separateurCreated with Sketch.

Dlaczego boimy się rozmów o tym, co dobre? Jasna strona waszego związku

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Karolina Plichta - 15.10.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dlaczego boimy się rozmów o tym, co dobre? Czy coś przez nie stracimy? Czy odkryjemy przed drugą osobą coś, czego nie chcemy pokazywać?

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Z terapii par często korzystają osoby, które czują się zagubione, nie mogą się dogadać, kryzys pogłębia się, a kłótnie eskalują. Niektórzy mają wyobrażenie, że podczas terapii będziemy intensywnie przyglądać się szczegółom i faktom z życia pary, a terapeuta par osądzi, kto tutaj ma rację. Tymczasem rozwiązania leżą gdzie indziej.

Michael White, twórca terapii narracyjnej, ukuł stwierdzenie mające na celu wskazanie na te aspekty naszego życia, na które nie zwracamy uwagi: "nieobecne, lecz domniemane". 

Wspominam o tym dlatego, że pracując z parami w kryzysie, zauważyłam, jak bardzo ważne są dla nich rozmowy o tym, co uwiera, przeszkadza i rani. Jednocześnie mam w sobie przekonanie, że pary rozmawiają o tym nie tylko w gabinecie terapeuty, ale przede wszystkim poza nim. Czym zatem te rozmowy miałyby się od siebie różnić?

Niejednokrotnie podczas sesji terapeutycznych staram się zwrócić uwagę osób na to, co je łączy. Natomiast historie, które łączą, nie pozostają w kręgu zainteresowań pary.

Tutaj warto właśnie przyjrzeć się temu, co proponuje Michael White. Te historie w narracji pary są nieobecne, ale terapeuta domniema, że istnieją. I z sesji na sesję jest ich coraz więcej.

Po co opowiadać sobie dobre historie podczas sesji terapeutycznych? Ponieważ to właśnie one mają szansę uleczyć relacje.

Wydaje się, że aby relacja dwojga ludzi się poprawiła, trzeba jeszcze raz, porządnie i z wszelkimi możliwymi szczegółami, opowiedzieć to, co przeszkadza i rani. Owszem – należy tę historię uszanować, dać jej płynąć, ale ostatecznie to, co łączy parę, to chęć wspólnego dalszego życia, a ta chęć płynie właśnie z tego, co łączy, a nie co dzieli.

Jeżeli wiele między wami kłótni, nieporozumień i napięć, postarajcie się znaleźć wspólny czas dla siebie i wykonać takie zadanie: porozmawiać o tym, co was ł ą c z y. 

Można taką rozmowę przeprowadzić w specyficzny sposób. Przygotujcie sobie jakieś przedmioty, mogą być nawet zwykłe kartki, które każde z was może podnieść w górę, jeśli zauważy, że rozmowa zmierza w kierunku krytyki, narzekań i osądzania.

Wyznaczcie sobie czas: 15-20 minut. W tym czasie rozmawiacie o pięknym wspomnieniu, o tym, co lubicie robić wspólnie, co zawsze działa dobrze na wasz nastrój itp.

Pamiętajcie, że zawsze możecie użyć wybranego przedmiotu do pokazania, że "w tę stronę teraz nie idziemy".

Po wyznaczonym czasie porozmawiajcie o uczuciach, jakie się w was pojawiły. Co taka rozmowa wam przyniosła? Czy chcecie kontynuować takie rozmowy? Czy macie pragnienie, aby takich rozmów w waszym życiu było więcej?

Absolutnie nie o to chodzi, aby jakieś tematy zamiatać pod dywan. Jeśli do tej pory sto procent waszych rozmów wypełniały kłótnie, to chodzi jedynie o to, aby zrobić miejsce również na dobre, łączące was historie.

Paradoks polega na tym, że rozmawiając o tym, co dzieli, nie będziecie czuć się połączeni. To właśnie rozmowy o pięknych, dobrych chwilach mają moc, która łączy i jednoczy.

Zdaję sobie sprawę, że to ryzykowne, nieco trudne, ale też strach przed takimi rozmowami pokazuje nam jakąś prawdę o nas.

Dlaczego boimy się rozmów o tym, co dobre? Czy coś przez nie stracimy? Czy odkryjemy przed drugą osobą coś, czego nie chcemy pokazywać?

Jaka jest twoja decyzja?

Powodzenia!

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!