Pozostawił po sobie role filmowe, nagrania w archiwum Polskiego Radia, a także 2 tomy wspomnień. Do dzisiaj często przypomina się adeptom teatrów muzycznych dwie piosenki, nierozerwalnie związane z Ludwikiem Sempolińskim.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Ludwik Sempoliński do dzisiaj jest uważany za jednego z najwybitniejszych polskich aktorów, choć był też równie wybitnym reżyserem i pedagogiem. Jego miasto rodzinne to Warszawa: urodził się tam w 1899 roku. Dom rodzinny artysty znajdował się w samym sercu Starego Miasta, naprzeciwko katedry św. Jana. Aktor wspominał, że od dziecięcych lat pociągał go teatr. Fascynował się sceną, oglądając spektakle z udziałem znakomitego Stefana Jaracza.
Pierwsze artystyczne kroki to słuchanie płyt gramofonowych. Sempoliński tak wspominał to po latach:
Zacząłem spisywać sobie z płyt gramofonowych monologi nagrane przez Fertnera i Hryniewicza, jak “Szmul swat” czy “Dorożkarz warszawski”. Wyuczyłem się ich na pamięć wraz ze wszystkimi akcentami i załamaniami głosów artystów, i później przy wygłaszaniu tychże przed licznym gronem bliższej i dalszej rodziny, i zaproszonych gości, podczas jakichś uroczystości familijnych, odnosiłem szalone sukcesy. No bo proszę sobie wyobrazić dziesięcioletniego smarkacza deklamującego z całą powagą “Szmula swata”, naśladującego Fertnera i nie rozumiejącego wielu dowcipów. Wszyscy pokładali się ze śmiechu!
Zafascynowany teatrem od dziecka
Przyszły aktor fascynował się teatrem już w gimnazjum Wielopolskiego. Artysta wspominał, że każdego roku uczestniczył w amatorskich spektaklach i koncertach maturzystów. Po zdaniu matury Ludwik uczył się przez krótki czas w Szkole Zgromadzenia Kupców, gdzie też okazjonalnie występował jako utalentowany aktor amator.
Z powodu swoich pasji i fascynacji rozpoczął naukę aktorstwa w Szkole Aplikacyjnej. Można powiedzieć, że ta szkoła była prekursorem nowoczesnych uczelni teatralnych. Aktor wspominał później, że “właściwie nic z tych studiów nie wyszło”, ale w trakcie tej krótkiej nauki poznał późniejszych wybitnych artystów scen polskich.
Pierwszym zespołem teatralnym artysty był letni teatrzyk znajdujący się w ogrodzie zabaw Promenada „na krańcach” przedwojennej Warszawy. Teatr dawał premiery co tydzień, dzięki czemu – wedle słów samego Sempolińskiego – “szybko, acz powierzchownie, opanowywaliśmy technikę aktorską”.
W tym czasie Ludwik Sempoliński razem z założonym przez siebie wokalnym kwartetem Sygnał, znalazł się w chórze słynnego teatru operetkowego Nowości. W tym niezwykłym miejscu młody artysta miał okazję poznać największe gwiazdy warszawskiej operetki, co miało niewątpliwie wielki wpływ na rozwój jego dalszej kariery scenicznej. Działalność teatralna okresu dwudziestolecia międzywojennego miała dwa nurty: teatr dramatyczny oraz teatr rozrywkowy razem z kabaretem literackim.
Dla młodego adepta sztuki pierwszym zawodowym teatrem był popularny wówczas w Warszawie kabaret artystyczny Sfinks. Zadebiutował na jego scenie w 1918 roku piosenką “Lecą mareczki, lecą, lecą” – satyrycznym obrazem na temat hiperinflacji. Jako uczniowi szkoły handlowej nie wypadało mu występować pod swoim nazwiskiem, więc używał pseudonimu Bohdan Kierski.
Obok wielu popularnych wówczas, a dziś prawie całkowicie zapomnianych aktorów, jego scenicznymi kolegami były wielkie legendy teatru lat międzywojennych: stawiająca wówczas pierwsze kroki jako piosenkarka Hanka Ordonówna i wybitny później aktor Michał Znicz. W Sfinksie Sempoliński pracował dwa sezony. Zaprzyjaźniony z nim Znicz otrzymał propozycję wstąpienia do tworzonego właśnie teatrzyku Qui Pro Quo. Jego następnym teatrem były Nowości, którymi wciąż kierował ich legendarny dyrektor Józef Śliwiński. To tutaj młody adept sztuki zdobył szlify aktora, a także śpiewaka operetkowego.
Najbardziej owocny artystycznie okres pracy Sempolińskiego to rok 1928, kiedy to aktor otrzymał angaż do legendarnej warszawskiej rewii Morskie Oko, prowadzonej przez Andrzeja Własta: występował w teatrze przez trzy sezony, do 1931 roku. W tym czasie powstała słynna piosenka Ludwika Sempolińskiego “Tomasz, ach Tomasz, ach powiedz, skąd ty to masz?”, śpiewana przez artystę przez kilka następnych dziesięcioleci, a której refren – także za sprawą mistrzowskiego wykonania, istnieje do dzisiaj jako przysłowie.
