separateurCreated with Sketch.

„Czuję się jak drzewo, które gubi liście”. Poruszający obraz choroby Alzheimera w filmie „Ojciec”

OJCIEC
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Joanna Operacz - 13.06.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Kiedy ogląda się film „Ojciec”, w głowie rodzą się pytania o to, co zrobię, jeśli Alzheimer czy inna choroba dopadnie mnie albo kogoś z rodziny? W powietrzu wisi też niewypowiedziane pytanie o eutanazję.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Wyobraź sobie, że budzisz się w nieznanym mieszkaniu, a obca kobieta mówi ci, że jest twoją córką. To nie fabuła jednej z zakręconych książek Philipa K. Dicka, tylko typowa sytuacja, której doświadcza osoba chora na Alzheimera. Film „Ojciec” (z Anthonym Hopkinsem) pokazuje tę chorobę z punktu widzenia człowieka, który jest nią dotknięty.

Wszystko zaczyna się od zegarka. Emerytowany inżynier Anthony ma ulubiony zegarek, którego nie może znaleźć. To strasznie irytujące nie wiedzieć, która jest godzina. Zwłaszcza jeśli obudzisz się po drzemce w fotelu i nawet nie wiesz, czy jest ranek czy wieczór. Anthony podejrzewa, że zegarek ukradła opiekunka, i robi jej awanturę.

Tak zaczyna się film „Ojciec”, nakręcony na podstawie sztuki Floriana Zellera, który jest – jak pisze na stronie warszawski Teatr Ateneum – najczęściej granym na świecie współczesnym dramatopisarzem francuskim. W Ateneum również można zobaczyć tę sztukę ze znakomitym Marianem Opanią w roli głównej i zjawiskową, minimalistyczną scenografią, której częścią jest … plastikowa ściana umieszczona (ze względu na pandemię) między sceną a widownią.

Nie jest powiedziane, co dokładnie dolega starszemu panu. Córka zabiera go do lekarki, ale słyszymy tylko strzępek rozmowy, z której wynika, że lepiej nie będzie. Anthony prawdopodobnie ma Alzheimera, czyli schorzenie, z którym boryka się co najmniej jedna na 85 osób. Wraz ze starzeniem się społeczeństwa odsetek będzie prawdopodobnie większy. Co najmniej równie liczna jest rzesza opiekunów – najczęściej współmałżonków i dzieci.

Pamiętam, jak zaczynała się choroba Alzheimera u mojej babci. Pewnego razu usiadła do obiadu pytając: „A gdzie jest łyżka?”. Łyżka leżała obok talerza. Babcia roześmiała się, zmieszana, i rzuciła jakiś żart. Czasem nie pamiętała, co się działo poprzedniego dnia, ale z zapałem recytowała wiersze po rosyjsku, których nauczyła się jako dziecko w szkole pod sowiecką okupacją.

Kiedy zdarzało jej się coś zapomnieć albo powiedzieć głupstwo, wstydziła się i bała. Chorowała kilkanaście lat, aż do śmierci. Ostatnie dwa lata spędziła siedząc całymi dniami w fotelu i patrząc nieprzytomnym wzrokiem przed siebie. Nie mówiła, nie poznawała nikogo, nie kontrolowała potrzeb fizjologicznych. Była karmiona, ubierana i myta przez syna i synową.

Mówi się – nie wiem, na ile ma to potwierdzenie w badaniach (w sumie: jak to zbadać?) – że na Alzheimera często zapadają ludzie ponadprzeciętnie energiczni, bystrzy, pomysłowi. W przypadku babci to by się zgadzało. Tak samo jest z bohaterem granym przez Hopkinsa, który w lepszych chwilach żartuje, tańczy i poucza otoczenie, że nie życzy sobie być traktowany jak „upośledzony”. Autor sztuki nie oszczędza pokazania także złośliwości, a nawet agresji bohatera, która niestety bywa częścią tej choroby. Anthony mówi przy córce, że jest niezbyt rozgarnięta i bardziej kocha jej młodszą siostrę.

Główny motyw „Ojca” to konfuzja i strach. To czyni z tego filmu najlepszy znany mi obraz choroby Alzheimera. Wyobraźcie sobie, że wchodzicie do pokoju i widzicie obcego faceta siedzącego na kanapie. Pytacie go, kim jest i co, u licha, tutaj robi. On na to – najwyraźniej zdziwiony – że to jego mieszkanie i że jest waszym zięciem. Ale córka wczoraj mówiła, że rozwiodła się pięć lat temu i że niedługo wyjedzie do Paryża, żeby zamieszkać z innym mężczyzną!

No i mieszkanie przecież jest wasze! Wprawdzie poprzestawiano w nim krzesła i szafy, a nad kominkiem nie ma ważnego obrazu, ale dochodzicie do wniosku, że ktoś szarogęsi się w waszym domu. Po chwili wchodzi córka… i okazuje się, że to jakaś nieznajoma kobieta! Widz zaczyna podzielać podejrzenie starszego pana, że chyba ktoś tu dybie na jego majątek i otoczył go nieznanymi ludźmi robiącymi dziwne rzeczy, żeby zrobić z niego wariata. Niestety, okazuje się, że to jego własny mózg płata mu okrutne figle.

Oglądając film, trudno nie zadać kilku pytań. Nie tylko o to, co zrobię, jeśli kiedyś zacznę postrzegać świat jak filmowy Anthony. Co będzie, jeśli Alzheimer albo inna choroba psychiczna dopadnie kogoś z rodziny? Anne, córka Anthoniego, z bólem decyduje się oddać go do domu opieki. Ale w filmie pojawia się też bohater (nie do końca wiadomo, kim jest), który zadaje mu wstrętne pytania i bije go. W powietrzu wisi też niewypowiedziane pytanie o eutanazję. Czy dostrzegę człowieka w człowieku, który stał się kimś całkiem innym?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.