Vanina Catala Ortmann i Leonel Chainski są małżeństwem i mają po 35 lat. Pochodzą z Argentyny. Na początku 2020 roku byli na wakacjach w Europie, w Polsce zrobili test ciążowy i dowiedzieli się, że zostali po raz pierwszy rodzicami. Podczas badań okazało się, że będzie to poród mnogi.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Victoria, Delfina i Julieta są genetycznie identyczne – to jednojajowe trojaczki. Jak twierdzą specjaliści, taki poród zdarza się bardzo rzadko i występuje raz na 200 milionów ciąż.
„Zwykle o takich ciążach mówi się na studiach, ale w prawdziwym życiu trudno jest takie zaobserwować – wyjaśnia położna obecna przy narodzinach dziewczynek.
Polski „Baby Boom”
Dziewczynki urodziły się w 32. tygodniu ciąży, ważąc nieco ponad półtora kilograma. Vaninie podczas narodzin córeczek towarzyszył mąż – Leonel.
Małżonkowie dowiedzieli się o ciąży na początku tego roku podczas podróży po Europie. Dziadek Leonela był polskiego pochodzenia. Mężczyzna chciał wraz z żoną odbyć podróż po kraju swoich przodków.
28 stycznia 2020 r. spacerowali po urokliwych zakątkach polskich miast. 35-latce dokuczały silne mdłości, czuła się senna i drażliwa. Postanowiła więc wstąpić do apteki i zakupić test ciążowy. Jego wynik to był prawdziwy „Baby Boom”. Nie był to jednak koniec zaskakujących wieści.
Kobieta coraz gorzej się czuła, więc małżonkowie po dwóch tygodniach zdecydowali się na powrót do Argentyny. Gdy lekarz wykonał USG i poinformował małżonków, że oczekują trojaczków, Vanina popłakała się. Wsparciem był dla niej Leonel. Mężczyzna objął ją i powiedział, by zachowała spokój.
Sądzimy, że dzieci zostały poczęte w Hiszpanii, podczas naszej podróży po Starym Kontynencie. Test ciążowy został wykonany w Polsce – tłumaczy Leonel.
Potrójne szczęście, potrójne obawy
Młodzi rodzice z zawodu są nauczycielami, poznali się jeszcze w gimnazjum. Planowali powiększyć rodzinę, ale nie spodziewali się, że zamiast jednego dziecka pojawi się od razu trójka. Zaskoczenie przerodziło się w radość.
Byłem bardzo szczęśliwy, kiedy dowiedziałem się, że będziemy mieli trojaczki. Jeszcze przed wykonaniem echografii powiedziałem żartobliwie żonie, że chciałbym mieć dwoje lub troje dzieci naraz, ponieważ jesteśmy już dosyć starszymi, pierwszymi rodzicami – mówi Leonel w rozmowie z portalem zenger.news.
Vanina martwiła się jednak, czy jej organizm poradzi sobie z ciążą. Musiała być pod ścisłą opieką lekarską przez cały okres oczekiwania na dziewczynki. Poród planowany był na koniec sierpnia, ale ze względu na wcześniejsze skurcze lekarze zdecydowali się na cesarskie cięcie.
Dzieci są już w domu. Wszystko dzięki Maryi!
Kobieta została wypisana ze szpitala po paru dniach, dziewczynki jednak musiały pozostać w placówce przez 7 tygodni. Teraz wszyscy są już w domu i mogą się cieszyć swoją obecnością.
„Dzieci są w domu. Potrzebują całodobowej obserwacji ze względu na problemy z regurgitacją (zjawisko polegające na niekontrolowanym cofaniu się treści żołądkowej z żołądka aż do przełyku – przyp.aut.), więc musieliśmy całkowicie zreorganizować nasze życie, aby sobie z tym wszystkim poradzić” – tłumaczy Chainski.
Vanina opiekuje się dziećmi w ciągu dnia, w nocy zaś nad maluchami czuwa tata. W opiece nad dziewczynkami wszyscy starają się przestrzegać zasad sanitarnych. Do pomocy zgłosili się nawet ich uczniowie.
„Martwimy się nie tyle o koronawirusa, ale o inne problemy zdrowotne. Dzieci są nadal bardzo wrażliwe i mają słaby układ odpornościowy” – tłumaczy Leonel.
Przez okres ciąży rodzice modlili się do Matki Bożej od Cudownego Medalika. Co ciekawe, placówka medyczna, w której odbył się poród, znajduje się w odległości zaledwie 800 metrów od parafii Matki Bożej od Cudownego Medalika. Młodzi wierzą, że to dzięki wstawiennictwu Maryi poród odbył się bez komplikacji.
Źródła: zenger.news; newsbreak.com; infobae.com; Leonel Chainski/Facebook; Vanina Catala Ortmann/Facebook
Czytaj także:
„Była bezdomna, bała się”. O matce, która stanęła po stronie życia
Czytaj także:
Cudowne bliźniaki zaskakują wszystkich! A miały nie przeżyć śpiączki mamy z COVID-19