Rut jest fenomenalną nauczycielką miłości. Promieniuje dobrem i uczynnością, które dostrzegają ludzie wokół. Czymś, co chciałaby mieć każda z nas. Pokazuje, że tylko kładąc się u stóp Pana, możemy doświadczyć pełni Jego błogosławieństw.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Kim była Rut?
Księga Rut. Zaledwie cztery krótkie rozdziały w Piśmie Świętym z wielkim przesłaniem miłości. Miłości niesamowitej – istniejącej między synową i teściową.
Rut była Moabitką, synową Noemi, kobiety, która po śmierci męża i dwóch synów zapragnęła wrócić z emigracji na ziemi Moabu do ojczystego Betlejem. Rut postanowiła jej towarzyszyć. Imię Rut doskonale odzwierciedla jej postawę i oznacza „przyjaciółkę, towarzyszkę”.
Dlaczego młoda wdowa po śmierci swojego męża decyduje się opuścić własny dom rodzinny, zrezygnować z szansy na nowe życie i pójść w nieznane ze swoją teściową? W tym przypadku odpowiedź może być jedna i nadto zachwycająca – z miłości.
Będę przy tobie
Noemi wcale nie chciała, aby jej synowe podążyły za nią. Przeciwnie – usilnie zachęcała je, aby pozostały w swym kraju i zaczęły wszystko od nowa (por. Noemi: Odejdźcie, wróćcie każda do domu swej matki […] Niech Pan sprawi, abyście osiągnęły spokojne miejsce, każda w domu swego męża! Rt 1, 8-9). Rut jednak odmówiła, przekazując teściowej argumenty, które swoją siłą mocno chwytają za serce:
Nie nalegaj na mnie, abym cię opuściła i abym odeszła od ciebie, gdyż:
gdzie ty pójdziesz, tam ja pójdę,
gdzie ty zamieszkasz, tam ja zamieszkam,
twój naród będzie moim narodem,
a twój Bóg będzie moim Bogiem.
Gdzie ty umrzesz, tam ja umrę
i tam będę pogrzebana.
Niech mi Pan to uczyni
i tamto dorzuci,
jeśli coś innego niż śmierć
oddzieli mnie od ciebie! Rt 1 16-17
Ku przypomnieniu – powyższe słowa wypowiedziała synowa do swojej teściowej. Totalnie olśniewające, prawda?
Współodczuwanie
Nie mogę wyjść z podziwu dla postawy tej młodej dziewczyny, która rusza w dal ze swoją zgorzkniałą teściową (por. Nie nazywajcie mnie Noemi, ale nazywajcie mnie Mara, bo Wszechmogący napełnił mnie goryczą; Rt 1, 20. „Mara” znaczy gorycz). Musiała wiedzieć, że pod płaszczem jej goryczy kryje się słodycz (Noemi znaczy „słodycz”). A jeśli tej słodyczy ze strony teściowej nie zaznała – należy jej się absolutne chapeau bas!
Połączyła je utrata osób, które kochały. Więc połączyła je miłość – w najtrudniejszym swoim obliczu – w cierpieniu. Obie były wdowami. Obie straciły tego samego ukochanego mężczyznę. Położenie Noemi było o tyle gorsze, że wiązało się ze stratą pozycji społecznej i ekonomicznej. Pozostało jej więc jedynie wrócić tam, gdzie być może jakaś daleka rodzina da jej schronienie i możliwość zarobienia na kawałek chleba.
Istny skarb
Mimo że Noemi nie chciała towarzystwa Rut, dziewczyna okazała się dla niej prawdziwym błogosławieństwem. Kiedy tylko dotarły do Betlejem, Rut od razu zatrudniła się przy żmudnym zbieraniu kłosów zboża na polu. Przyszła i pozostała od rana aż dotąd, a jej odpoczynek w domu był krótki (Rt 2, 7). Rozczula ponownie, gdy resztę otrzymanego przydziału ziaren do spożycia schowała, by potem podzielić się z Noemi.
