separateurCreated with Sketch.

Ewangelia milczy o wniebowzięciu. I nie ma w tym nic dziwnego…

WNIEBOWZIĘCIE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Wzmianki o tym wydarzeniu próżno by szukać na kartach Ewangelii. Nie znajdziemy jej też w Dziejach Apostolskich, które są kontynuacją ewangelicznych historii. W swych listach nie wspomina o nim św. Paweł, ani żaden z autorów listów apostolskich. Przemilcza je nawet Apokalipsa św. Jana Apostoła, zamykająca kanon biblijny Nowego Testamentu.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Najwyraźniej wniebowzięcie Maryi nie było z jakiegoś powodu przedmiotem zainteresowania biblijnych autorów. Nie ma w tym nic dziwnego. Nowy Testament stawia sobie przecież za cel głoszenie Chrystusa umarłego i zmartwychwstałego jako Pana i Zbawiciela świata i temu cały jest podporządkowany.

Jednak już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa żywa była tradycja związana z kresem życia Matki Jezusa. Mówią o niej apokryfy, zwłaszcza „Transitus” (czyli „Przejście”), pochodzący z ok. III–IV w. To z nich dowiadujemy się, że po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Apostoł Jan zamieszkał wraz z Maryją przy Wieczerniku. Tam Maryja miała zakończyć swoje ziemskie życie. W Getsemani u stóp Góry Oliwnej już w chrześcijańskiej starożytności wskazywano grób – dziś znajdujący się we wzniesionym nad nim kościele – gdzie zostało pochowane jej ciało. Grób jest pusty.

„Niepokalana Matka Boża zawsze dziewica Maryja, ukończywszy swoje ziemskie życie, została wzięta do chwały nieba z duszą i ciałem” – to fragment z Konstytucji Apostolskiej Munificentissimus Deus, ogłoszonej przez Piusa XII w 1950 roku. Papież ogłosił dogmat. Jednak święto Wniebowzięcia – zwanego początkowo „Zaśnięciem Maryi” – obchodzono już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Nigdy jednak nie rozstrzygnięto w jaki sposób zakończyło się życie Maryi. Trapiące niektórych pytania: „Czy umarła, czy tylko zasnęła?” są ostatecznie bez znaczenia. Istotne jest, że Ona żyje. W Bogu (czyli – jak mówimy – „w niebie”) i na wieki.

Nie ma chyba piękniejszego tekstu z Ewangelii, trafniej ukazującego tajemnicę życia Maryi, jak „Magnificat”, który jest czytany w liturgii święta Wniebowzięcia. Cały, sięgający w wieczność Boga sens życia chrześcijanina ukazany jest w tej wyśpiewanej przez Nastolatkę z Nazaretu modlitwie uwielbienia i dziękczynienia.

„Duch mój rozradował się w Bogu, moim Zbawicielu”, „wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmogący”, „Jego miłosierdzie przez wszystkie pokolenia” – wyznanie wiary młodziutkiej Miriam przeniknięte jest głęboką wrażliwością na ludzkie cierpienie. Bóg Maryi nie jest abstrakcyjnym bóstwem w odległym od ludzi niebie. To Bóg miłości. On „głodnych syci dobrami”, „wywyższa poniżonych”, „kieruje się swym miłosierdziem”. Zawsze jednak sprzeciwiać się będzie niemającym litości zarozumialcom i pyszałkom, „strącając ich z tronu”.

Kontekstem „Magnificat” jest pełna miłości służba. Po to przecież Miriam – zaraz po spotkaniu z Bogiem w zwiastowaniu – udaje się z pośpiechem w niełatwą podróż, pragnąc przyjść z pomocą starej krewnej w trudzie ostatnich miesięcy ciąży. Spotkanie z Bogiem w wierze musi dopełnić się spotkaniem z człowiekiem w miłości. A tam gdzie jest miłość – tam jest Bóg. Czy nie tak właśnie zaczyna się niebo?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!