separateurCreated with Sketch.

Ewangelizacja na siłowni? Zobacz, jak ci księża się w tym odnajdują!

father capo
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Łączy ich zamiłowanie do sportu i to, że znaleźli sposób, by wykorzystać swoje predyspozycje w służbie Bogu. „Pan obdarza każdego z nas wyjątkowymi darami i jesteśmy w stanie głosić Jego imię najdoskonalej wtedy, gdy przyjmiemy i wykorzystamy te dary”.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Siłownie i sale do crossfitu stają się w ostatnich latach bardzo popularne. Ich klienci są bardzo zróżnicowani, dlatego księża znaleźli tu doskonałe środowisko, by oprócz dbania o siebie – także ewangelizować.

Ich zdaniem fitness i wiara mogą iść w parze. Postrzegają siłownie jako miejsca, w których można wzmocnić zarówno swoje mięśnie, jak i ducha.

Papież Franciszek poświęca część swojego magisterium „towarzyszeniu ludziom”, gdziekolwiek się znajdują. Niektórzy księża dostrzegli, że wśród ciężarów i bieżni także jest miejsce, by przybliżyć ludzi do Boga.

Niektórzy mogą ulec pokusie myślenia, że siłownie to miejsca interesujące jedynie dla klienteli, która żyje powierzchownością i kultem ciała. Ale to nieprawda. Wielu uczęszcza tam z powodu zamiłowania do sportu i fitnessu, inni z polecenia lekarza – aby pokonać jakieś dolegliwości. Niektórzy chodzą też po to, by spotkać się z ludźmi w zdrowym środowisku, a inni – by rozładować napięcie i stres.

Księża uczęszczający na siłownie utrzymują, że ten rodzaj treningu może pomóc także na poziomie duszpasterskim. Tak jak stopniowo wykonuje się coraz bardziej intensywne ćwiczenia, aby czynić postępy, tak samo można działać z życiem chrześcijańskim, aby wzrastać duchowo.

Księża widzą również siłownie jako miejsca, w których sami mogą się uczyć. Obserwują, jak powstają „społeczności” i jak tęskni się za kimś, kto jest nieobecny. Twierdzą, że to samo powinno dziać się w parafiach. Kiedy z jakiegokolwiek powodu ktoś opuszcza mszę świętą, ta nieobecność powinna być zauważona i odczuwalna, a ksiądz i wspólnota powinni udzielać niezbędnego wsparcia i towarzyszyć.

W wieku 51 lat ten ksiądz ma imponującą sylwetkę! O. Rafael Capo jest kulturystą.

Jak donosi Catholic News Service, o. Rafael zaczął podnosić ciężary w szkole średniej – jako uzupełnienie treningu sportowego w rodzinnym Puerto Rico. Tam odnalazł drogę do Boga. Praktykę treningów kontynuował przez cały okres swojego przejścia z seminarium do kapłaństwa.

„Zacząłem wymyślać teologię fitnessu i duchowości. Wszystko jest ze sobą połączone – ciało, umysł, duch, i staje się to drogą do bycia zdatnym do posługi, bycia zdatnym do życia, bycia zdatnym do królestwa Bożego” – powiedział „Catholic Review”, cytowanemu w artykule CNS.

Ojciec Capo widzi w tym przede wszystkim możliwość dotarcia do młodych ludzi. W Stanach Zjednoczonych prowadzi dla nich konferencje ewangelizacyjne. Opowiada, jak poprzez ćwiczenia na siłowni udało mu się zaangażować ludzi w rozmowy, które w końcu stały się głębokie i duchowe, do tego stopnia, że – jak powiedział CNS – wysłuchał nawet spontanicznej spowiedzi na siłowni.

O. Capo zapraszał kolegów z siłowni do kościoła, a oni znajdowali tam Boga. Dziś podkreśla, że połączenie ewangelizacji na siłowni i w portalach społecznościowych jest bardzo skuteczne w jego misji kapłańskiej.

Ten młody ksiądz łatwo nawiązuje kontakt z młodymi ludźmi – jest jednym z ich pokolenia. Niektórzy parafianie (najczęściej ci, którzy nie rozumieją jego pasji) mówią o nim „przystojny ksiądz”.

Jest proboszczem w Valença do Minho w Portugalii, a na jego mszach są tłumy. Do swojej poprzedniej parafii w Caminha przybył w wieku zaledwie 25 lat. Chociaż nie chciał tego robić, to wywołał poruszenie – a to wszystko ze względu na zdjęcia, jakie publikował na portalach społecznościowych. Były to zdjęcia np. z plaży czy z treningu na siłowni.

Parafianie początkowo nie rozumieli, dlaczego "ich ksiądz" chodził na plażę czy siłownię. Ale 10 lat później zbierali podpisy, aby nie dopuścić do przeniesienia go do obecnej parafii. Dlaczego? Zjednał sobie parafian swoją prostotą i podejmowanymi inicjatywami charytatywnymi.

Ks. Ricardo broni swojego powołania: „Nie jestem księdzem dlatego, że chcę tylko pomagać. W takiej sytuacji zostałbym strażakiem. Powołanie jest czymś wewnętrznym, nie da się go wytłumaczyć. To jest prawie jak miłość – po prostu to czujesz”.

Ten ksiądz z diecezji Arkansas jest oficjalnym trenerem crossfitu. Dorastał na farmie, więc wcześnie „nauczył się doceniać wartość i godność pracy fizycznej”, jak powiedział na łamach „Word on Fire”. Od zawsze lubił sport, a kiedy wstąpił do wojska, jak mówi, „pomogło to wyostrzyć i sprecyzować wewnętrzne dążenie do doskonałości”. To właśnie wtedy po raz pierwszy zetknął się w crossfitem, choć trenerem został dopiero dużo później.

W Stanach Zjednoczonych jest znany z udziału w programie telewizyjnym „American Ninja Warrior”, który jest pokazem fizycznych umiejętności np. podczas pokonywania przeszkód.

Uważa, że jego powołanie kapłańskie można porównać do jego ulubionego sportu:

Kapłan jest świadomy, że połączenie siłowni i ewangelizacji jest postrzegane jako niezwykłe, ale podsumowuje swój punkt widzenia:

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.