Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Znacie ten stan jednoczesnego zachwytu i smutku, gdy natrafiacie na coś w waszym odczuciu doskonałego, co drugi człowiek stworzył, zrobił, czego dokonał? Kiedy słodycz tego sukcesu miesza się z gorzkim posmakiem we własnych ustach – bo podziw jednocześnie spotyka się z żalem, że to nie jest kolorowa ilustracja naszych własnych dokonań? A potem jeszcze dokopujemy sobie za to, że „nie umiemy się cieszyć cudzym szczęściem”, zamiast radości czując raczej przypływ zazdrości. I wtedy czara nieszczęścia jest pełna.
Tak jak ze wszystkim, z czym chcemy sobie w życiu poradzić – potrzebujemy najpierw to… zaakceptować. „Tak! Mam w głowie porównywarkę”. Powiedziałabym nawet, że warto uświadomić sobie istnienie jeszcze jednej części, która poprzedza aktywność porównywarki: to komentator, który zajmuje się ocenianiem tego, co robimy i zajmuje się tym nieustannie, czy tego chcemy, czy też nie. Im więcej ten komentator ma nam do zarzucenia, tym mniej pewnie się czujemy. Tym bardziej krucha jest nie tylko nasza samoocena, ale i poczucie własnej wartości. Jak bowiem żyć pod jednym dachem z kimś, kto nie tylko cały czas za nami chodzi, ale i non stop zgłasza krytyczne uwagi?
Im mniej zauważamy w sobie i swoim życiu powodów do dumy i docenienia, tym bardziej aktywna będzie porównywarka. Tak więc po to, by ją poukładać i by nie sprawiała tyle kłopotu, warto najpierw zaopiekować się swoim poczuciem własnej wartości. I sprawdzić, czy to dla nas byłoby do pomyślenia, żeby świętować sam fakt chodzenia po tym świecie. To, że się kiedyś urodziliśmy i żyjemy, i nie ma takiego drugiego człowieka jak my. Naprawdę nasza godność i wartość nie zależy od tego, ile i jak w życiu zrobiliśmy i zrobimy. Moja wartość jest nieskończona. Tak jak nieskończona jest wartość osoby w kryzysie bezdomności i królowej Anglii. Każdy człowiek ma wartość, której nie da się mu odebrać, choć może stracić w nią wiarę albo do swojego człowieczeństwa nie dorosnąć.
Kolejną rzeczą, jaką możemy robić, to sprawdzić, o jakich ważnych potrzebach mówi ta porównywarka. Jak pisał ks. Grzywocz, zazdrość oznacza, że jakaś wartość jest dla mnie bardzo ważna. Jeśli zazdroszczę komuś urody – może to tęsknota za tym, by docenić swoje własne piękno i naprawdę w końcu je zauważyć? By w lustrze zobaczyć kogoś, kto jest fajny i kogo kocham? Kogoś, kto lubi siebie i ma kontakt z tym, co w nim żywe? Może to okazja, by przyjrzeć się swojemu stosunkowi do siebie i usłyszeć to wołanie o dobrą, serdeczną i ciepłą relację z sobą samą/samym. Może odkryję, że potrzebuję się zaopiekować swoimi zranieniami z tej dziedzinie, by nie kierowały moim myśleniem o sobie.
Jeśli ściska nas w dołku na widok czyjegoś ślicznie urządzonego mieszkania – może to tęsknota za przestrzenią, ładem, pięknem, możliwością zaaranżowania jakiegoś miejsca według własnego pomysłu? To wspaniale, że możemy tę potrzebę odkryć. Już samo jej nazwanie jest wspierające. Możemy potem siebie pytać, na ile mogę zrealizować coś z tej potrzeby w moim własnym życiu. Odkryjemy zresztą, że często wcale nie chcemy mieć „tak samo” jak inni ludzie. Ani dyplomu takiej samej uczelni, ani psa podobnej rasy, ani znajomości esperanto, ani tego samego koca z Ikei. Dlatego warto sięgać głębiej i sprawdzać, jaka tęsknota się we mnie odzywa i pragnie być zauważona.
Kiedy z uważnością i ciekawością będziemy podchodzić do siebie, to z chwilą, gdy porównywarka zacznie nadawanie, dużo dowiemy się o sobie. Może część naszych potrzeb jest w takim deficycie i tak zaniedbana, że najwyższy czas zrobić im miejsce i zacząć je realizować w zgodzie ze sobą?
To akceptujące podejście – połączone z przyjmowaniem siebie coraz bardziej, z tym wszystkim, kim jesteśmy, z naszymi mocami i biedami – sprawi, że porównywarka nie będzie działać też w inną stronę: nie będzie nam potrzebne porównywanie się z tymi, którym w naszych oczach idzie gorzej niż nam, ale będziemy mieli apetyt na dzielenie się i tworzenie świata, w którym wspieramy się wzajemnie w realizacji naszego potencjału.