W latach 1932-1935 Sempoliński był członkiem zespołu artystycznego Wielka Rewia, w której śpiewał słynną piosenkę “Warszawa 1900”, a także wykreował niezapomnianą postać Wodzireja prowadzącego karnawałowe bale. Było to pierwsze przypomnienie stylu lat 20., próba powrotu do epoki, której pragnieniem było odcięcie się od minionego czasu. Ostatnim teatrem Sempolińskiego był Ali-Baba. Na tej scenie powstały dwie wielkie kreacje Sempolińskiego: pierwsza to słynny “Ostatni posłaniec”, piosenka Władysława Szlengla i Tadeusza Wittlina – nostalgiczne pożegnanie z odchodzącą w przeszłość dawną Warszawą w inauguracyjnym programie teatrzyku “Sezonie otwórz się” z 5 kwietnia 1939 roku.
Wąsik, który namieszał
Drugą wielką kreacją, powstałą pod koniec maja 1939 roku – w atmosferze niepewności narastającej po wypowiedzeniu przez hitlerowskie Niemcy paktu o nieagresji – była “Titina”. Piosenkę skomponowaną przez Charliego Chaplina, opatrzoną polskim tekstem “Ten wąsik, ach ten wąsik” przez Mariana Hemara, Sempoliński śpiewał ucharakteryzowany na Adolfa Hitlera. Artysta wspominając tamte chwile, mówił o wyjątkowo dramatycznych okolicznościach jej wykonywania i gorącą atmosferę na widowni:
“Po miesiącu grania rewii ambasador niemiecki zaprotestował w naszym MSZ przeciwko ośmieszaniu postaci Hitlera. Po obejrzeniu numeru przez specjalną komisję mieszaną niemiecko-polską dyrekcja otrzymała nakaz skreślenia ze sztuki Hitlera. Zapanowała konsternacja, gdyż jedną z największych atrakcji programu była właśnie ta postać. Próbowałem ratować sytuację i zgoliłem Hitlerowi wąsiki, nic nie pomogło. Obserwatorzy z ambasady niemieckiej pilnowali na widowni respektowania nakazu. Musiałem się przecharakteryzować na Goebbelsa. Tego puścili”.
Aktor i pedagog
Ludwik Sempoliński był również bardzo popularnym aktorem filmowym. Najwięcej ról zagrał w filmie przedwojennym, m.in. „ Manewry miłosne” i „Jaśnie pan szofer” (1935), „Barbara Radziwiłłówna” i „Pan Twardowski” (1936), „Moi rodzice rozwodzą się” oraz „Paweł i Gaweł” (1938) i „Żołnierz królowej Madagaskaru” z 1939 roku. Po wojnie jego najlepsza kinowa kreacja to Radca w nakręconym w 1948 roku “Skarbie”, pierwszej powojennej komedii, w której udział wzięli znani i lubiani aktorzy: Danuta Szaflarska, Jerzy Duszyński, Adolf Dymsza i Alina Janowska.
Można powiedzieć, że Ludwik Sempoliński przez całe swoje artystyczne życie był osobą bardzo lubianą, docenianą za wszechstronny talent i popularną. Jego charakterystyczna sylwetka, talent choreograficzny, taneczny oraz muzyczny uczyniły go jednym z najwybitniejszych aktorów estrady, podnoszących ten gatunek do rangi wielkiej sztuki. Największe swoje sukcesy odnosił aktor w rolach nawiązujących do tradycji teatru XIX-wiecznego.
Warto przypomnieć, że Sempoliński był także wybitnym pedagogiem warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Jako profesor wykładał sztukę estradową i piosenkę. Spod jego skrzydeł wyszli tacy wybitni artyści jak Barbara Rylska, Bohdan Łazuka czy Jerzy Połomski.
Ludwik Sempoliński związany był z teatrem do ostatnich miesięcy swojego sędziwego życia. Aktor odszedł na artystyczną emeryturę w 1980, a kilka miesięcy później, w 1981 zmarł. Pozostawił po sobie role filmowe, nagrania w archiwum Polskiego Radia, a także dwa tomy wspomnień. Do dzisiaj często przypomina się adeptom teatrów muzycznych dwie piosenki, nierozerwalnie związane z Ludwikiem Sempolińskim: “Tomasz, ach Tomasz, ach powiedz, skąd ty to masz?” oraz “Ten wąsik, ach ten wąsik”.
Czytaj także:
Michał Znicz, przedwojenny aktor: uczę się zwyciężać i być wiernym w drobiazgach
Czytaj także:
Stefan Jaracz tak mówił o aktorstwie: to życiowe powołanie i misja specjalna