separateurCreated with Sketch.

Nie mogła się modlić i myślała, że jest „od Boga odrzucona”. Jak s. Faustyna przetrwała ciemną noc duszy

Ciemna noc duszy świętej Faustyny Kowalskiej
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Adam Poleski - 05.10.22
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Cokolwiek czytam, nie rozumiem, rozmyślać nie mogę. Zdaje mi się, że moja modlitwa jest Bogu niemiła”. Co więcej, gdy przystępuje do sakramentów, wydaje się jej, że obraża Boga. W nocy odwiedziła ją Matka Boża z Dzieciątkiem i powiedziała…
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Siostra Faustyna odkryła na nowo przed światem Boże miłosierdzie. Na kartach jej Dzienniczka ukazuje Boga, który kocha, pomimo grzechów i niewierności człowieka. Boże miłosierdzie rozlewa się szerokim strumieniem dla tych, którzy wpatrują się w obraz Jezusa miłosiernego, modlą się słowami Koronki... i powtarzają „Jezu, ufam Tobie”. Jednak Faustyna już na początku swojego życia zakonnego doświadczyła budzącej grozę nocy ciemnej, w której przeżywała zupełne oddzielenie od Boga.

S. Faustyna: Zaczęło się ściemniać w duszy mojej

Siostra Faustyna notuje w Dzienniczku: „Pod koniec pierwszego roku nowicjatu zaczęło się ściemniać w duszy mojej” (Dz 23). Modlitwa przestaje dawać jej pociechę, nie potrafi rozmyślać. Zamiast tego ogarnia ją ogromny lęk.

„Wchodzę głębiej w siebie i nic nie widzę, prócz wielkiej nędzy” (Dz 23). W tym stanie ducha między Faustyną a Bogiem jawi się ogromna przepaść. Ona jest prochem, nicością przed Bogiem. Stwórca natomiast jest wielki i potężny, a Jego wspaniałość onieśmiela. Faustyna żebrze o miłosierdzie, nie czuje się godna Bożej miłości.

Modlitwa staje się dla niej niemożliwa. „Cokolwiek czytam, nie rozumiem, rozmyślać nie mogę. Zdaje mi się, że moja modlitwa jest Bogu niemiła” (Dz 23). Co więcej, gdy przystępuje do sakramentów, wydaje się jej, że obraża Boga. Jednak Faustyna jest posłuszna spowiednikowi, a ten kazał jej nie opuścić ani jednej Komunii Świętej.

Noc staje się piekłem

Ciemności, których doświadczała Faustyna, stale się pogłębiały. „W pewnej chwili przyszła mi taka silna myśl, że jestem od Boga odrzucona. Ta straszna myśl przebiła duszę moją na wskroś” (Dz 23). To doświadczenie było jak śmierć, Faustyna doświadcza agonii.

Ofiarowała swoje życie Bogu, a teraz widzi cnoty i umartwienia jako niemiłe Temu, którego tak bardzo pokochała. Wydaje się, że cały trud i wysiłek pracy nad sobą został zmarnowany. Jednak mistrzyni nowicjatu pociesza Faustynę: „Niech siostra wie, że Bóg przeznacza siostrę do wielkiej świętości. Jest to znak, że Bóg siostrę chce mieć w niebie bardzo blisko siebie. Niech siostra ufa bardzo Panu Jezusowi” (Dz 23).

Faustyna cierpi męki piekła. Czuje, że jest całkowicie oddzielona i odrzucona od Boga. Cały czas nie przestaje jednak zwracać się do Boga, mimo tego że wydaje się to pozbawione sensu i przysparza jej jeszcze większych cierpień. Modli się do ran Jezusa, idzie przed Najświętszy Sakrament, odwołuje się do Pisma Świętego.

Niezwykle piękna jest modlitwa Faustyny, którą zwraca się do Boga. Modli się słowami z Księgi Proroka Izajasza: przecież choćby matka zapomniała o swoim niemowlęciu, Ty nie zapomnisz (por. Iz 49,15). Ufa całkowicie, cały czas trwa przy Bogu.

