Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Z bp. Damianem Brylem, ordynariuszem diecezji kaliskiej, doktorem nauk teologicznych, rozmawia Małgorzata Bilska.
Małgorzata Bilska: Ksiądz biskup bywał z młodymi ludźmi na Spotkaniach Lednickich jako biskup pomocniczy archidiecezji poznańskiej, w tym roku był po raz pierwszy już w roli ordynariusza... Czy to doświadczenie przydaje się na coś w Kaliszu? W diecezji, która ma za sobą burzliwy okres związany z odwołaniem poprzednika?
Bp Damian Bryl: Tak, zwłaszcza podstawowe doświadczenie lednickie, jakim jest poszukiwanie nowego języka i sposobów komunikowania tego, co ważne, co najważniejsze. Ojciec Jan Góra OP rozpoznał swój czas i ludzi swego czasu. Znalazł sposób na spotkanie Dobrej Nowiny z młodymi ludźmi. Lednica jest owocem poszukiwań ojca Jana i jego współpracowników, całego środowiska lednickiego.
Ale czas płynie, musimy dalej szukać dobrych sposobów przekazu Ewangelii. To zadanie „na zawsze”. Ojciec Góra bardzo nas do niego mobilizował. Dlatego Lednica jest dla mnie miejscem bardzo szczególnego spotkania i ważnych poszukiwań. Dzisiaj chcę podejmować je w Kaliszu.
Zgoda na przyjęcie nominacji wiąże się z podjęciem trudnego wyzwania. Po biskupie Edwardzie Janiaku zostało mnóstwo problemów, które trzeba będzie rozwiązać.
W diecezji kaliskiej jest bardzo dużo pięknych ludzi, księży i świeckich – oddanych Panu Bogu, zaangażowanych w życie Kościoła. Identyfikujących się z nimi. Jest wiele dobrych doświadczeń w parafiach i wspólnotach. To najważniejsze.
Każda nowa misja jest jakimś wyzwaniem. Wierzę w to, że jeżeli Jezus do czegoś zaprasza, to daje siły do realizacji. Mocno się tego trzymam. A trudne sprawy trzeba z Bożą pomocą podejmować i rozwiązywać, od tego nie można uciekać.
Papież Franciszek ustanowił ten rok Rokiem św. Józefa. Kalisz to centrum jego kultu w Polsce… To, co się działo w diecezji, dobrze obrazuje potężny kryzys duchowego ojcostwa obecny w Kościele. Czy decyzja papieża zainspiruje do odkrywania tej postaci na nowo?
Z moich obserwacji wynika, że Kalisz nie musi odkrywać św. Józefa. Wszyscy wiedzą, kto tu jest głównym patronem. Natomiast jeśli chodzi o pogłębianie życia na wzór świętego Józefa i szczerej modlitwy przez jego wstawiennictwo, to uczymy się tego nieustannie.
Poza tym chcemy też mówić o nim innym. Kierujemy zaproszenia do różnych społeczności i widzimy przyjeżdżających z różnych stron pielgrzymów. Nadto powstają audycje radiowe, filmy dokumentalne, fabularne, pieśni, poezja. Wszystko po to, aby przybliżyć postać małżonka Maryi.
Mówiąc o odkrywaniu, mam na myśli nie kult i pobożność, ale kwestię wzoru do naśladowania dla mężczyzn. W tym – zaskakująco niedojrzałych księży.
To jest ważny temat, bo św. Józef jest rzeczywiście wspaniałym wzorem ojca duchowego. Jako księża chcemy uczyć się od Józefa odpowiedzialnej troski o powierzone nam osoby. Wielką radością dla mnie jest fakt, że mamy w Kaliszu wiele inicjatyw związanych ze św. Józefem, które pochodzą od naszych kaliskich księży.
Mamy tu grono józefologów, którzy od lat prowadzą poważną refleksję teologiczną nad tym świętym. Odbyło się w tym roku kilka sympozjów, w tym coroczne sympozjum Polskiego Stowarzyszenia Józefologicznego, a także konferencja międzynarodowa. W marcu kapłani przygotowali codzienne spotkania modlitewne w sanktuarium, które transmitowaliśmy. Innym razem skrzyknęli się i zaśpiewali pięknie Akatyst ku czci św. Józefa. U nas w Kaliszu dużo się dzieje.
Rozmawiałam z abp. Grzegorzem Rysiem w okresie, kiedy był administratorem apostolskim sede vacante diecezji kaliskiej. Podkreślał, że bardzo ważne były rekolekcje dla księży, rozmowy z nimi. Ostatnio mamy protesty kobiet, krytykę ze strony świeckich, a młodzi uciekają z Kościoła. Jakie są obecnie główne grupy „docelowe” dla księdza biskupa?
