separateurCreated with Sketch.

We Władysławowie pracownik ochrony sam odebrał poród. Nam mówi: “Bałem się, ale też bardzo się wzruszyłem”

ochroniarz odebrał poród
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Pan Mateusz Białkowski, pracownik ochrony, wracał właśnie z interwencji, kiedy przed jego samochód wybiegł zdenerwowany mężczyzna. Nieznajomy nie mówił po polsku, ale z jego gestów można było odczytać, że chodzi o rodzącą kobietę.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Była niedziela, tuż po godzinie 7 rano. Pan Mateusz Białkowski wracał właśnie z interwencji. Przed maskę jego samochodu wybiegł mężczyzna. Jak relacjonuje Aletei pracownik ochrony, początkowo myślał, że nieznajomy jest pod wpływem alkoholu. Okazało się jednak, że jest trzeźwy, ale bardzo zdenerwowany.

– Biegał po ulicy w prawo i w lewo, potem wbiegł mi pod koła i wymachiwał rękami. Początkowo uznałem, że jest pijany lub pod wpływem narkotyków. Pobiegł 100 metrów do innych ludzi, a ja w tym czasie zawróciłem autem – opowiada nam pan Mateusz Białkowski.

Nieznajomy próbował jednak coś pokazać. – Widziałem, że robi takie zakola w okolicach brzucha i domyśliłem się, że ktoś rodzi. Prosiłem, aby wsiadł szybko do auta – relacjonuje Białkowski.

Ochroniarz odebrał poród

Przyznaje, że nie mógł się porozumieć z mężczyzną, bo był to obywatel Mołdawii. Pan Mateusz tłumaczy, że ruszył wraz z przyszłym tatą do jego mieszkania. Tam zastał innych członków rodziny, 6 osób, które zupełnie nie wiedziały, co mają robić. – Jego żona krzyczała z bólu, a domownicy panikowali – mówi pan Mateusz.

Zadzwonił pod numer alarmowy 112. Dyspozytorka, z którą rozmawiał pan Mateusz, przekazała dokładne instrukcje. Spokojnie mówiła, jak bezpiecznie i sprawnie odebrać poród.

– Kazała poczekać, aż pojawi się główka. Potwierdziłem jej, że czoło dziecka już było widać, ale stało w miejscu. Dyspozytorka kazała więc włożyć dłonie i lekko ciągnąć za główkę – relacjonuje.

Kobieta powiedziała, aby z buzi dziecka usunąć ślinę. – Podpowiedziała, abym poruszał języczek, żeby dziecko zaczęło oddychać. Ja to robiłem i w końcu coś się odetkało, dziecko zaciągnęło powietrze mocnym oddechem, a jak wypuszczało to powietrze, to udało mi się je wyciągnąć z brzuszka matki – opowiada pan Mateusz.

„Dawaj mała, płacz”

Mężczyzna jest dumny z tego, że udało mu się przyjąć poród. – Ta dziewczynka, dosłownie jak na zjeżdżalni, wsunęła mi się w ręce. Mówiłem do niej, by zaczęła płakać. I nagle słyszę, że płacze. Bardzo się wzruszyłem i też się rozpłakałem. Wszyscy obecni w pokoju też płakali ze szczęścia – mówi mężczyzna.   

Wszystko dobrze się skończyło i w 8. miesiącu ciąży na świat przyszła mała Samira. W ciągu kilku minut na miejsce przyjechała karetka pogotowia. Medycy zabrali noworodka i jego mamę do szpitala.

Pan Mateusz wyjaśnia, że trochę się bał i wciąż w to wszystko nie wierzy. Opowiada, że ratownicy pogratulowali mu „fachowej roboty”.

Mama i dziecko czują się dobrze. – Znalazłem się w dobrym miejscu w dobrym momencie. Słyszałem, że władze miasta szykują dla mnie jakąś nagrodę, ale ja chciałbym przekazać ją na zakup wyprawki dla Samiry, jej się to bardziej przyda. Nie spodziewałem się aż tylu pochwał. Przewodnicząca pielęgniarek i położnych pogratulowała mi odważnej postawy, bo dziecko mogło się udusić, gdyby pomoc nie przyszła w porę – mówi nam pan Mateusz.

I dodaje: – Nie czuję się bohaterem, bo jeśli komuś trzeba dodać otuchy lub udzielić pomocy, to należy reagować.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.