Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Wakacyjne dylematy liturgiczne
Zbliżają się wakacje, obozy, wyjazdy duszpasterskie, różnego rodzaju rekolekcje. Jedziemy na żagle, nad jeziora, w góry. I jeśli jesteśmy pobożną grupą z księdzem w składzie, to oczywiście jednym z punktów dnia jest zazwyczaj sprawowana w wyjazdowej wspólnocie Eucharystia.
Przy tej okazji warto sobie przypomnieć, gdzie właściwie można sprawować mszę świętą, a gdzie sprawować jej nie wolno. Jak z punktu widzenia prawa kościelnego i norm liturgicznych wygląda pomysł celebracji nad brzegiem rzeki na odwróconym do góry dnem kajaku lub na górskim głazie o wschodzie słońca?
Jakie jest prawo?
Kodeks Prawa Kanonicznego (dalej: KPK) w kanonie 932. ujmuje tę kwestię dość zwięźle:
„§ 1. Eucharystię należy sprawować w miejscu świętym, chyba że w poszczególnym wypadku czego innego domaga się konieczność; w takim wypadku Eucharystia winna być sprawowana w odpowiednim miejscu.
§ 2. Ofiarę eucharystyczną należy sprawować na ołtarzu poświęconym lub pobłogosławionym. Poza miejscem świętym można użyć odpowiedniego stołu, zawsze jednak z obrusem i korporałem”.
Miejsca święte w rozumieniu prawa kościelnego to: kościół, kaplica i cmentarz (jako, że również jest to miejsce pobłogosławione). Tam zatem zawsze wolno odprawiać mszę. Jeśli tylko jest możliwość odprawienia jej w kościele, kaplicy lub na cmentarzu, co do zasady nie powinno się szukać ani wybierać innego miejsca.
Wyjątki od reguły
Z cytowanego wyżej kanonu wynika jednak, że prawo kanoniczne dopuszcza wyjątki od tej zasady w sytuacjach, gdy „w poszczególnym wypadku czego innego domaga się konieczność” i pozwala na celebrację mszy świętej „w odpowiednim miejscu”.
Mamy więc trzy warunki, które spełnione razem, pozwalają celebrować Eucharystię poza miejscem świętym:
- Jest to „poszczególny wypadek”, a nie stała praktyka. Akurat tak się zdarzyło, że nie mamy dostępu do miejsca świętego, nie jesteśmy w stanie dotrzeć (lub dostać się) do kościoła, kaplicy, cmentarza. Normalnie o to dbamy, przewidujemy, planujemy, ale akurat z powodu nieprzewidzianych i niezależnych od nas okoliczności (np. dziura w kajaku, guma w samochodzie, złamana noga) okazało się to niemożliwe.
- Sprawowania Eucharystii „domaga się konieczność”. W ścisłym rozumieniu chodzi o sytuację, kiedy akurat wypada niedziela lub święto nakazane, kiedy mamy obowiązek uczestniczyć we mszy świętej. Takim wypadkiem może być też potrzeba sprawowania Eucharystii, aby móc udzielić Komunii św. jako wiatyku osobie w sytuacji zagrożenia życia. Trudno nazwać „koniecznością” pragnienie przeżycia mszy „w tak pięknych okolicznościach przyrody”. Nawet jeśli wynika ono z naprawdę pobożnych intencji, a nie tylko z szukania „tanich wzruszeń”.
- Jesteśmy w stanie znaleźć lub przygotować „odpowiednie miejsce”. Odpowiednie, czyli takie, w którym będziemy w stanie godnie i bezpiecznie sprawować czynności liturgiczne przy jednoczesnym czynnym udziale wszystkich wiernych (jak sugeruje punkt 288. Ogólnego wprowadzenia do Mszału Rzymskiego). Godnie, czyli z szacunkiem i powagą należnymi Ofierze Eucharystycznej i Ciału i Krwi Chrystusa. Nie powinno się to odbywać w schowku na miotły, ani za oborą. Bezpiecznie – zarówno pod względem wykorzystywanej „infrastruktury” (ten słynny odwrócony kajak to naprawdę nienajlepszy pomysł, bo nietrudno o jego wywrotkę i sytuację, w której rozsypiemy i rozlejemy na ziemię Ciało i Krew Pańską), jak i pod względem okoliczności „ludzkich” (należy wziąć pod uwagę możliwe zachowania osób postronnych, ale także ich ewentualne zgorszenie).
KPK zastrzega też, że sprawując mszę poza miejscem świętym nadal obowiązkowe pozostają obrus i korporał, jako minimum minimorum zewnętrznych przejawów czci wobec Pana Jezusa w postaciach eucharystycznych.
Potrzebna zgoda biskupa
Instrukcja Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Redemptionis Sacramentum w punkcie 108. stwierdza, że „o tym, czy istnieje taka konieczność [tj. sprawowania mszy poza miejscem świętym], za każdym razem zgodnie ze zwyczajem na terenie swojej diecezji będzie rozstrzygał biskup diecezjalny". I to jest obowiązująca norma.
A zatem w przypadku, gdy przewidujemy konieczność sprawowania mszy poza miejscem świętym lub znaleźliśmy się wobec niej niespodziewanie, każdorazowo należałoby uzyskać zgodę miejscowego biskupa (na przykład dzwoniąc uprzednio do kurii). Oczywiście istnieje też coś takiego jak „zgoda domyślna”, ale nie należy jej nadużywać bez powodu.
Przenośna zakrystia
No i oczywiście sprawowanie mszy poza miejscem świętym wymaga sporo zachodu. Wiąże się z transportem osobnego (dobrze zabezpieczonego) bagażu, w którym znajdą się: naczynia liturgiczne, bielizna liturgiczna, szaty, obrus, księgi liturgiczne, świece (przynajmniej dwie), krzyż ołtarzowy, wino i hostie.
Część pozycji z tej listy jest konieczna, by msza w ogóle była ważna. Pozostałe są niezbędne, by można mówić o godnym jej sprawowaniu. A to wersja minimum. Należy zatem wziąć pod uwagę konieczność transportowania ze sobą we właściwy sposób „przenośnej zakrystii”.
Zanim zaczniemy narzekać…
Zanim zaczniemy sarkać na „bezduszne prawo”, warto zadać sobie uczciwie pytanie, co właściwie ono chroni (a raczej: chce chronić). Jakie dobro, jakie wartości ma na względzie zakazując czegoś lub wymagając? I czy na pewno nasze działania poza ramami prawa rzeczywiście będą realizowały to dobro przynajmniej w równym stopniu, co w jego ramach?
Święty Jan Paweł II w punkcie 52. encykliki Ecclesia de Eucharistia stwierdza: „Kapłan, który wiernie sprawuje mszę świętą według norm liturgicznych, oraz wspólnota, która się do nich dostosowuje, ukazują w sposób dyskretny, lecz wymowny swą miłość do Kościoła".