Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Szkoleniowiec piłkarskiej reprezentacji Portugalii Fernando Santos nierzadko przyznaje się publicznie do wiary i nią się dzieli. Niedawno okazją do tego było spotkanie z księżmi i klerykami uprawiającymi sport, przygotowujące do tzw. Clericus Cup.
Szczególnym miejscem dla trenera jest sanktuarium w Fatimie. Choć Santos priorytety ustawił jasno: „Nie jestem czcicielem Fatimy, jestem czcicielem Matki Bożej. I dlatego zakochałem się w tym miejscu, w Cova da Iria [dzielnica Fatimy, w której doszło do objawień – red.], bo Ona tu była i orędzie, które zostawiła, jest bardzo ważne dla ludzkości”.
W licznych wywiadach, m.in. w nagraniu dla rektoratu tego słynnego miejsca kultu maryjnego, opowiadał o swoim trwającym kilkadziesiąt lat związku z sanktuarium. Związku początkowo dość powierzchownym, tradycyjnym:
„Zawsze byłem związany z Fatimą. Jednak nasze praktyki religijne ograniczały się raczej do okazji towarzyskich, które zdarzały się dość często – śluby i chrzty. Fatimę też odwiedzaliśmy raz lub dwa razy do roku. (…) Ale była to pielgrzymka polegająca na przyjściu, poproszeniu i zapaleniu świecy. Jako dorosły nadal robiłem to samo. Innymi słowy, robiłem to w zupełnie innym duchu, niż robię to dzisiaj”.
Nawrócenie Fernando Santosa
Swoje nawrócenie trener Portugalii przeżył w 1994 r. Nawrócenie, czyli spotkanie z Chrystusem, było – jak mówi – „najważniejszym momentem w jego życiu” i „to spotkanie zmieniło jego relację z Nim i z Matką Bożą”.
Na początku to nawrócenie było dość „nieśmiałe”: „Wróciłem już do Kościoła, ale wciąż siadałem w tylnych ławkach, czekając, aż wszystko się skończy. Czekałem, aż coś się zmieni, ale to my dokonujemy zmiany”.
Od wielu już lat Santos dzień zaczyna od modlitwy i lektury Biblii, bierze udział w rekolekcjach, a także... jest animatorem kursów przygotowujących do małżeństwa. I, jak widać, bardzo otwarcie dzieli się swoją wiarą.
Fatima: miejsce ciszy
Dlaczego Santos tak polubił sanktuarium w Fatimie? „To, co sprawiło, że zakochałem się w tym miejscu – mówi – to cisza. Cisza Fatimy. Tu znajduję milczenie Maryi”. I precyzuje: „To milczenie Maryi, która wszystko usłyszała i zachowała w swoim sercu”.
By jeszcze lepiej doświadczyć tej ciszy i tego milczenia, by odnaleźć pokój, którego – jak przyznaje – bardzo potrzebuje, trener stara się odwiedzać sanktuarium w godzinach porannych, bardzo wcześnie.
Dla Santosa Fatima odgrywa szczególną rolę w jednoczeniu różnych ludzi z Bogiem. A orędzie stąd płynące „jest tak jasne, że słyszy się je w sercu jak przez głośnik”. Wyznaje, że najbardziej w nim ceni... wolność: „Bóg i Maryja niczego nam nie narzucają, pokazują jedynie konsekwencje podążania lub nie podążania drogą zbawienia”.
Dodaje: „Maryja powiedziała tutaj do trzech pastuszków, a za ich pośrednictwem do całej ludzkości: to jest droga. Możesz nią pójść lub nie; jeśli pójdziecie za Nim, konsekwencje będą takie, jeśli tego nie zrobicie, konsekwencje będą inne”.
Trener porównuje także orędzie z Fatimy z początkami chrześcijaństwa: „Przesłanie Maryi, które zostało pozostawione tutaj, w Cova da Iria, ma wiele wspólnego z pierwszym przesłaniem chrześcijan: «Zobaczcie, jak oni się kochają…» Trzeba dużo się modlić, abyśmy się zmienili, a następnie pokochali naszego bliźniego, tak, jak kochamy Boga. To takie proste, prawda?”.
Wiele razy Fernando Santos wraca do myśli, że najczęściej oczekujemy, iż to ktoś lub coś się zmieni. A tymczasem „zmiana musi zacząć się od nas”.
Źródło: KAI, podcast fatimanoseculoXXI, fatima.pt