie było. Kiedy wspominam życie przed nawróceniem, to widzę, jak zły duch mną manipulował. Jak byłem zniewolony. Nawrócenie otworzyło mnie na sakramenty święte. Kiedy coś się dzieje, idę do spowiedzi. Wiem, że Jezus umarł za mnie, bym ja mógł żyć w obfitości ducha. Bym mógł żyć wiecznie. Jest taki fragment w Liście do Galatów: „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus” i taki właśnie się czuję – wolny w Bogu.
Czy zdarza ci się rozmawiać o Nim ze swoimi uczniami? Czy oprócz ich kondycji fizycznej dbasz również o ich kondycje duchową?
Zdarza mi się rozmawiać z uczniami o Bogu. Kiedyś jeden z nich powiedział nawet: „Pan to jest wuefistą, ale i katechetą” (śmiech). Modlę się za moich uczniów, bo wierzę w to, że skoro Pan Bóg mnie do nich posłał, to chce, żebym również się za nich modlił.
Jak uczniowie zareagowali na wieść o tym, że pan od wuefu nagrał płytę?
Oczywiście ci, którzy i tak się dowiedzieli, zareagowali pozytywnie. Niektórzy uczniowie pisali do mnie, że cieszą się i mi gratulują. Jestem też wdzięczny rodzicom moich uczniów, na których wsparcie – nie tylko materialne, ale i duchowe – mogłem liczyć. Ich obecność, dobre słowa dodawały mi otuchy.
Jakie twoje marzenia czekają jeszcze na realizację?
Chciałbym, żeby płyta „Z mroku do światła” była dla ludzi ukojeniem w trudnych dla nich momentach. Żeby prowadziła ich z ciemności do światła, otwierała na dary, które Bóg dla nich przygotował. Pięknie byłoby też, gdybym mógł grać koncerty.
Robert Bakalarski – sandomierzanin, nauczyciel wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej w Garbowie Starym. Pomysłodawca i twórca płyty „Z mroku do światła”. Należy do wspólnoty modlitewnej “Gaudete”.
Czytaj także:
Oto trener, który na Facebooku dziękuje Bogu za zwycięstwo. Rozmowa z Konradem Copem
Czytaj także:
„Jezu, wiem, że jesteś kozak, skoro z takich rzeczy uzdrawiasz”. Historia nawróconego więźnia
Czytaj także:
Pierwsze w Polsce centrum wewnętrznego uzdrowienia dla świeckich i duchownych