separateurCreated with Sketch.

„Na spotkanie z Panem w dżinsach nie wypada”. Jak się ubrać na śmierć?

STARSZA KOBIETA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Jak przygotować się na śmierć? I czy w ogóle się da? Ktoś w ogóle myśli o ubraniu do trumny? W końcu to strój na spotkanie z Panem… Poznajcie fenomenalną „Soroczkę” Angeliki Kuźniak.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

W listopadzie intensywnie myślimy o śmierci. Wspomnienie zmarłych, cmentarze. Ale i jesienna aura nastrajająca na wspominanie tych, co odeszli i refleksje o przemijaniu. To też czas, kiedy częściej zastanawiamy się, jak na śmierć się przygotować. I czy w ogóle się da?

Jak się ubrać na śmierć?

Czy ktoś zastanawiał się kiedyś nad… ubraniem do trumny? To właśnie punkt wyjścia fenomenalnej opowieści Agnieszki Kuźniak „Soroczka” o przemijaniu. My, młodzi, nie zaprzątamy sobie tym głowy. Jak mówi jedna z bohaterek:

Ale starsi? Ci mają wszystko przygotowane, wyprasowane. Koszule, sukienki, rajstopy. Czasem nowiutkie, innym razem noszone. Odpowiednie buty. Różańce, obrazki i książeczki. Ulubione przedmioty. Wszystko gotowe, żeby bliskim nie robić problemu.

- dodaje inna i ma na myśli brokaty, wyraziste kolory, ale nie jest pewna, czy nie wywoła popłochu. Dla przemijającego pokolenia takie szykowanie to żadna sensacja. Na Białorusi, skąd pochodzi jedna z bohaterek, jest soroczka – koszula z lnu. Jedni mówili, że to koszula, co się ją tka na ślub, inni – że na śmierć.

Magiczna wiara

Rozmówcy Kuźniak odznaczają się pobożnością ludową, wiarą magiczną, pełną przesądów. Ale jednocześnie prostą, dziecięcą, chwytającą za serce. Jedna z nich rajstop do trumny nie chce, bo gdyby trafiła do piekła, byłoby za gorąco. Inna z kolei na ewentualność umierania zimą ma przygotowany ciepły podkoszulek.

Większość z nich ma gotowy nie tylko strój do trumny, ale i samą trumnę. A także konkretny plan na całą uroczystość. Trzeba np. trzy razy uderzyć trumną o próg i trzy razy ruszyć wozem, żeby dusza naprawdę ruszyła w ostatnią podróż (inaczej może się schować w szufladzie).

Na cmentarzu trzeba wykopać dół na odpowiednią głębokość. Większą niż wysokość zmarłego. „Wtedy nie wylezie” – zapewnia ten, który zbija trumny i kopie doły.

Strach przed śmiercią

Perfekcyjnym planem na umieranie chyba oswajają lęk przed śmiercią. Chociaż niektórzy mówią, że się nie boją:

Czemu? Ludzie mówią, że ten, co umrze w nocy, grzechy zostawia bliskim, a ten, co w dzień, zabiera ze sobą.

Inni są zdania, że strach przed śmiercią czuje każdy, bo człowiek boi się tego, czego nie zna. „Boję się, że obudzę się w trumnie i nikt nie usłyszy mojego krzyku. Może by telefon włożyć?” – zastanawia się inna rozmówczyni. Bać się można jeszcze zimna, ciemności, robaków. Ale z drugiej strony, czego tu się bać, skoro:

Dom na tamto życie

Jak wspomniałam, niektórzy mają gotowe nie tylko „śmiertelne ubranie” (cudne zdjęcia Anny Bedyńskiej), ale i trumnę. Nawet niejedną. Na wysoki połysk, z poduszkami w środku. „Moje chatki na tamto życie (…). A najważniejsze, że pasują. Wiem, bo przymierzałam. Choć nie powiem, żeby wygodnie było”.

Inna dodaje:

Po śmierci odpocznę

Jak już wszystko gotowe, pozostaje czekać. Jedni czekają na spotkanie z Bogiem. Inni –  z bliskimi, co wcześniej odeszli. Śmierci się nie boją, woleliby, żeby już przyszła:

Inni chcą odpocząć:

Jeszcze inni za dużo przeżyli. Jeden z bohaterów przeżył trzy śmierci: rana podczas wojny, potem udar, a na koniec – śmierć żony. Do trumny włożył jej magnetofon z nagraną w pętli piosenką Villas o matce, którą lubiła – żeby żonie „tam w dole grała”. Choć minęło od tego dwadzieścia lat, on nadal opowiada o tym ze ściśniętym gardłem. A ja ze ściśniętym czytam.

Samotność to taka straszna trwoga

Jak w wielu miejscach. Bo rozmówcy Kuźniak przeżyli niemało. Wracają wspomnieniami do wojny i okropieństw, jakie widzieli. Śmierci, głodu. Gdy jeden z rozmówców szedł z bratem do partyzantki, mama zrobiła posiłek. „W domu nie było nic, więc pocięła skórzany pasek. I ugotowała na wodzie jak makaron. Pachniało mięsem”.

Mężczyzna nie chce długo żyć. Wystarczy mu to, co przeżył. Widział śmierć ojca, żony, matki, syna. „Narobił się człowiek, to i odpoczynku żąda od Boga” – kończy.

Inni nadal mierzą się z cierpieniem. Przede wszystkim samotnością. Pozostawieni sami sobie, w domach opieki. Dzieci daleko, odwiedzają rzadko albo wcale. Jest opowieść matki, która 15 lat czeka w wigilię na córkę. Od 15 lat zabija karpia, szykuje choinkę, stół, opłatek. Ale tylko prezenty przychodzą pocztą. Ona do dziś ich nie otwiera.

Planują więc umieranie, bo wiedzą, że z tym też będą sami. Dlatego przy lekturze można szczerze się uśmiechnąć (magiczna otoczka), ale i wzruszyć (przeżycia), a nawet ryczeć (samotność). Tak przejmującej książki dawno nie czytałam.

*Angelika Kuźniak, Soroczka, Wydawnictwo Literackie 2020

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.