Na pewno chciałbym być blisko księży. Na początku nie mogliśmy organizować większych spotkań, było to mocno ograniczone przez pandemię. Spotkałem się jednak ze wszystkimi księżmi w kilku grupach (tak, żeby było bezpiecznie). Rozmawialiśmy, modliliśmy się razem. Przedstawiłem moje priorytety. Teraz możemy się spotykać w większych grupach.
Jeżdżę po diecezji – na bierzmowania, wizytacje itd. Słuchamy się nawzajem. Cieszę się, że wiele osób przychodzi i chce ze mną rozmawiać – i księży, i świeckich. Tych spotkań jest naprawdę dużo, choć czasami są niełatwe. Są one ważne dla obu stron.
Co ksiądz biskup usłyszał?
Czasami słyszę piękne, poruszające świadectwa wiary i przywiązania do Chrystusa i Kościoła, czasami gniew, ból, złość i niezgodę, a niekiedy świadectwa świadomego wysiłku zmagania z trudnymi doświadczeniami dziejącymi się we wspólnocie Kościoła.
Bardzo mi zależy na tym, aby każdy miał doświadczenie bycia usłyszanym i wysłuchanym. Ważne jest także dla wielu moich rozmówców, że rozmowa prowadzi do konkretnych działań. Nie kończy się tylko dobrym spotkaniem, ale podejmowane są decyzje, procedowania.
Do tej pory najważniejszą więzią społeczną, która spajała Kościoły lokalne, była lojalność – krytykowana przez papieża Franciszka jako antyewangeliczny… klerykalizm. To lojalność sprawiła, że zamiast bronić dzieci księża stali „za plecami” kolegów. Sprawców przemocy. Zaufanie jest rodzajem więzi, podobnie jak solidarność, braterska miłość itd. Czy diecezja kaliska po kryzysie i pandemii ma szansę stać się prekursorem przemian w zakresie więzi budujących wspólnotę?
Uczymy się tego pokornie. Widzimy, że pogłębianie więzi zaufania to jest nasza droga. Potrzebujemy przede wszystkim na nowo odkryć Jezusa jako centrum wszystkiego, co robimy we wspólnotach kościelnych. Jeżeli chcemy coś odbudowywać, to tylko na Nim. To wymaga naszego nieustannego nawracania się, aby piękne pragnienia stawały się rzeczywistością.
Bliskość Jezusa zawsze otwiera na inne relacje, pozwala nam budować nasze wspólnoty w prawdzie i miłości. Bardzo mi zależy na autentyczności życia wiarą, na wierności Ewangelii w dużych i małych decyzjach. Tylko wtedy my sami i nasze wspólnoty odzyskamy wiarygodność i będziemy przyciągali do Chrystusa. To jest oczywiście długi proces.
Chrystus jest Drogą! Sam ukazał siebie uczniom jako człowieka procesu, dynamiki, a nie jednego punktu.
Tak. Zwraca na to uwagę papież Franciszek, który apeluje, aby „inicjować procesy”. Jezus zapraszał swoich uczniów, aby byli z Nim, towarzyszyli Mu, aby potem mógł ich posłać.
Czytając Ewangelię odkrywamy, jak wiele czasu potrzebowali uczniowie, aby nie tylko towarzyszyć Mistrzowi, ale odkryć prawdę o Nim, nauczyć się Jego stylu życia i być mu wiernymi w wypełnianiu posłania. Jezus szanował proces dojrzewania uczniów. Wierzę, że także dzisiaj Jezus nie tylko szanuje nasze powolne dojrzewanie, ale towarzyszy nam i nas wspiera dzięki działaniu Ducha Świętego.
Udaje się spotkać z młodzieżą podczas sakramentu bierzmowania? Sporo uczniów ostatnio wypisywało się z katechezy…
Jeżeli weźmiemy pod uwagę liczbę osób chodzących na katechezę, to większe miasta w Polsce mają bez wątpienia niższy procent uczniów katechizowanych. Ale procenty to nie wszystko, przecież najważniejsze jest to, co dzieje się w sercu każdego, pojedynczego człowieka. Procesy sekularyzacyjne postępują wszędzie, z mniejszą lub większą prędkością.
Wielkim wyzwaniem dla nas w Kościele jest szukać właściwej, adekwatnej odpowiedzi. Myślę, że jedną z dróg jest poważna praca formacyjna, prowadząca do wiary dojrzałej, wiary z osobistego wyboru, a nie tylko ze zwyczaju, czy tradycji. Wezwanie papieża Franciszka do ewangelizacji coraz bardziej dotyczy naszych środowisk.