Lęk i rozpacz

Pomimo modlitwy i ufności Faustynę przenika lęk i rozpacz. Pogrąża się w cierpieniu, dzieląc mękę potępionych. Znów jednak z pomocą przychodzi jej mistrzyni nowicjatu. Wskazuje jej, że to Boże doświadczenie, co pozwala Faustynie zaczerpnąć sił.

Jednak już wkrótce znów ciemności ogarniają Faustynę. „W czasie wieczornego nabożeństwa zaczęła dusza moja konać w straszliwym mroku; czuję, że jestem pod mocą sprawiedliwego Boga i jestem przedmiotem Jego zapalczywości” (Dz 24).

Faustyna znów zwraca się do Jezusa, odwołując się do jego czułości, ciepła i bliskości. Powtarza „Jezu, ufam Tobie” i „czyń ze mną, co chcesz”. W nocy odwiedziła ją Matka Boża z Dzieciątkiem. Powiedziała Faustynie: „Wiem, ile cierpisz, ale nie lękaj się, Ja współczuję z tobą i zawsze współczuć będę”. Było to dla Faustyny źródłem wielkiego pocieszenia.

Jednak ulga nie trwała długo. Ogromnym cierpieniem dla Faustyny było doświadczenie nienawiści, które zaczęło się wlewać do jej wnętrza. Nienawiść dotyczyła wszystkiego, co Boże i święte. Wydawało się jej, że tak już będzie zawsze, że jej udręki się nie skończą. Skarży się Jezusowi, za chwilę dodając: „Przepraszam Cię, Jezu, niech się stanie we mnie wola Twoja święta” (Dz 25).

Przebudzenie miłości

Faustyna pisze: „Wielki Piątek – Jezus porywa serce moje w sam żar miłości”. Ogarnia ją obecność Boża, pozwalając zapomnieć o wszystkim. Faustyna pragnie się wyniszczyć dla Boga i kochać siostry.

Pewnego dnia ciemności po prostu ustąpiły, a Faustyna słyszy w duszy: „Tyś radością Moją, tyś rozkoszą serca Mojego”. I dodaje: „Od tej chwili uczułam w sercu, czyli we wnętrzu, Trójcę Przenajświętszą. W sposób odczuwalny czułam się zalana światłem Bożym. Od tej chwili dusza moja obcuje z Bogiem, jako dziecię ze swym ukochanym Ojcem” (Dz 27).

Figura świętej Faustyny Kowalskiej przed kościołem w Krakowie

Ja w płomieniach

Noc jest niezwykle trudnym doświadczeniem w życiu duchowym. Jak pisze s. Mary McCormack OCD w książce Upon this Mountain, podczas nocy nasze „ja” znajduje się w płomieniach. Św. Jan od Krzyża pisał, że w tym stanie dusza doświadcza pokus dotyczących cudzołóstwa, bluźnierstwa i głębokiego niepokoju.

Jan przypisywał to złym duchom, jednak dzisiaj bardziej jesteśmy skłonni dostrzegać w tym wyparte elementy naszego „ja”. Samotność i głód emocjonalny odsłaniają przed nami skrywane seksualne pragnienia. Gniew zdaje się zaś płonąć przeciw Bogu, który odbiega od naszych wyobrażeń. Burzliwy czas kryzysu prowadzi do lęku i do skrupułów. To wszystko sprawia, że człowiek kochający Boga staje na granicy śmierci, jednak Bóg nie pozwala mu osunąć się na dno.

Noc ma bowiem prowadzić nas do pokory (łac. humilitas), a więc przede wszystkim do prawdy o sobie. Łacińskie humus oznacza bowiem „ziemię” – pokora jest powrotem do realności, do tego, kim naprawdę jesteśmy. W ten sposób noc staje się światłem, które odkrywa Boga jako Innego. Nasze pojęcia nie mogą Go objąć, dlatego poznajemy Go przez ciemność. Faustyna pisze: „Dusza, kiedy wyszła z tych utrapień, jest głęboko pokorna. Jej czystość duszy jest wielka” (Dz 115).

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.