separateurCreated with Sketch.

Kluczowe adresy kard. Stefana Wyszyńskiego. Tu mieszkał, modlił się i pracował

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Tutaj rozstrzygały się trudności, tutaj przychodziły światła, tutaj rodziły się zwycięstwa” – pisał prymas. Czyli gdzie? Rozsiane po kraju wsie i miasta – „świadkowie” życia i cierpienia kard. Wyszyńskiego. Warto je znać i odwiedzać.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Prymas Wyszyński żył prawie 80 lat. Intensywność jego pracy i posługi była tak duża, a kalendarz tak wypełniony, że nie sposób przedstawić wszystkie miejsca, które przez lata odwiedził. Zadanie to wymagałoby napisania książki, a nie artykułu. Jednak w jego życiorysie są miejsca tak ważne – a dziś odwiedzane tylko dlatego, że był tam prymas – że trzeba je znać. Oto nasz zestaw wsi i miast, w których historię kard. Wyszyński wpisał się na zawsze.

Zuzela

Wieś nad Bugiem, na pograniczu Mazowsza i Podlasia, gdzie 3 sierpnia 1901 r., pod zaborem rosyjskim, urodził się jako drugie dziecko Stanisława i Julianny. Kościół pw. Przemienienia Pańskiego, w którym tego samego dnia przyjął chrzest, mieści się po drugiej stronie ulicy.

Akt chrztu w urzędowym języku rosyjskim sporządził  jego ojciec, organista i parafialny pisarz. Nie podpisał się jednak grażdanką, ale po polsku. Był to akt wielkiej odwagi i patriotyzmu.

Przyszły kardynał w Zuzeli mieszkał do 1910 r., gdy rodzina przeniosła się do Andrzejewa. Zachował się mały drewniany domek, w którym spędził pierwsze lata życia. Dziś mieści się tam muzeum lat dziecięcych prymasa, w którym można obejrzeć zdjęcia i pamiątki rodzinne.

„Urodziłem się w Nadbużu, gdzie jest styk Podlasia z Mazowszem. Pamiętam do dziś dnia ludzi prostych, których obserwowałem jako chłopiec. Zdumiewająca była ich spokojna, ufna wiara” – wspominał po latach.

Włocławek

Do stolicy Kujaw przyjechał w 1917 r. Miał wtedy 16 lat i nawet nie podejrzewał, że z tym miastem zwiąże się na okres 30 lat życia. Przez pierwsze trzy lata pobytu uczył się w Liceum im. Piusa X (niższe seminarium duchowne), które mieściło się w skrzydle seminarium nad refektarzem.

Był to czas świadomego przygotowania przed wstąpieniem do seminarium wyższego. W czerwcu 1924 r. skończył studia filozoficzno-teologiczne w wyższym seminarium duchownym. 3 sierpnia 1924 r., we włocławskiej katedrze z rąk bp. Wojciecha Owczarka przyjął święcenia prezbiteratu.

To tu na prymicyjnym obrazku wypisał słowa Soli Deo, „samemu Bogu” lub „Jedynemu Bogu”, które stają się dewizą jego kapłańskiej posługi. Po święceniach pełni obowiązki wikariusza w katedrze i redaktora „Słowa Kujawskiego”.

Do wybuchu II wojny światowej w seminarium duchownym wykłada socjologię, ekonomię i prawo kanoniczne. Jest też sekretarzem redakcji „Ateneum Kapłańskiego”, a od 1933 r. redaktorem naczelnym pisma. Po wojnie zostaje rektorem wyższego seminarium duchownego.

„Był sobie uczeń, który przyszedł tutaj do niższego seminarium w 1917 roku. Gdy po raz pierwszy ujrzał tę katedrę, zakochał się w niej. To była młoda miłość, ale strasznie wierna” – pisał.

Laski

Stefan Wyszyński był kapelanem w Zakładzie dla Niewidomych od czerwca 1942 r. A w okresie Powstania Warszawskiego, działając pod pseudonimem Radwan III, był też kapelanem Armii Krajowej w grupie „Kampinos” i w szpitalu powstańczym.

Zakład – który w 1921 r. na terenie dawnego folwarku, podarowanego przez rodzinę Daszewskich założyła hrabianka Róża Czacka – odwiedzał do końca życia, a z matką Różą łączyła go wielka przyjaźń duchowych gigantów.

Lublin

Pierwszy pobyt ks. Stefana Wyszyńskiego w Lublinie związany był ze studiami prawniczymi, jakie odbył w latach 1925-1929, i obroną pracy doktorskiej na KUL-u. Mieszkał wówczas w konwikcie na starym mieście, gdzie zaprzyjaźnił się z ks. Władysławem Korniłowiczem, charyzmatycznym kapłanem i kapelanem środowiska niewidomych w podwarszawskich Laskach.

We wrześniu 1939 r. na krótko znalazł się w Lublinie po ewakuacji z włocławskiego seminarium. W 1946 r. ks. Stefan Wyszyński został mianowany biskupem lubelskim i rozpoczął materialną i moralną odbudowę diecezji po zniszczeniach wojennych.

Warszawa, ul. Miodowa 17/19

W Domu Arcybiskupów Warszawskich Wyszyński mieszkał od stycznia 1953 r., aż do śmierci w 1981 r., czyli prawie 30 lat.

W tym budynku szczególną wartość ma prywatny gabinet prymasa Wyszyńskiego i jego kaplica. Gabinet nie został zmieniony od śmierci kardynała, ma taki sam wystrój i te same meble. Wciąż stoi w nim biurko, przy którym Wyszyński zwykł pracować, a Karol Wojtyła odebrał nominację biskupią.

Mały salon papieski w Domu Arcybiskupów Warszawskich jest tym pomieszczeniem, w którym 25 września 1953 r. Stefan Wyszyński został zatrzymany przez funkcjonariuszy UB. Gdy trzy lata później powrócił, na jego cześć wiwatował tłum warszawiaków. Teraz chętni będą mogli wyjść na ten historyczny balkon, na którym uwolniony prymas witał się z tysiącami wiernych.

Rywałd

Pierwsze miejsce uwięzienia prymasa. I choć był tu krótko, bo od 25 września 1953 r. do 12 października 1953 r., to jednak zostawił w kapucyńskim klasztorze niezwykłą pamiątkę – stacje drogi krzyżowej, które ołówkiem opisał na ścianach. W Zapiskach więziennych pisał:

„Wjechaliśmy w puste podwórze gospodarcze ojców kapucynów. Wprowadzono mnie do pokoju na pierwszym piętrze. Oświadczono mi, że to jest miejsce mego pobytu, że nie należy wyglądać oknem. Rozejrzałem się w swoim pokoju, który nosi ślady niedawno zamieszkałego przez któregoś z ojców kapucynów. Zostałem sam. Na ścianie, nad łóżkiem, wisi obraz z podpisem: Matko Boża Rywałdzka, pociesz strapionych. Był to pierwszy głos przyjazny, który wywołał wielką radość. Wzrok mój zatrzymał się na biurku. Stoi tu Chrystus Miłosierny z podpisem: Jezu, ufam Tobie – fotografia znanego obrazu. Uznaję to za drugą łaskę dnia dzisiejszego”.

Tu, w kapucyńskiej celi prymas zapragnął oddać się Matce Bożej w macierzyńską niewolę miłości.

Stoczek Warmiński

12 października 1953 r. został przywieziony do Stoczka Warmińskiego. „Zajeżdżamy przed jasno oświetloną bramę; świeci się wiele lamp. Brama jest obita świeżymi deskami. Jakiś niedostrzegalny duch otwiera bramę od środka. Wjeżdżamy w podwórze, które w ciemnościach robi na mnie wrażenie więzienia. Pomyślałem, że przywieziono mnie do więzienia. Wóz zatrzymał się przed szeroko otwartymi drzwiami, wiodącymi na widny korytarz.

Wprowadzono mnie na pierwsze piętro, na szeroki korytarz, oświetlony na biało; wszędzie znać świeżą farbę. Nie dowiedziałem się, jak się nazywa miejscowość do której mnie przywieziono” – zapisał w Zapiskach więziennych.

Warunki były bardzo trudne. Dwupiętrowy budynek klasztorny był zniszczony, ściany wewnętrzne mokre, kamienne posadzki zimne, a woda ściekała ze ścian. Zimą ściany zamieniały się przez to w lodowate tafle. „Od dnia przyjazdu do Stoczka, do końca pobytu ani w dzień ani w nocy nie rozgrzałem stóp” – wyznał po latach Prymas.

6 października 1954 r. został przewieziony do Prudnika Śląskiego.

Prudnik Śląski

Było to trzecie miejsce więzienia Prymasa. Najpierw 1 października 1954 r. do klasztoru przybyli ludzie UB, którzy kazali zakonnikom w ciągu dwóch godzin opuścić klasztor, potem podjęli pracę nad zamianą klasztoru w więzienie.

To tu, w Prudniku, w sercu kard. Wyszyńskiego zrodziło się pragnienie napisania nowych ślubów jasnogórskich. W Zapiskach więziennych notował: „Czytając Potop Sienkiewicza, uświadomiłem sobie właśnie w Prudniku, że trzeba pomyśleć o tej wielkiej dacie. Byłem przecież więziony tak blisko miejsca, gdzie król Jan Kazimierz i prymas Leszczyński radzili, jak ratować Polskę z odmętów”.

Komańcza

Bieszczadzka, letniskowa wieś pewnie nigdy nie zyskałaby większego rozgłosu, gdyby nie to, że od 29 października 1955 r. do 28 października 1956 r. komuniści więźli tu prymasa.

Dziś na parterze domu znajduje się Izba Pamięci Prymasa Tysiąclecia, w której zgromadzono szereg pamiątek. W czasie internowania mieszkał na pierwszym piętrze, na końcu lewej części korytarza – obecnie pokój nr 5.

Stryszawa

Tu w Beskidzie Makowskim spędzał wakacje. Przyjeżdżał zazwyczaj w lipcu na kilka tygodni (w latach 1960-1967). Mieszkał w tzw. kapelanówce, drewnianym domu przy klasztorze sióstr zmartwychwstanek na Siwcówce, przysiółku Stryszawy. Lubił spacerować po stryszawskich ścieżkach, odprawiał nabożeństwa, które skupiały okoliczną ludność.

Bachledówka

W latach 1967-1973 miesiąc urlopu spędzał właśnie tu, pod Tatrami. Mieszkał w drewnianej, piętrowej willi w stylu zakopiańskim, nazywanej „Tebaidą” (od pustyni, na której przebywał św. Paweł Pustelnik).

W domach górali do dziś wiszą zdjęcia kard. Wyszyńskiego, który bardzo chętnie ich odwiedzał, rozmawiał, a czasem pomagał nawet w grabieniu siana.

Częstochowa – Jasna Góra

To tu, w Kaplicy Cudownego Obrazu, schorowany i słaby, 5 sierpnia 1924 r. odprawił swoją mszę prymicyjną. Później wracał – jako biskup, kardynał i prymas. Paulini obliczyli, że na Jasnej Górze kard. Wyszyński spędził łącznie 603 dni – na pracy i modlitwie.

Pokoje, w których mieszkał nie zostały zmienione, wciąż służą jako miejsce pobytu kolejnym prymasom.

„Tutaj – mówił kard. Stefan Wyszyński w 1974 r. – rozstrzygały się trudności, tutaj przychodziły światła, tutaj rodziły się zwycięstwa” – pisał.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.