separateurCreated with Sketch.

Spełnił marzenie mamy, gdy zachorowała na Alzheimera. “Nigdy nie była ciężarem”

ALZHEIMER
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Redakcja - 15.06.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dla Seana dom opieki nie wchodził w grę. Postanowił więc zawalczyć o szczęście Mary. Mogła cieszyć się nie tylko festiwalem kolorów w Nepalu, ale też wędrować po górach we Włoszech, obserwować bawiące się dzieci nad jeziorem, czy czuć piasek pod stopami w RPA.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Była kobietą, która potrafiła kochać bezinteresownie. Tak o swojej mamie, Mary O'Neil, powiedział Sean O'Sallaigh. Otrzymał od niej w życiu wiele – troskę, wsparcie, zainteresowanie. Była jego ukochaną mamą i najważniejszą osobą w życiu. Dlatego kiedy dowiedział się, że zachorowała na Alzheimera, wiedział, co robić. Zabrał mamę w 18-miesięczną, wymarzoną podróż dookoła świata!

Zanim zdecydował się na ten szalony krok, odwiedzał mamę cztery razy w tygodniu, podróżując między Irlandią a Włochami, gdzie mieszkał. Gdy stan zdrowia mamy zaczął się pogarszać, lekarze zasugerowali, by pomyślał o domu opieki. Ale dodali też, że pozytywni i szczęśliwi ludzie lepiej znoszą tę chorobę. Dla Seana dom opieki nie wchodził w grę. Postanowił więc zawalczyć o szczęście Mary.

Wiedział, że podróże dają jej radość – sprawdzili to już wcześniej. I choć wiedział też, że nie zatrzyma choroby, to chciał, by te ostatnie lata życia Mary były, na ile to tyle możliwe, piękne i kolorowe. I tak się stało! Podróżowali aż do jej śmierci...

Najpierw był Nepal – Sean chciał, by mama nie spędzała zimy w Irlandii, gdzie na co dzień mieszkała. Widząc, jak spodobała jej się ta wycieczka, zdecydował o znacznie dłuższej podróży. Dzięki temu Mary mogła cieszyć się nie tylko festiwalem kolorów w Nepalu, ale też wędrować po górach we Włoszech, obserwować bawiące się dzieci nad jeziorem, czy czuć piasek pod stopami w RPA.

Jak Sean wyznał brytyjskiej agencji informacyjne SWNS, to, co zrobił on dla swojej mamy, w skali tego, co Mary zrobiła przez całe życie dla niego, było tylko drobiazgiem. Choć na czas ich wspólnej podróży musiał zrezygnować ze swojego dotychczasowego życia, mówi, że mama nigdy nie była dla niego ciężarem. Robił wszystko, by mogła cieszyć się podróżą.

Ta przygoda na początku poprawiła stan Mary. Jak twierdzą lekarze, zadziało się tak przez doświadczanie nowych sytuacji. "Więcej chodziła i więcej mówiła, nauczyła się nawet nowych słów. Wszyscy chcieli z nią rozmawiać, a ona to uwielbiała" – powiedział Sean.

Jednak Alzheimer okazał się bezlitosny. Choroba postępowała, ale radzili sobie, jak mogli. "Z radością wycierała stół przez godzinę, a my po prostu razem się z tego śmialiśmy. Każdy dzień był tak satysfakcjonujący. Spojrzała na ciebie tymi oczami i wiedziałeś, że to wszystko docenia” – wyznał.

Pod koniec swojego życia Mary nie mogła już chodzić, poruszała się na wózku inwalidzkim. Sean, by mama czuła się jak w domu, zamontował w swoim samochodzie jej wersalkę! Ich ostatnie wspólne chwile były pełne niespodziewanego szczęścia, mimo tak trudnej i odbierającej świadomość choroby.

Mary w 2019 r. zachorowała na infekcję płuc, która była bezpośrednią przyczyną jej śmierci. Zmarła 24 maja 2019 r., w wieku 83 lat. "Bardzo za nią tęsknię" – wyznał Sean, który sprawił, że życie jego mamy nabrało niespotykanych kolorów.

Źródło: SWNS, Yahoo.com

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.