separateurCreated with Sketch.

„Lubię sobie wyobrażać, że Jezus rozmawiał z Piłatem po łacinie”

Napisy po łacinie
W ciągu ostatnich 5-6 lat jest wręcz niesamowity boom na mówienie po łacinie. Ludzie chcą być w kontakcie z niesamowitą łacińską kulturą – chcą w niej uczestniczyć na takich samych prawach, na jakich robiły to poprzednie pokolenia.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Z dr Katarzyną Ochman, filologiem łacińskim z Instytutu Studiów Klasycznych, Śródziemnomorskich i Orientalnych Uniwersytetu Wrocławskiego, prezesem Polskiego Towarzystwa Filologicznego, rozmawia Małgorzata Bilska.

Małgorzata Bilska: Czy znaczenie języka łacińskiego w naszej kulturze przed wiekami można porównać do tego, jakie dziś ma – ponadnarodowy – język angielski?

Dr Katarzyna Ochman: Tak, to jest dobre porównanie. Łacina na początku była językiem konkretnej grupy, plemienia Latynów. W Lacjum, gdzie mieszkali, powstało miasto Rzym. Od nazwy miasta wzięło potem nazwę cesarstwo, które ogarnęło znaczną część Europy oraz Afryki i Azji.

Dzięki temu, że Rzym był stolicą ogromnego imperium zamieszkanego przez wiele grup i narodów, łaciny bardzo wcześnie zaczęli się uczyć ludzie, dla których nie był to język ojczysty. Choć w Italii funkcjonowały wtedy różne języki, takie jak etruski, umbryjski itd., posługiwano się nimi w domach.

Poza nimi mówiono po łacinie. Z czasem stała się ona językiem urzędowym cesarstwa. Po kilku wiekach ono upadło, łacina jednak została… V-VI wiek to ciekawy moment – rozpada się państwo, a łacina zostaje w użyciu jako język edukacji, kultury, wymiany międzynarodowej.

I religii chrześcijańskiej, której prześladowania zakończył edykt mediolański Konstantyna Wielkiego. Nasz Kościół rzymskokatolicki do dziś nazywany jest… łacińskim.

Rola Kościoła rzymskokatolickiego była bardzo istotna. Jednak według mnie zamiast mówić, jak to się często powtarza, że „łacina jest językiem Kościoła”, lepiej jest spojrzeć z odwrotnej perspektywy – to Kościół, który narodził się w świecie łacińskim, stał się potem jednym z jego stałych elementów.

System edukacji oparty był na języku łacińskim. Misją Kościoła było szerzenie nauki, więc naturalnie tę łacinę przejął. W jakim innym języku miał głosić Dobrą Nowinę?

Poza tym Jezus przyszedł na świat w Judei, czyli dalekiej prowincji Cesarstwa Rzymskiego. Ludzie na co dzień mówili tam po aramejsku. W życiu religijnym funkcjonował hebrajski. Była to grecka część imperium – językiem międzynarodowym była więc greka.

Łacina była językiem rzymskiej administracji, handlu, ustawodawstwa. Kiedy apostołowie dostali misję: idźcie na cały świat, nauczajcie wszystkie narody, najpierw robili to po grecku. Był to język bardziej popularny na co dzień niż łacina. Ale gdy tylko chrześcijanie trafili do Rzymu, do zachodniej części imperium, siłą rzeczy zaczęli się posługiwać łaciną…

Czy są dane historyczne dotyczące znajomości łaciny przez Jezusa?

Lubię sobie wyobrażać, że Jezus rozmawiał po łacinie z Piłatem. Na tym terenie na pewno funkcjonował język łaciński jako język żołnierzy oraz kupców. Pan Jezus był osobą wybitną. Musiał być bardzo zdolny. Nie trzeba formalnej nauki języka, żeby się go nauczyć. W domu, na co dzień, mówił oczywiście po aramejsku. Biegle posługiwał się także hebrajskim, bo doskonale znał Pismo Święte.

W Jego środowisku bardzo dużo ludzi mówiło greką koine, więc zapewne znał ją przynajmniej w stopniu komunikatywnym. Przypuszcza się, że Jego rozmowa z Piłatem mogła odbyć się po grecku… Ja ośmielam się iść jeszcze dalej i widzę tę scenę jako rozmowę po łacinie.

Zatem ile języków znał Jezus? Przyszedł na świat w imperium wielokulturowym, wychowywał się w Egipcie. Mógł być… poliglotą?

Oczywiście. Niedawno na mszy było czytanie o spotkaniu Jezusa z Syrofenicjanką. W jakim języku rozmawiali? Ta grupa używała innego typu języka semickiego. Tam była jedna wielka mieszanka językowa. Jest scena z Dziejów Apostolskich, w której Duch Święty natchnął św. Piotra. Przemawiał do tłumu po aramejsku, a każdy ze słuchaczy rozumiał go w swoim języku… Wiemy, że były one różne.

To niezwykłe, jak bardzo łacina „przeżyła” swoją cywilizację! Dużo używanych przez nas codziennie słów (w wielu językach europejskich) ma łacińskie pochodzenie. No i nasze języki bazują na łacińskim alfabecie. To najbardziej rozpowszechniony alfabet na świecie.

Kiedyś widziałam nagranie sondy ulicznej (rozchodziła się „wiralowo” po Facebooku), w której prowadzący pytali przechodniów, czy w szkole powinno się nauczać łacińskiego alfabetu (śmiech). Niektórzy się orientowali, że nasz alfabet jest właśnie łaciński, ale byli też tacy, którzy mówili: a po co dzieciom łacina? To taki przeżytek! (śmiech).

Uczmy się cyrylicy (śmiech).

Mogłabym wskazywać różne motywy, które wskazują na ciągłość użycia łaciny od czasów rzymskich do dzisiaj. Najciekawsze jednak według mnie jest to, co działo się później, już po upadku Cesarstwa Rzymskiego. W średniowieczu nastała wieloetniczna Europa, która miała jednak wspólny kod kulturowy. Był nim właśnie język łaciński i jego literatura.

Wyobraźmy sobie chłopca w epoce średniowiecza lub renesansu (do XVIII wieku włącznie), który ma iść do szkoły. Najpierw jest edukowany w domu. Potem trafia do szkoły parafialnej, może do kolegium jezuickiego. Wszędzie edukacja odbywa się tam łacinie.

Jeśli dziś łacina pojawia się w szkole, to tylko jako jeden z przedmiotów. Przez stulecia nauka wszystkich przedmiotów była w tym języku, niezależnie od kraju Europy. To było naturalne, oczywiste. Były też lekcje gramatyki i literatury łacińskiej – tak, jak u nas są lekcje języka polskiego. W wielu szkołach zakazane było mówienie w języku ojczystym, nawet na przerwach.

Dziś łacina jest językiem wąskich grup, językiem specjalistycznym. Uczą się jej medycy, po łacinie są m.in. nazwy leków. Jest oczywiście w Kościele. Jakie znaczenie ma obecnie?

Od około 30 lat nasila się ruch czy też prąd kulturowy, który krytycznie patrzy na odcięcie się od łaciny jako języka użytkowego. Zamknęliśmy łacinę w muzeum. Jeśli ją studiujemy, to raczej analitycznie. W XX wieku nastąpił potężny kryzys – coraz mniej osób potrafiło się posługiwać łaciną: mówić i pisać. Obecnie powraca się do tych kompetencji.

Niekiedy ten trend nazywa się  „łaciną żywą”, ale ja nie używam tego określenia, bo łacina od dawna jest językiem martwym. Umarła już dawno temu, w tym sensie, że przestała się zmieniać. Dodajemy co prawda czasem nowe słowa, ale strukturalnie, gramatycznie, ten język się nie rozwija. Co nie znaczy, że nie można go używać. Cały czas powstają w nim nowe, niekiedy znakomite teksty literackie.

W przywróceniu zainteresowania łaciną pomaga internet. Na fali rewolucji cyfrowej pojawia się teraz wiele interesujących inicjatyw. W ciągu ostatnich 5-6 lat jest wręcz niesamowity boom na mówienie po łacinie i to nie jako „sztuka dla sztuki”. Ludzie chcą być w kontakcie z niesamowitą, łacińską kulturą – chcą w niej uczestniczyć na takich samych prawach, na jakich robiły to poprzednie pokolenia, chcą myśleć po łacinie.

Powstają łacińskie podcasty, wideoblogi. Sama taki prowadzę. Kiedy zaczynałam w 2018 roku, mój wideoblog był, o ile wiem, dziesiąty na świecie. Teraz nie jestem nawet w stanie wszystkich policzyć, z miesiąca na miesiąc pojawiają się nowi twórcy.

Czy ma to związek ze swoistą modą na powrót do tzw. mszy trydenckiej, do łacińskiej liturgii itp.?

Powrót do łaciny w liturgii jest jednym z istotnych elementów tego ruchu – ale wcale nie jedynym. Moje środowisko „łacińskie” jest międzynarodowe. Są to ludzie, którzy kochają łacinę, uczą się jej, chcą czytać łacińską literaturę. I są bardzo różni jeśli chodzi o pochodzenie, styl życia czy światopogląd.

Coraz większą popularność łacina zdobywa w Azji – w Chinach, w Korei Południowej. Na Uniwersytecie w Pekinie powstał niedawno Instytut Filologii Klasycznej. Studenci widzą łacinę nie jako język swojej religii, lecz szeroko pojętej zachodniej cywilizacji. Paradoksalnie, globalizacja, która dokonała się dzięki językowi angielskiemu, umożliwia także globalne zainteresowanie łaciną.

To, co się dzieje w kwestii łaciny w Kościele należy więc do szerszego nurtu, wykraczającego poza chrześcijaństwo i kulturę Zachodu.