Zauważasz, że nieustannie krytykujesz samego siebie, nie szanujesz swojej osoby i nie potrafisz się o siebie zatroszczyć?
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Zastanawiasz się nad tym, czemu tak bardzo nie lubisz siebie? Być może zauważasz, że nieustannie krytykujesz samego siebie, nie szanujesz swojej osoby i nie potrafisz się o siebie zatroszczyć? Bezwiednie powtarzasz scenariusz atakowania siebie, nierzadko w sposób okrutny i bezwzględny?
Możemy niszczyć samego siebie na różne sposoby, fizycznie i psychicznie, a przy tym usilnie temu zaprzeczać. Być może nie jeden raz mogłeś usłyszeć od palacza przekonujące bagatelizowanie negatywnych skutków palenia. Na przykład coś w stylu „no przecież trzeba na coś umrzeć”.
Są jednak mniej oczywiste metody autodestrukcji, które skutecznie potrafimy racjonalizować. Piętrzące się nadgodziny w pracy „zamydlamy” koniecznością spłacenia kredytu, a kolejna dieta cud ma pozornie podreperować nasze zdrowie.
Samobójstwo psychiki
Samobójczy aspekt naszej psychiki może odzwierciedlać się w atakowaniu własnych więzi z innymi. Niekiedy nawet nie staramy się ich budować, z góry zakładając, że nie zasługujemy na bliskość oraz troskę. Możemy być przekonani, że jeśli tylko ktoś trochę bardziej nas pozna, na pewno się od nas odwróci. Pozostajemy z iluzją ochrony samego siebie. Obawiamy się odrzucenia, nie widząc tego, że skazujemy się w ten sposób na wieczną samotność.
Nierzadko stronimy do związków z innymi, ponieważ wydaje nam się, że inni ludzie są do nas wrogo nastawieni. Tymczasem może się okazać, że to my sami przeżywamy wobec innych agresywne uczucia, których nie potrafimy w sobie rozpoznać. Dzieje się tak wtedy, gdy lęk i poczucie winy w związku z własną agresją są na tyle silne, że stają się czymś nie do wytrzymania.
Nasza psychika może być zbyt krucha, abyśmy mogli znieść w sobie dotkliwy i bolesny afekt. Radzimy sobie wówczas w taki sposób, że to co niechciane w naszym wnętrzu, umieszczamy gdzieś na zewnątrz – w innych ludziach, miejscach, instytucjach czy grupach społecznych, najczęściej w tych mniej nam znanych i obcych.
Cierpliwość i praca
Przyglądając się swojej bezdusznej części, możesz zwrócić uwagę na to, czy w ten sposób nie odtwarzasz pewnych doświadczeń ze swojego życia – słów i zachowań kierowanych wobec ciebie ze strony znaczących osób z twojego najbliższego otoczenia. Historia lubi się powtarzać, a często bardzo trudno jest nam to zauważyć. Ważne jest zobaczenie tego, że nie zasłużyłeś na jakiekolwiek nieprzyjemne doświadczenia i błędne jest przekonanie o tym, że należało ci się traktowanie narażające cię na poczucie braku wartości.
W obecnej chwili życia potrzebujesz przyjąć dobre doświadczenie. Być może wcale nie będzie to łatwe, jeżeli masz skłonność odbierać dobre intencje jako coś nieprzychylnego. Potrzebujesz cierpliwości i pracy nad własnym sposobem przeżywania rzeczywistości wewnętrznej i zewnętrznej. W myśleniu o sobie i innych ludziach z pewnością nie pomogą ci „biało-czarne okulary”. Nie warto rozsądzać o tym, kto jest dobry i zły, winny czy niewinny. Spróbuj dostrzegać złożoność otaczającego cię świata.
Kontakt ze słabością
Ważna może okazać się świadomość, że pewna doza krytyki i przeżywania poczucia winy jest nam bardzo potrzebna. Nie chodzi o dążenie do bezwzględnej akceptacji siebie i innych. Możesz przestać tolerować pewne swoje zachowania, co umożliwi ci rozwój w wybranym obszarze życia, a brak zgody na to, co robią inni, może być przejawem troski.
Pracując nad własną surowością, stopniowo możesz uczyć się łagodzić własny lęk wokół tego, co uważasz za ułomne i wstydliwe. Potrzebujesz nauczyć się być w kontakcie ze swoją słabością i nie bać się o niej myśleć. Z pewnością bezcenną ku temu metodą jest korzystanie z poczucia humoru, które umożliwia poradzenie sobie z tym, co przerażające i nieprzyjemne.
Czytaj także:
Akceptacja siebie czy praca nad sobą?
Czytaj także:
Akceptacja siebie nie wyklucza próby stawania się lepszym.