Papieski jałmużnik odwiedził szpitalny oddział covidowy w Rzymie. „My, kapłani i zakonnicy, nie możemy się zaszyć. Nam, ludziom Kościoła, czasami brakuje inicjatywy” – powiedział.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Papieski jałmużnik w szpitalu
Kard. Konrad Krajewski – który sam był wcześniej hospitalizowany z powodu koronawirusa – odwiedził rzymski szpital św. Jana na Lateranie i chorych leczonych na tamtejszym oddziale covidowym – donosi na łamach portalu Il Secolo XIX Domenico Agasso.
Czytaj także:
Więźniowie nie mieli dokąd pójść, przygarnął ich papież. Kard. Krajewski otworzył nowy ośrodek
„Dzień dobry, doktorze” – usłyszał. – Nie jestem lekarzem, jestem ks. Konrad” – przedstawił się leczonemu tam penitencjarzowi bazyliki Santa Maria Maggiore, ojcu Wojciechowi Morawskiemu OP.
Na usprawiedliwienie dominikanina należy dodać, że trudno było rozpoznać kardynała ubranego w strój ochronny, skrytego za maską.
Aby księża częściej chodzili do chorych
Polski duchowny chciał „przynieść bliskość i odwagę tym, którzy cierpią i walczą”. Jednocześnie zachęcając w ten sposób kapłanów, aby „częściej chodzili do chorych”, oczywiście przestrzegając wszystkich zasad bezpieczeństwa.
Kard. Krajewski zaznaczył, że zrozumiała jest obawa przed zarażeniem, „ale my, kapłani i zakonnicy, musimy być bardziej obecni na froncie tej bitwy. Nie możemy się zaszyć. Nam, ludziom Kościoła, czasami brakuje inicjatywy”.
Przypomniał, że dzięki „fantazji, dzięki ewangelicznej inteligencji można pocieszyć innych, którzy zmagają się z bólem i samotnością, nie naruszając zasad”.
KAI/ks
Czytaj także:
„Dzień najczęściej zaczynał od leżenia krzyżem w kaplicy”. Osobiste świadectwo kard. Krajewskiego o Janie Pawle II
Czytaj także:
Kard. Krajewski: konto papieża wtedy jest dobre, kiedy jest puste