separateurCreated with Sketch.

Dzikie bestie naszych lęków, wyrzutów i gniewu. Trzy czasowniki przeprowadzą cię przez pustynię

ASH
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Kard. Martini pisał: „Do naszego życia chyłkiem wkrada się nieład. Ono rozpada się, niszczeje. Trzeba na nowo poukładać kawałki swojego czasu, swojego ciała, swojego serca”.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Nie da się przeżyć Paschy, jeśli wcześniej nie przejdzie się przez pustynię. To coś więcej niż wielkopostne wyzwanie. To podstawowa prawda o naszym życiu. I nie ma ona nic wspólnego z upokarzającą pokutą, która jest celem sama w sobie. Aby zmartwychwstać, trzeba pozwolić obumrzeć wielu sprawom.

Droga do Paschy

Miejscem, przez które musimy się przedrzeć, jest nasze wnętrze, to, co jest w nas. Dzikie bestie naszych lęków, wyrzutów sumienia, niepokojów, gniewu i wewnętrznych konfliktów.

Pokonując tę pustynię, krok po kroku możemy przyjrzeć się wszystkiemu dokładnie, odrzucić zło, zachować to, co dobre. Uporządkować emocje i wewnętrzne pomieszanie, które sprawia, że często tracimy ostrość widzenia.

Tym właśnie jest pustynia: czasem ciszy, surowego, ale fundamentalnego „twarzą w twarz” z samymi sobą takimi, jakimi naprawdę jesteśmy. Czasem dramatycznej, acz przy tym fascynującej walki z tym wszystkim, co chce nas zniewolić.

To czas niezwykłej szansy, którą dostajemy za każdym razem. Szansy na uwolnienie naszej wolności, zrzucenie wewnętrznych okowów i ludzkich, społecznych i kulturowych uwarunkowań. Czas, by pozbyć się złudzeń, a zarazem dopuścić do głosu najgłębsze dążenia, wewnętrzne pragnienie życia, które ciągle pozostaje niezaspokojone, przez to, że pijemy z popękanych cystern.

Tym, którzy chcą razem z nami wyruszyć na pustynię w tych tygodniach oczekiwania na Wielkanoc, Aleteia proponuje krótką podróż w towarzystwie trzech przyjaciół. W drodze będą nam pomocne trzy czasowniki.

Trzy czasowniki

Przede wszystkim: „zatrzymać się”. Pustynia to przerwa – konieczna i odżywcza. Potrzebujemy jej, żeby przerwać bieg, stanąć, uporządkować swój wewnętrzny świat, swoje priorytety, uczucia, od których zależą nasze relacje itd.

Kardynał Martini pisał: „Do naszego życia chyłkiem wkrada się nieład. Ono rozpada się, niszczeje. Trzeba na nowo poukładać kawałki swojego czasu, swojego ciała, swojego serca”.

Drugi czasownik – „walczyć”. Pismo Święte pokazuje, że pustynia jest zarazem areną walki, próby, mierzenia się z pokusami. Na pustyni walczymy, a potem godzimy się z naszą kruchością i otrzymujemy łaskę rozeznania, dzięki której potrafimy lepiej odczytać własne życie.

Pustynia jest miejscem kryzysu, a my jesteśmy wezwani do tego, by błogosławić kryzys w naszym życiu i nasze życie pogrążające się w kryzysie, ponieważ dopiero wtedy pozbywamy się tego, co w nas obumiera, odrzucamy dławiące nawyki.

Kryzys może być opatrznościowy. Przez to, co leży u podstaw kryzysu, Bóg do nas przemawia i wzywa nas do zmiany. Liczne, także małe kryzysy, pozwalają nam odżyć. Papież Franciszek przypomniał, że kryzys jest dziełem łaski Bożej i powinniśmy patrzeć na niego przez pryzmat wiary.

Na pustyni, jak czytamy w Piśmie Świętym, tracimy to, co daje nam poczucie bezpieczeństwa, nasze wyobrażenia, przywiązanie do pewnych schematów i poglądów. Stajemy w pustej przestrzeni, bez punktów odniesienia, bez „znaków drogowych”, a to zmusza nas do szukania nowych kierunków, nowych dróg. Zostajemy wezwani do tego, by na nowo wyobrazić sobie swoje życie.

Pustynia jest miejscem zakochania

I wreszcie – „kochać”. Pustynia jest zarazem miejscem zakochania, gdzie ogołocony ze wszystkiego idziesz, zawierzając i zawierzasz, idąc, aby znaleźć prawdziwą miłość, tę, która karmi życie. Tak mówi Pan ustami proroka Ozeasza: „Dlatego chcę ją przynęcić, na pustynię ją wyprowadzić i mówić jej do serca. […] i będzie Mi tam uległa jak za dni swej młodości”.

Nasze serce musi nieustannie odżywać, odnawiać się, nie może ulegać pokusie nawyków. W przeciwnym razie grozi nam miłość formalna, zewnętrzna, wytarta, wręcz niezdrowa. Odnosi się to zarówno do Boga, jak i do tych, których kochamy. Wielki Post służy także temu.

Powinniśmy przyjrzeć się swojemu sercu, oczyścić je, uczynić je znowu młodym, odnawiając miłości, które są podstawą naszego życia, przede wszystkim miłość do Jezusa Chrystusa. To dlatego Bóg wybiera Jego samego, by przyciągnął nas do siebie i poprowadził na pustynię. Gdzie z dala od zgiełku, w samotności, możemy powrócić do tego, co najważniejsze – Jego obecności, jako fundamentu naszego życia i do tych, którzy są obok nas, którzy nas kochają i których my kochamy.

Trzej przyjaciele

Ale w tej przeprawie przez pustynię nie jesteśmy sami. Co tydzień będzie nam towarzyszył ktoś, kto rozumie więcej: wielkie postaci biblijne, które dobrze widzą, czym jest pustynia, bo same ją przebyły, oddychały jej powietrzem, tam cierpiały, żyły i kochały. Na pustyni zdarzyło się coś ważnego w ich życiu i chcą nam powiedzieć, że to może przydarzyć się także nam.

Przejdziemy przez pustynię trzema etapami. Najpierw będzie nam towarzyszył Mojżesz, potem Eliasz, a potem Jezus – trzej „przyjaciele”, którzy spotkali się na Górze Przemienienia.

Bo przecież pustynia Wielkiego Postu służy do jednego: abyśmy się przemienili i zmartwychwstali. Abyśmy świętowali Paschę w naszym życiu, ze Zmartwychwstałym Jezusem Chrystusem.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.