Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Do zdarzenia doszło 4 lipca, gdy mężczyzna otworzył z jednego z dachów ogień do maszerujących. W trakcie trwającej ok. 10-15 minut masakry oddał on 83 strzały, zabijając 7 osób i raniąc 46 kolejnych. Sprawcą okazał się 21-letni Robert Crimo III.
W momencie ataku ks. Cuevas nagrywał filmik z parafialnych przygotowań do parady. Gdy usłyszał pierwsze strzały, zaczął krzyczeć do jej uczestników, aby wbiegli do kościoła. Następnie wyjął różaniec i zainicjował modlitwę. "Wiedziałem, że nasze życie jest w rękach Boga" – tłumaczył później w rozmowie z CBS.
Wśród osób ukrywających się w świątyni znalazło się m.in. dwoje małych dzieci, które w trakcie ucieczki rozdzieliły się z rodzicami. Na ich ubraniach widoczna była krew. Okazało się, że ich ojciec został postrzelony.
"Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było danie im nowych koszulek, aby nie pogłębiać ich traumy. W oczach tych dzieci widziałem zagubienie" – relacjonował duchowny. Maluchy pozostawały pod opieką księdza przez ok. 3 godziny, do momentu, gdy zjawiła się przerażona, szukająca ich mama.
Sprawcę masakry zatrzymała policja. Usłyszał już zarzut siedmiokrotnego zabójstwa pierwszego stopnia. Kolejna jego rozprawa zaplanowana jest na 28 lipca. Motywy, jakimi kierował się 21-latek, pozostają nieznane. Według znajomych nadużywał on narkotyków, znany był też z demonstrowania w sieci poglądów rasistowskich i antysemickich.