Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Jak ja zazdroszczę Jezusowi. Jest moim bohaterem i niedoścignionym wzorem. W czym? W zachowywaniu niezależności.
Pewnie nieraz było tak, że ktoś chciał Go do czegoś przekonać. W towarzystwie puszczano sobie oko, gdy mówił niepoprawne rzeczy. W rodzinie krążyła plotka, że zwariował. Różne grupy zabiegały o Jego poparcie, bo posiadanie takiego mówcy i autorytetu to skarb. Dzisiaj pewnie wielu marzyłoby, żeby zrobić sobie z nim zdjęcie lub poprosić o autograf.
Jezus mimo wszystko wybija się na niezależność. Jest nie do zatrzymania. Nie ma względu na osoby. Nie boi się ich. Szanuje, a jednocześnie potrafi postawić jasne granice.
Jak mówi „nie”, to znaczy „nie”. Nie musi z nikim trzymać. Do nikogo się nie przymila i nie szuka poklasku. Jest w tym wszystkim normalny i naturalny.
Musiała to być niezwykle trudna rzecz. Zwłaszcza, że Jezus miał poznanie tego, co kryje się we wnętrzu człowieka. Wiedział, gdy ktoś Go okłamuje, manipuluje Nim, wciąga we własne gierki. Nikt inny nie widział tego tak dobrze.
Nie dał się zastraszać, ani zniechęcać. Nie zależało mu na posiadaniu władzy i bogactwa. Wszystko budował na prawdzie, a nie na domysłach i konfabulacjach. Myślę, że było to dla Niego powodem cierpienia.
Pozwalał na to, gdy z Niego kpiono, traktowano jak szaleńca, deprecjonowano Jego słowa. Wybrał los człowieka wolnego, który zna swoją godność i szanuje innych. Nie znosił towarzystwa tych, którzy pogardzali ludźmi, a za motto obrali hasło: „Im gorzej, tym lepiej”.
Jezus wybijał się na niezależność. Marzę o takiej niezależności. W duszy ciężko mi odmówić, powstrzymać niepotrzebne słowa, nie przejmować się „puszczaniem oka” i kpiną. Męczy mnie towarzystwo tych, którzy źle mi życzą.
Jestem słabszym człowiekiem niż Jezus. Jednak jeszcze wszystko przede mną!