Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Przy trudach pandemii łatwo skupić się na najbliższym otoczeniu. W jakimś stopniu każdy już odczuwa nie tylko zdrowotne skutki tego, co się dzieje, ale coraz bardziej także te ekonomiczne. To, co dla społeczeństwa zachodniego może oznaczać trudności, dla wielu krajów Trzeciego Świata stanowi ogromny problem.
– Mieszkańcy Filipin często stają przed wieloma trudnościami związanymi z zatrudnieniem, zamieszkaniem czy utrzymaniem stanowisk pracy. Na ulicach miast spotkamy wielu bezdomnych śpiących w kartonach lub pod mostem. Często są to całe rodziny. Podobnie jest w slumsach, gdzie rodziny na co dzień muszą mierzyć się z wieloma wyzwaniami. Okres pandemii spowodował utratę miejsc pracy, zamknięcie dużych targów tzw. marketplace, gdzie ceny często były kilkukrotnie niższe niż w sklepach, przez co kupcy utracili możliwość dochodu, a ci biedniejsi – zakupu żywności – mówi Asia Mackieło z Wolontariatu Misyjnego Salvator*.
– Mimo że slumsy kojarzą nam się z biedą i ubóstwem, doświadczałam tam bogactwa serca. Mają niewiele, a mimo to dzielą się z innymi. Podczas misji spotkałam się z ogromną otwartością i życzliwością. Chcąc okazać swą wdzięczność za naszą pracę, codziennie przynosili nam jedzenie, pytali o nasze zdrowie i samopoczucie, a nawet byli gotowi oddać nam swoje ubrania, gdy nasze uległy zniszczeniu podczas prowadzonych zajęć – dodaje.
– Nasza misja wciąż trwa. Na początku pandemii zorganizowałyśmy zbiórkę dla naszych uczniów i ich rodzin z miejscowości, gdzie posługiwałyśmy. Można powiedzieć, że to trochę taka misja zdalna – dodaje.
Problemy ekonomiczne to jednak tylko wierzchołek góry lodowej wyzwań, z którymi musi zmierzyć się pandemiczny świat. Coraz częściej mówi się o rosnącej liczbie problemów psychicznych i stanów depresyjnych wywołanych życiem w izolacji, które wiąże się z brakiem możliwości spotykania się, przeżywania wymiaru wspólnotowego i uczestniczenia w życiu społecznym. Doświadczenia misyjne pomagają wytrwać w tym czasie.
– Wyjazdy misyjne na pewno uczyniły mnie lepszym człowiekiem i to teraz rezonuje w zwykłych, codziennych sprawach. Jestem wdzięczna za to, co mnie spotyka i dostrzegam małe cuda, które dzieją się w moim życiu. W trakcie misji nie brakowało takich momentów, które odmieniły moje serce. Pamiętam, jak zostałam zaproszona na urodziny swojej uczennicy, której mama przygotowała skromny poczęstunek. Jej radość z naszej obecności była ogromna. Patrząc mi w oczy, ze wzruszeniem podziękowała, mówiąc, że jestem pierwszą nauczycielką jej córki i nigdy mnie nie zapomni – opowiada Asia.
Wydawać by się mogło, że czas pandemii i obostrzenia podróżne z nim związane bardzo ograniczają działalność na polu misyjnym. W wiele części świata wyjazd na misje jest niemożliwy lub przynajmniej mocno utrudniony. Okazuje się jednak, że pomoc misyjna ma się dobrze.
– Do wolontariatu misyjnego obecnie dołącza dużo nowych członków, którzy, mimo że spotkania są prowadzone online bądź hybrydowo, chcą się zaangażować. Brakuje oczywiście tego elementu spotkania na żywo i integracji, ale nie brakuje motywacji – wskazuje Asia.
Stwierdza też: – To pokazuje, że największe ograniczenia są wewnątrz nas, nie zaś na zewnątrz. Pandemia wpływa na nasze działania, ale ich nie powstrzymuje. Gdy tylko obostrzenia są trochę luzowane, to szukamy możliwości spotkania. To, co nas łączy i buduje, to wspólnota, w której możemy wzrastać w wierze i nieść Chrystusa tam, gdzie jesteśmy. Doświadczenia misyjne pomagają nam w tym trudnym czasie i pobudzają do nadziei.
– Na Filipinach nasi uczniowie (choćby 3-letnie dzieci) potrafią się spontanicznie modlić i to właściwie przy dowolnej okazji. W każdym domu wisi krzyż, na do widzenia mówiono nam "God bless you". W centrach handlowych przed otwarciem i po zamknięciu pracownicy modlą się, a z głośników słychać "Anioł Pański". To zupełnie inne doświadczenie niż to, które mamy w Europie.
– Dzięki wyjazdowi na misje i ogólnemu zaangażowaniu w wolontariat dużo łatwiej mi przyjmować trudności związane z obecnym czasem. Daje to też taką moc do szukania różnych rozwiązań i sposobów działania, które można wykorzystać pomimo wszelkich restrykcji. I to jest bardzo piękne – podsumowuje Asia.
Warto zatem – pomimo trudności czasów, w których funkcjonujemy – znaleźć sposób na zaangażowanie się i dzielenie swoją miłością. Doświadczenie misyjne jest o tyle wspaniałe, że okazuje się, że to misjonarz więcej otrzymuje, niż rzeczywiście daje.
Ta wdzięczność oraz owoce pracy, które zostają, niosą na skrzydłach – pomimo zewnętrznych trudów. I tego nie może przekreślić żadna pandemia. Jak podkreśla wolontariuszka: – Wolontariat Misyjny Salvator to nie tylko posługa w dalekich krajach, ale bycie tu i teraz, z tymi, którzy są wokół nas. To dzielenie się tym, co mamy, nawet jeśli jest to niewiele. Misja zaczyna się w sercu i z niego powinno wychodzić każde działanie, a wtedy będą działy się rzeczy wielkie. Nawet najmniejszy gest czyniony w miłością ma ogromną wartość. Każdy z nas jest misjonarzem Bożej Miłości – trzeba tylko wyruszyć w podróż swojego serca i oddać się Bogu. A nawet pandemia nie będzie w stanie zgasić Ducha.
*Joanna Mackieło jest wolontariuszką w Wolontariacie Misyjnym Salvator, w którym działa od kilku lat. W 2018 roku posługiwała na misjach w Albanii, a w 2019 roku pojechała na Filipiny. Obecnie pracuje jako nauczycielka i jest liderką wrocławskiej wspólnoty WMS.