separateurCreated with Sketch.

Mało znane siódme objawienie fatimskie. Dzięki niemu Łucja powiedziała Bogu „tak”

FATIMA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Od 13 maja do 13 października: sześć objawień fatimskich. A siódme? Zapowiedziała je sama Matka Boża słowami: „Następnie powrócę tu jeszcze siódmy raz”.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

13 października obchodzimy rocznicę ostatniego z objawień fatimskich. Ale tak naprawdę, to wcale nie ostatniego, ale szóstego z siedmiu. Już podczas pierwszego (w maju 1917 r.) Maryja mówiła: „Przyszłam was prosić, abyście przychodzili tu przez sześć kolejnych miesięcy, trzynastego dnia, o tej samej godzinie. Potem powiem wam, kim jestem i czego chcę. Następnie powrócę tu jeszcze siódmy raz”.

Skoro świętujemy rocznicę „ostatniego” objawienia, to co z siódmym? Czy miało miejsce? I jeśli tak, to kiedy?

Minęły prawie cztery lata od ostatniego objawienia. Z trojga wizjonerów żyje już tylko Łucja. Franciszek zmarł w kwietniu 1919 r., a Hiacynta w lutym 1920 r. Tak jak zapowiedziała Matka Boża.

Jest 13 czerwca 1921 r. Do Fatimy znów przybyły tłumy pielgrzymów, by modlić się w miejscu objawień. Wśród tych tłumów jest też Filomena Miranda. Przyjechała tu na polecenie biskupa Leirii, aby zgodnie z wcześniejszą umową zabrać Łucję do Porto, do internatu prowadzonego przez siostry doroteuszki.

Łucja spędzi w ich szkole 4 lata, by następnie wstąpić do tego zgromadzenia. Pozostanie w nim kolejne 22 i pół roku, kiedy to (za specjalnym pozwoleniem Piusa XII) opuści doroteuszki, by wstąpić do karmelitanek w Coimbrze, gdzie pozostanie do śmierci (13.02.2005 r.).

Na razie jednak ma 14 lat i właśnie ma opuścić dom rodzinny. Wspomniana umowa zawiera także warunek, że Łucja nigdy nie wróci już w rodzinne strony (a więc także w miejsca związane z objawieniami). Ponieważ pani Filomena chce po zabraniu Łucji zatrzymać się z nią na trzy dni w Leirii, zanim pojadą do Porto, matka dziewczynki protestuje i zobowiązuje się sama odwieźć ją w wyznaczonym dniu do internatu sióstr.

W ten sposób zyskują jeszcze trzy dni dla siebie. Ostatnie trzy dni w domu. Ostatnie trzy dni z mamą.

Ostatniego dnia (wedle wspomnień samej s. Łucji był to 15 czerwca 1921 r.) z samego rana Łucja poszła na mszę do parafialnego kościoła. Poszła pożegnać miejsce, z którym wiązało się wiele ważnych wspomnieć, ale też zawierzyć Matce Najświętszej rozterki swojego serca i ból spowodowany perspektywą rychłego wyjazdu. Sama s. Łucja w swoich wspomnieniach tak relacjonowała tamtą dramatyczną modlitwę:

Po południu poszła jeszcze na spacer i odwiedziła bliskie jej miejsca. Dotarła oczywiście także do Cova da Iria. Uklękła w miejscu, gdzie niegdyś rósł mały dąb, nad którym objawiała się Piękna Pani i popłakała się... Za dużo było tego wszystkiego.

Do rozterek i obaw dochodziły jeszcze wyrzuty sumienia… Cztery lata temu, podczas pierwszego z objawień, wraz z Franciszkiem i Hiacyntą powiedziała Matce Bożej, że chce „ofiarować się Bogu, aby znosić wszystkie cierpienia, które On im ześle jako zadośćuczynienie za grzechy, którymi jest obrażany i jako prośbę o nawrócenie grzeszników”.

Franciszek i Hiacynta odeszli zabrani przez chorobę, którą mężnie znosili. Teraz przyszła kolej na nią, aby cierpieć, a ona chciałaby się wycofać. Żal, wstyd, rozpacz, udręka. I wtedy…

I wtedy przyszła Maryja. Dotknęła ramienia Łucji swoją dłonią, a kiedy dziewczynka podniosła zapłakane oczy, zobaczyła Panią tak jak przed czterema laty. Rozmowa była krótka: „Przychodzę tu po raz siódmy. Idź, podążaj drogą, którą ksiądz biskup zechce cię prowadzić, taka jest wola Boga” – powiedziała Pani i znikła.

I tyle wystarczyło. Strach, niepewność i rozpacz odeszły, jak ręka odjął (nie byle jaką ręką!). Teraz Łucja mogła powiedzieć Bogu swoje „tak”. Przypomniała sobie Matkę Bożą z Góry Karmel i po raz pierwszy poczuła w sercu powołanie do życia zakonnego. Jako patronkę obrała w tej chwili Teresę od Dzieciątka Jezus. I wyjechała.

Tak wyglądało siódme objawienie w Fatimie, zapowiedziane przez samą Matkę Bożą. Nastąpiło w momencie wielkiego cierpienia wizjonerki. Było bardzo krótkie, a jego przesłanie zwięzłe. Dotyczyło konkretnego wyboru, konkretnej sprawy.

W pewnym sensie to siódme objawienie czeka na każdego z nas – niezależnie od tego, czy kiedykolwiek w życiu znajdziemy się w Fatimie, czy po prostu w chwili udręki i niepewności będziemy przywoływać Maryję we własnym domu. Ona do każdego chce przyjść, położyć dłoń na ramieniu i powiedzieć: „Ufaj. Idź. Zawierz się. Posłuchaj głosu Boga i Jego wezwania. Zrób, co ci powie”.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.