Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Doświadczenie uczy nas o powszechnym prawie starzenia się i… brzydnięcia. Jak się zwykło uważać, wszystko co młode jest piękne, a stare – brzydkie. Jest jeszcze bardziej brzydkie, czy smutne, gdy tę brzydotę ocenia się nie tylko od strony wyglądu, ale i ze względu na przydatność dla społeczeństwa. To odchodzenie na margines życia. Samotność. Bliscy wymierają, stary człowiek zostaje sam.
![Thumbnail for read also](https://wp.pl.aleteia.org/wp-content/uploads/sites/9/2017/10/web-meme-en-john-8-32-3-public-domain.jpg?w=300&h=150&crop=1)
Starość, jeśli jest bez Boga, jest nieudana. Jest całkowicie zrozumiałe, że jeżeli człowiek zamyka się tylko w granicach życia doczesnego, to starość się nie udała. Niektórym jest bardzo trudno. Następuje degradacja człowieka w chorobie, w kalectwie, w samotności.
Samotność, która łączy się z każdą starością, to mimo wszystko opuszczenie, to brak tych wszystkich ludzi, którzy zawsze byli, równolatków, z którymi człowiek utrzymywał bliższe kontakty. Ta samotność daje się we znaki. Stąd rodzą się tendencje, by takiemu człowiekowi pomóc, żeby przestał przeszkadzać, zawadzać, przestał się męczyć.
A jednocześnie wiemy o niektórych starszych osobach, że są bardzo mocne i pogodne. Dlatego nie można dać absolutnie jednoznacznego wskaźnika starzenia się, bo każdy człowiek inaczej swą starość przeżywa.
Zapytajmy też zresztą, czy starość udała się choćby przyrodzie. Taka jesień – to jakby symbol starości. Wszystko więdnie i usycha. Słota i błoto, coraz więcej chłodu i ciemności, no i nieuchronna zima.
A jednocześnie mówi się: piękna, złota, polska jesień – znamy jej urok. Barwy liści, które się starzeją – jakie są piękne! Brązy, złoto, czerwień, kolory żółty, pomarańczowy i nie wiadomo jeszcze jaki. Wtedy warto pojechać w góry. Szelest opadłych liści pod nogami, charakterystyczny zapach, pierwsze przymrozki. Ma to w sobie coś specyficznego. Może dlatego, że zima, która też ma swoje uroki, następuje właśnie po jesieni. I potem ta nadzieja, byle do wiosny.
W przyrodzie odnajdujemy Boga, a starość w obliczu Boga, w obliczu wieczności, to nadzieja na to, że te wszystkie poczerwieniałe, pożółkłe, zeschłe, a potem zrzucone liście kiedyś się odnowią. Tak, jak Bóg zapewnia pełne odnowienie w Chrystusie wszystkim, którzy Go miłują.
Tu pojawia się istotny element całego zagadnienia. Element miłości. Najbardziej smutna jest starość, w której nie ma miłości. Gdy wyczerpuje się świadomość, że człowiek jest miłowany. To chyba najgorszy współczynnik starości.
Odczucie to czasem jest prawdziwe, gdy całe otoczenie ma już starego człowieka dosyć, a czasem jest pozorne. Jak często ludzie starsi, a to i młodzi, ubzdurają sobie, że nie są kochani. A czasem naprawdę nie są kochani, nawet we własnym domu. To trudne dla młodego człowieka, a dla starego wręcz tragiczne.
Kiedy wierzący człowiek ma świadomość, że mimo wszystko jest miłowany przez Pana Boga, wtedy o wiele łatwiej daje sobie radę ze starością. Potwierdza to doświadczenie kapłanów i rodzin, które przez dłuższy czas muszą się w domu kimś starszym opiekować.
Ludzie starsi, mający głęboką wiarę w to, że Bóg umiłował każdego człowieka, przeżywają z większym spokojem swoje trudne dni. Święty Jan Paweł II powiedział, że trzeba zawsze być młodym. Powiedział:
Ja wiem, to trudne, gdy ciało odmawia posłuszeństwa, coś wiem na ten temat. Ale trzeba zawsze być młodym.
To jest wyzwanie dla człowieka starego: NIE DAĆ SIĘ!
Podsumowując: starość udaje się Panu Bogu, gdy udaje się ludziom. Wtedy nie będzie zapytania, czy Panu Bogu się ona udała. Powtórzę za papieżem:
Sursum corda! – W górę serca!
Fragment książki „Przestań narzekać, zacznij żyć. Część 3”, Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów. Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji Aleteia.pl.