separateurCreated with Sketch.

Przerwał leczenie, aby wrócić do wiernych. Zmarł polski proboszcz z Wołynia, ks. Andrzej Kwiczala

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Karol Wojteczek - 29.06.22
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę poważnie chory duchowny przerwał trwające w Polsce leczenie, aby być ze swoimi parafianami na Wołyniu...
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Pochodzący z Prusinowic w woj. opolskim ks. Kwiczala posługę na Ukrainie sprawował od 2000 r. Niemal od początku swojego pobytu tam pracował jako proboszcz parafii pw. Zesłania Ducha Świętego w Maniewiczach (diec. łucka). Jak przypominają "Nowiny Nyskie", duchowny dał się poznać jako niestrudzony orędownik polsko-ukraińskiego dialogu.

Jako maniewicki proboszcz, ks. Kwiczala sprawował m.in. opiekę nad grobami polskich legionistów z czasów I wojny światowej, poległych w 1916 r. w pobliskiej Kostiuchnówce. Remontował też miejscowy kościół, zamieniony w czasach sowieckich na skład soli.

W swojej posłudze duchowny dbał o pielęgnowanie polskich tradycji na dawnych Kresach Wschodnich, organizował także paczki z darami dla ubogiej ludności Polesia Wołyńskiego. Przed wstąpieniem do seminarium w 1994 r. przez kilka lat pracował również jako lekarz w Poznańskim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu. "Człowiek wielkiego serca, gościnny i dobry" – mówi o zmarłym jego przyjaciel, ks. Wiktor Kowalów.

Gdy w lutym br. rosyjskie wojska dokonały inwazji na Ukrainę, ks. Kwiczala przerwał prowadzone w Polsce leczenie, aby powrócić do swoich wiernych. "Nie mogłem przecież zostawić moich parafian, w tym dzieci i sierot, którymi się opiekuję, oraz osób starszych. Chcę i muszę być z nimi, nie wolno mi ich zostawiać" – tłumaczył wówczas duchowny w rozmowie z "Gościem Niedzielnym".

"Patrzono tylko na mnie z wielkim zdziwieniem, niedowierzaniem, że zamiast siedzieć bezpiecznie w Polsce, decyduję się na wjazd do Ukrainy. Powiedziałem, że to mój obowiązek jako człowieka i kapłana być z tymi, którym posługuję od lat" – mówił o momencie przekroczenia granicy kapłan. Ks. Kwiczala do ogarniętego wojną kraju powrócił już w dzień po jej wybuchu, 25 lutego.

Na przełomie maja i czerwca stan zdrowia duchownego pogorszył się na tyle, że musiał on wrócić do Polski, by kontynuować leczenie. W ostatnich tygodniach przebywał w jednym z lubelskich szpitali, gdzie w niedzielę (26.06) odszedł do domu Pana. Miał 55 lat.

Msza żałobna połączona z pochówkiem zmarłego odprawiona zostanie w poniedziałek, 4 lipca, o godz. 11.00 w kościele parafialnym pw. św. Michała Archanioła w Prusinowicach. Nabożeństwu przewodniczyć będzie bp Witalis Skomarowski, ordynariusz łucki.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.