separateurCreated with Sketch.

Ulubiony grzech szatana? „Odjutryzm”!

mężczyzna siedzi przy komputerze w zabałaganionym pokoju
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Joanna Operacz - 02.10.22
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Kochaj mnie już teraz – mówi Pan. Nie jutro, nie na starość, nie wtedy, kiedy będziesz mieć więcej czasu.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Zebranie w piekle

Diabły zebrały się, żeby dyskutować o tym, jak jeszcze skuteczniej zwodzić ludzi. Jeden zaproponował, żeby wmawiać im, że Boga nie ma. Eee, słabo… Przecież wystarczy sam rozum, żeby dojść do wniosku, że Bóg istnieje. A może przekonywać ich, że nie da się żyć zgodnie z przykazaniami? Też kiepsko, bo przecież mnóstwo ludzi tak właśnie żyje. W końcu jeden z diabłów wpadł na pewien pomysł:

– Mówmy ludziom, że Bóg istnieje i że można żyć według przykazań…

Szum na sali.

– Cicho! Ale mówmy im, żeby zaczęli od jutra.

Spowiedź? Może za tydzień?

Znacie to? „Spowiedź? Oj, przydałaby się. Może pójdę za tydzień?”. „Modlitwa co rano? Dzieci są chore, więc teraz nie dam rady. Ale zacznę, jak tylko wyzdrowieją”. „Za jakiś czas zadzwonię do przyjaciółki i przeproszę ją za to, co jej nagadałam”. Prokrastynacja (łac. procrastinatio – odroczenie, zwłoka), czyli odkładanie ważnych rzeczy na później, może dotknąć także naszej relacji z Panem Bogiem.

Dlaczego diabłu z dykteryjki tak bardzo przypadł do gustu pomysł, żeby namawiać ludzi do zwlekania? W czasach, kiedy śmierć stała się tematem tabu, trzeba chyba sobie często przypominać coś, co wydawałoby się oczywiste – że jutrzejszy dzień i każda inna przyszłość mogą nigdy nie nadejść. Jakże srodze może się zawieść ten, kto odkłada nawrócenie na czas, kiedy już nie będzie mu się chciało grzeszyć! Poza tym, dobre postanowienia mają tę przykrą cechę, że lubią pozostawać w sferze postanowień.

Co(ś) tracę?

Bóg mówi do mnie nieustannie, ale kiedy Go nie słucham, moje serce z czasem twardnieje i przestaję zwracać uwagę na ten głos. Z czasem mogę zupełnie przestać go słyszeć. A przede wszystkim – jeśli żyję tak, jakby Boga nie było, tracę coś najcenniejszego w życiu. Czy naprawdę wierzę w to, że relacja z Nim jest najważniejsza? Bo jeśli nie, to może nawet nie zaczęłam nawracać się na chrześcijaństwo?

Duchowa prokrastynacja może wynikać z zawężonego i bardzo smutnego spojrzenia na Boga jako kogoś, przed kim trzeba się „wykazać”: chodzeniem na mszę, modlitwą, dobrymi uczynkami. W rzeczywistości to działa na odwrót – modlitwa, sakramenty i przykazania są mi dane po to, żebym coraz bardziej pozwalała się Mu kochać i coraz bardziej kochała. „Kochaj mnie teraz!” – mówi Pan. Nie za rok, nie wtedy kiedy będę miała więcej czasu, nie na starość.

Teraz, nie jutro

Św. Josemaria Escriva, założyciel Opus Dei radził swoim duchowym dzieciom, że kiedy postanowią zacząć coś dobrego „już od jutra”, niech lepiej zaczną już teraz.

To prawda, że do spowiedzi trzeba się przygotować, ale może wystarczy pięć minut, a nie cały tydzień? To prawda, że dobre postanowienia, na przykład dotyczące modlitwy, należy podejmować roztropnie, ale dla zakochanego serca wygospodarowanie w ciągu dnia kwadransa na rozmowę z Bogiem nie powinno być problemem, nawet w bardzo zabieganym dniu.

Jeśli chodzi o problemy z modlitwą, bardzo pomaga uświadomienie tego, że kiedy mam trudności w tej dziedzinie i powiem o tym Ojcu, to przecież już zaczynam się modlić. Potem trzeba tylko zrobić następny krok…

Bóg nie szuka ideału

Przyczyną odwlekania obowiązków domowych i zawodowych może być perfekcjonizm. To zaskakujące, bo mogłoby się wydawać, że „odwlekacz” ma raczej zawyżoną niż zaniżoną tolerancję na chaos, spóźnienia i niedotrzymywanie obietnic. Zdarza się jednak, że ktoś nagminnie prokrastynuje dlatego, że wychodzi z założenia, że jeśli nie można zrobić czegoś perfekcyjnie, to lepiej nie robić nic. Na przykład, gdy nie ma czasu na wysprzątanie mieszkania na błysk, nie ma sensu ustawiać butów w przedpokoju.

Przyczyną duchowej prokrastynacji czasem też jest wyhodowanie sobie wyidealizowanego obrazu życia duchowego, który nijak nie przystaje do rzeczywistości. Człowiek może wówczas dojść do wniosku, że skoro nie jest perfekcyjny, to nie jest godny ani krztyny łaski i miłości. Po co się wówczas starać? A przecież Pan kocha mnie taką, jaka jestem – ze wszystkimi zaletami, wadami i z tym, że nie zawsze mi wychodzi.