Jej wysiłki i nadzwyczajność prawdopodobnie rzucały się w oczy. Bo już pierwszego dnia daleki krewny zmarłego męża Noemi, Booz, właściciel pola, zapyta: Czyja jest ta młoda kobieta? (Rt 2, 5). Niedługo później ten sam mężczyzna, który stanie się wkrótce jej mężem, zwróci się do niej tymi słowami: Wszystko, co powiedziałaś, uczynię dla ciebie, gdyż wie każdy mieszkaniec tego miasta, że jesteś dzielną kobietą (Rt 3, 11). Było więc w Rut coś niesamowitego. Coś, co zachwycało wszystkich wokół.
Wszystko na Jego kartę
Ponieważ Booz był krewnym Elimeleka, wejście Rut w małżeństwo z nim oznaczało zapewnienie ciągłości rodu umiłowanego przez Boga (por. postawa Tamar). Noemi i Rut dobrze o tym wiedziały, dlatego za sprawą Noemi dziewczyna zgodziła się, aby pewnej nocy sprowokować sytuację, kiedy stanie się żoną Booza. Jednym słowem – będzie z nim współżyć.
Sytuacja kończy się dość nietypowo (zachęcam do przeczytania rozdziału 3 Księgi Rut), jednak możemy dostrzec w niej coś więcej niż próbę odbycia aktu cielesnego i zawarcia małżeństwa. Wtedy Rut podeszła cicho, odkryła miejsce przy jego nogach i położyła się (Rt 3, 7). Ryzykowała tym zachowaniem wiele – własną reputację, może nawet życie. Ale położyła się, aby nie tyle zyskać męża, co wejść w przymierze z Tym, który czuwał nad rodem Izraela.
U stóp Jezusa
Każda z nas, nawet jeśli jest w Królestwie Światłości, bo wybrała to Królestwo jako swoje i żyje zgodnie z jego zasadami, dopóki nie położy się u stóp Pana, choćby była nie wiem jak doskonałą osobą, najwspanialszą Bożą pracownicą, zakonnicą, liderką – jest tylko żeńcem albo zbierającą kłosy. Ale kiedy kładziemy się u stóp Pana Jezusa i mówimy: „Oddaję siebie i cały swój los w Twoje ręce, chcę być Twoją wyłączną własnością, weź mnie całą” – zmienia się wszystko (Grabowska „Kobieta warta królestwa”, Warszawa 2008)
Taka jest właśnie Rut, która kładąc się przy Boozie, jednocześnie spoczywa u stóp Chrystusa, kładąc na szalę zupełnie wszystko. I Bóg jej błogosławi – dając swojego sługę na męża i ojca jej dziecka, dając jej miejsce w swym narodzie i czyniąc przodkinią swego Syna, dając jej nowe życie. A przez Rut błogosławi również Noemi.
Niezwykłe słowa wypowiedziały kobiety do Noemi po urodzeniu jej przybranego wnuka: Zrodziła go dla ciebie synowa, która cię kocha, która jest dla ciebie wata więcej niż siedmiu synów (Rt 4, 15). W tamtych czasach syn znaczył dla rodziny więcej niż córka. Siedem – symboliczna biblijna cyfra oznaczająca pełnię… Rut była dla Noemi dopełnieniem wszystkiego, co niegdyś utraciła.
Kochać jak Rut
Rut jest fenomenalną nauczycielką miłości. Kocha swoją teściową mimo tego, że ona nie jest idealna – prawdopodobnie nieraz narzeka na trud swojego życia, poucza ją i być może wtrąca się do wychowania wnuka. Rut za to promieniuje dobrem i uczynnością, które dostrzegają ludzie wokół. Czymś, co chciałaby mieć każda z nas. Prowadzi nas też do Źródła tej postawy. Pokazuje, że tylko kładąc się u stóp Pana, możemy doświadczyć pełni Jego błogosławieństw.
Czytaj także:
Biblijne matki. Tamar – ta, która wzięła sprawy we własne ręce
Czytaj także:
Biblijne matki. Sefora – ta, która pokornie przyjęła Boże powołanie dla swojej rodziny
Czytaj także:
Biblijne matki. Lea – ta, która chciała zasłużyć na miłość