Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Powstaje druga część filmu Powołany. Produkcja została przyjęta z wielkim entuzjazmem przez widzów z całego świata. Jan Sobierajski, filmowiec i twórca Powołanego, opowiada, czego możemy spodziewać się w kontynuacji filmu.
Karolina Zaremba, Karol Wojteczek: Twój najnowszy film, Powołany, opowiada o znaczeniu powołania kapłańskiego. Ale nie tylko. Większość z nas jest jednak powołana do życia w stanie świeckim. Czy zawód filmowca też traktujesz jako powołanie w znaczeniu duchowym? Masz poczucie, że wykonując go odpowiadasz na wezwanie Pana Boga?
Jan Sobierajski: Zdecydowanie. Można powiedzieć, że odkrycie mojego powołania zajęło mi prawie ćwierć wieku. Ale dziś jestem niezwykle szczęśliwy. Mogę robić to, do czego przeznaczył mnie Pan Bóg. Chcę służyć swoim talentem innym. Mnożyć go poprzez rozwój. Zrozumiałem, że zawód to coś, co wybrałem sobie sam. A powołanie to coś, do czego wezwał mnie Bóg. Jest różnica, prawda? Jeśli otrzymałeś konkretne powołanie, Pan Bóg wyposaża cię we wszystkie środki potrzebne do jego wypełnienia. Sam Stwórca działa przez ciebie i oddziałuje na innych. Stajesz się człowiekiem, który ma realny wpływ na dzieje naszej planety. To niezwykłe. Jak wielkie rzeczy można oglądać, kiedy z serca wypowiesz słowa „bądź wola Twoja”. I potraktujesz je na poważnie!
Filmy, w których można odnaleźć Boga
Jak wyglądało rozeznawanie tej drogi przez ciebie?
Od najmłodszych lat interesowałem się filmem, a zarazem miałem talent plastyczny. Mama zapisała mnie na zajęcia z rysunku do Miejskiego Ośrodka Kultury. Uczęszczałem na nie przez kilka kolejnych lat. Dzięki babci byłem dobry z matematyki. W liceum myślałem, że zostanę architektem. Ostatecznie ukończyłem ekonomię menedżerską. Już w trakcie studiów kręciłem proste filmiki. Na poważnie zacząłem interesować się filmem, gdy wygrałem festiwal. Samo kręcenie bardzo mi się podobało i czułem, że się w tym realizuję. Od razu po ukończeniu studiów wylądowałem w telewizji. Będąc współtwórcą wielu programów założyłem firmę oferującą realizacje filmowe dla firm i klientów indywidualnych. Mimo dużego sukcesu w bardzo młodym wieku czułem, że nadal to nie jest to.
Dlaczego?
Wszystko zmieniło się pewnego wieczoru. Przeglądałem YouTube’a i wpadł mi w oko zwiastun filmu o egzorcyzmach. Zadałem sobie pytanie: dlaczego tak ważne treści są realizowane na tak niskim poziomie? Niewiele myśląc napisałem do producenta, że w trzy dni zmontuję ten zwiastun na zupełnie innym poziomie. To było dziewięć lat temu i od tamtej pory współpracujemy. Robimy filmy dla milionów widzów na całym świecie! Moja działalność mocno przesunęła się z filmów komercyjnych na te, w których można odnaleźć Pana Boga. To dla mnie wielka łaska.
„Powołany”. Bóg kierował produkcją filmu
W jednym z wywiadów wyznałeś, że wezwanie Boże do stworzenia Powołanego odczytał ktoś inny.
Tak, to natchnienie Ducha Świętego odczytał ks. Piotr Śliżewski. Skontaktował się ze mną i Andrzejem Kocubą. Tak rozpoczęliśmy prace nad filmem, które trwały blisko trzy lata. Trzeba być człowiekiem głębokiej modlitwy, by usłyszeć ten cichy głos Boga, który przemawia w głębinach serca każdego człowieka. Tak można odróżnić dzieło Boże od dzieła na chwałę Bożą. To pierwsze powstaje z inicjatywy samego Stwórcy. Owoce tego filmu są potężne. Już chyba nikt nie ma wątpliwości co do tego, że sam Bóg kierował produkcją. Miliony widzów i tysiące nawróceń w zaledwie cztery miesiące. Jesteśmy niesamowicie wdzięczni Bogu, że posłużył się tak prostymi ludźmi do objawienia swojej Miłości.
Film powstaje w dobie kryzysu powołań i, mówiąc oględnie, nienajlepszej prasy ludzi Kościoła. To twoja odpowiedź na te zjawiska?
Powołany na pewno nie jest odpowiedzią na krytyczne filmy na temat Kościoła. Może jednak przynieść pewną równowagę. Ukazać sens kapłaństwa. Zależało nam, by na nowo wzbudzić modlitwę o powołania. Obecnych kryzys to zjawisko wymagające rozumowego podejścia. Czy rzeczywiście Pan Bóg przestał powoływać ludzi do kapłaństwa? A może to ludzie przestali na to wezwanie odpowiadać? Żyjemy w czasach rozbicia rodziny, a to rodzina jest fundamentem, pierwszą wspólnotą, w której człowiek uczy się kontaktu z Bogiem, słuchania Jego głosu. Nie bez powodu akcja filmu Powołany toczy się wokół rodziny.
Przez ten film mówi sam Bóg
Dla tych, którym osiemdziesiąt sześć minut filmu wyda się zbyt długie, powiedz, po co kapłani, tak często niedoskonali, są dzisiaj potrzebni?
W podtytule Powołanego napisaliśmy, że jest to film na czasy ostateczne. I jest to prawda. Czasy ostateczne to moment przygotowania się na spotkanie z Bogiem w chwili naszej śmierci. Każdy z nas będzie musiał przez to przejść. Wierzący czy nie, nie ma to znaczenia. Jak najlepiej przygotować się na to spotkanie? Tylko i wyłącznie poprzez stan łaski uświęcającej. A stan łaski uświęcającej możemy otrzymać jedynie przez posługę kapłanów. To oni są szafarzami sakramentów. Nikt inny. To wielki dar Boga dla ludzkości.
Wspominałeś, że wasz film wymagał swoistego „oczyszczenia”. Na drodze jego realizacji pojawiło się wiele przeciwności. Stąd długi cykl produkcyjny.
Trudności są dla dzieła Bożego najlepszą recenzją. Takie jest doświadczenie Kościoła. Im większe ma się rozlać dobro, tym intensywniejsze działanie piekła. Mieliśmy wiele trudności, często ze stron, których najmniej się spodziewaliśmy. Ale jako że nie jest to film nasz, a Pana Boga, sukcesywnie posuwaliśmy się do przodu. Dla nas był to też czas oczyszczenia dzieła z ludzkich naleciałości. Miesiące i lata wytapiały z tego filmu to, co było nasze, by zostało to, co Boże. Stąd dziś tak mocne oddziaływanie Powołanego. Otrzymujemy od widzów opinie, że przez ten film mówi sam Bóg.
*Rozmowa jest fragmentem wywiadu opublikowanego w numerze 5/2022 „Któż jak Bóg”. Pismo z całą rozmową do kupienia na stronie www.kjb24.pl; tytuł, lead, śródtytuły pochodzą od redakcji Aleteia.pl.
**Zachęcamy do obejrzenia pierwszej części filmu „Powołany” na YouTube: