separateurCreated with Sketch.

2 kinowe hity wszech czasów, w których zabrakło bohaterskich księży

Tonący Titanic

"Tonący Titanic", rycina Willy'ego Stöwera

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Francisco Veneto - 21.07.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dwa filmy, które śmiało możemy zaliczyć do grona najlepszych produkcji opartych o prawdziwe wydarzenia, nie uwzględniają postaci odważnych księży. Wielka szkoda!

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Szeregowiec Ryan (1998) w reżyserii Stevena Spielberga i Titanic (1997) w reżyserii Jamesa Camerona to dwa słynne filmy, w których kluczowymi bohaterami mogliby być księża. Jednak ekipa filmowa całkowicie ich pominęła – mimo że w rzeczywistości odegrali znaczące role.

Wiedzieliście, że to właśnie ksiądz uratował szeregowca Ryana? I że jednym z największych bohaterów Titanica również okazał się ksiądz?

W jednym z najbardziej uznanych hollywoodzkich filmów wojennych postać grana przez Toma Hanksa otrzymuje od amerykańskich władz wojskowych misję odnalezienia i uratowania niejakiego szeregowca Ryana. Jest on jedynym ocalałym spośród czterech braci, których wysłano do Francji do walki z nazistami. Pozostali trzej zginęli podczas lądowania w Normandii – kluczowego wydarzenia w historii konfliktu, które pamiętane jest jako D-Day.

Listy z wiadomością o śmierci trzech synów dotarły w tym samym czasie do rąk matki czterech młodych mężczyzn. Zostało to przedstawione w jednej z najbardziej emocjonalnie druzgocących scen w Szeregowcu Ryanie.

Wiele osób nie wie, że fabuła filmu została (luźno) oparta na prawdziwych wydarzeniach z udziałem braci Nilandów. Fikcyjny szeregowiec Ryan naprawdę nazywał się Fritz Niland i rzeczywiście stracił braci podczas D-Day.

Jeszcze mniej osób wie, że prawdziwą osobą odpowiedzialną za uratowanie ostatniego Nilanda-żołnierza był katolicki ksiądz: legendarny kapelan 101 Dywizji Powietrznodesantowej, ks. Francis L. Sampson (1912-1996), którego niesamowita historia została opisana w jego pamiętniku Look Out Below! A Story of the Airborne by a Paratrooper Padre, opublikowanym w 1958 roku.

To właśnie Ojciec Sam, jak nazywali go żołnierze, odnalazł szeregowca Fritza Nilanda na francuskiej plaży, która nosiła kryptonim Utah Beach, i kazał odesłać go do domu. Oprócz tego niezwykłego epizodu ojciec Sam przeżył dziesiątki innych, które być może zasługiwałyby na własny film.

W innym przeboju kinowym, zatytułowanym Titanic, również zabrakło katolickiego księdza. W rzeczywistości był on jednym z najbardziej inspirujących pasażerów „niezatapialnego” statku, który zatonął podczas swojej pierwszej podróży, 15 kwietnia 1912 r.

Gdy Titanic tonął, o. Thomas Byles zrezygnował nie z jednej, ale z dwóch możliwości wejścia na pokład łodzi ratunkowej. Według relacji pasażerów wolał pozostać na pokładzie, aby wysłuchać spowiedzi i zaoferować wsparcie duchowe tym, którzy nie mieli szans na ucieczkę z tonącego statku.

W tragedii Titanica, na którym nie było wystarczającej liczby łodzi ratunkowych, zginęło około 1500 osób.

42-letni brytyjski ksiądz został wyświęcony w Rzymie dziesięć lat wcześniej i podróżował statkiem, aby świętować ślub swojego brata w Nowym Jorku. Świadectwa pasażerów Titanica na temat jego służby kapłańskiej na pokładzie tonącego statku zostały zebrane na stronie www.fatherbyles.com.

Jednym z takich świadectw jest wspomnienie Agnes McCoy, pasażerki trzeciej klasy, która przeżyła tragedię. Opowiadała ona, że o. Byles pozostał na pokładzie, aby wysłuchać spowiedzi, modlić się z pasażerami i udzielić im błogosławieństwa w ostatnich minutach życia.

Inna pasażerka trzeciej klasy, Helen Mary Mocklare, opowiadała, jak o. Byles odwiedzał pasażerów po tym, jak statek zaczął tonąć. Błogosławił ich i uspokajał. Jednocześnie wykazał niezwykłą kontrolę nad własnymi emocjami. Helen opisywała również moment, w którym marynarz ostrzegł księdza o niebezpieczeństwie i błagał go, by wsiadł do łodzi ratunkowej, ale ten dwukrotnie odmówił. Kontynuowała:

Ponad sto lat później ks. Graham Smith, który jest obecnym proboszczem parafii prowadzonej wcześniej przez ks. Bylesa i jest odpowiedzialny za otwarcie jego procesu beatyfikacyjnego, powiedział BBC, że ks. Byles był „niezwykłym człowiekiem, który oddał swoje życie dla innych … Mamy nadzieję i modlimy się, by został uznany za jednego ze świętych”.

„Mamy nadzieję, że ludzie na całym świecie będą się do niego modlić, gdy znajdą się w potrzebie, a jeśli zdarzy się cud, wtedy będzie można dokonać beatyfikacji, a następnie kanonizacji” – dodaje o. Smith.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!