Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Teresa Godlewska ma 91 lat, a jej dotychczasowe życie to gotowy scenariusz na film. W tej historii nie brakuje własnej galerii w Dubaju, domu z basenem, ale również kilkumiesięcznego pobytu w noclegowni dla osób bezdomnych. Starsza pani jest bohaterką reportażu Filipa Chajzera, który postanowił zapytać seniorkę, jak szczęśliwie żyć, a następnie zaprosił do programu Dzień Dobry TVN.
„Zwykły człowiek musiałby przeżyć dziesięć żyć, żeby mieć jedno takie jak dziewięćdziesięciojednoletnia pani Teresa. To historia, w której przewija się Józef Piłsudski i jego wąs, koszmar wojny, wielki świat luksusu i sztuki. Historia pani Teresy rozgrywa się na terenie sześćdziesięciu sześciu krajów, ma własną galerię sztuki w Dubaju, dom z basenem i nagle krach... Chwilę później nowym lokum staje się noclegownia dla bezdomnych w Warszawie, ale można stracić wszystko, byle nie nadzieję” – napisał dziennikarz w jednym z postów na Facebooku.
72 godziny pod gruzami budynku
Na początku września Filip Chajzer przeprowadzał sondę uliczną, pytał przechodniów o ich wspomnienia ze szkolnych zebrań. O wypowiedź poprosił też pewną starszą panią.
Nagrany i udostępniony przez dziennikarza filmik z tego przypadkowego spotkania obejrzało ponad 6 milionów internautów. Kilka tygodni później reporter miał okazję porozmawiać z 91-latką w jej mieszkaniu. Historia seniorki opowiedziana w reportażu chwyta za serce.
Pani Teresa Godlewska już jako dziewczynka marzyła o podróżach. W młodości była sąsiadką marszałka Józefa Piłsudskiego.
W rozmowie z Dzień Dobry TVN wspominała, że często wskakiwała marszałkowi na kolana i bawiła się jego długimi wąsami. Kobieta była jeszcze nastolatką, kiedy wybuchła II wojna światowa. Wraz z rodziną kilka dni spędziła pod gruzami budynku, w którym mieszkała. Tłumaczyła, że w tym czasie wszyscy wokół się modlili, ona dodatkowo opowiadała bajki i wierszyki. 72 godziny niepewności o życie były okropne.
„Zagadywałam mamę mówiąc: «Nie przejmuj się, będzie dobrze». Starałam się wszystkich rozśmieszyć. Tańczyłam, opowiadałam jakieś dowcipy. Miałam wtedy dwanaście lat. Po trzech dniach, dosłownie w ostatniej chwili, nas odkopali. Moja mama myślała, że na włosach mam gruz, ale jak mnie otrzepała, okazało się, że jestem po prostu biała. Z tej przygody wyszłam siwiuteńka” – opowiadała w programie DD TVN.
Życie na terenie 66 państw
Kobieta mówiła, że nigdy nie straciła nadziei. Na zebrania szkolne, jeszcze przed wojną, chodziła guwernantka, bo mama małej Teresy jeździła po świecie i promowała polski sprzęt AGD. Ojciec Teresy zmarł, gdy miała dwa lata.
Godlewska studiowała w Londynie, a potem także w Warszawie. Dostała pracę w telewizji, jako inspicjent, a więc człowiek od wszystkiego. Podróże towarzyszyły jej przez prawie całe życie. Zwiedziła 66 państw. Jak opowiadała w programie Dzień Dobry TVN, w wielu z nich mieszkała przez dłuższy czas. „Austria, Turcja, Irak, Jordania, Etiopia, Sudan, Abu Dhabi, Dubaj” – wymieniała w reportażu.
Pani Teresa pracowała na plantacji bawełny, potem także jako tancerka. Jej pasją była i jest sztuka. Najpierw zatrudniła się u koleżanki w zlokalizowanym w Dubaju butiku, a potem zdobywała doświadczenie w prestiżowej galerii u Al Abara. Po 14 latach zdecydowała się otworzyć własną galerię.
Schronisko dla bezdomnych i pomocna dłoń przyjaciół
Niestety jej luksusowe życie w Emiratach Arabskich zakończyło się bankructwem. Pani Teresa wróciła do Warszawy. Jej domem była przez pewien czas noclegownia dla osób bezdomnych. Trzy miesiące mieszkała w dwudziestoosobowym pokoju.
Potem nastąpił przełom. W jednej z warszawskich firm zachorowała tłumaczka języka niemieckiego. Znajoma poleciła panią Teresę. Kobieta pojechała do Berlina, aby koordynować podpisanie ważnej umowy. W wieku 81 lat dostała pracę „od ręki”. Szef wynajął jej mieszkanie, za które płaci firma. Pani Teresa w końcu stanęła na nogi. Wiek nie jest dla niej żadną przeszkodą w realizowaniu pasji i spełnianiu marzeń.
Przepis na życie
W programie telewizyjnym tłumaczyła, że jej receptą na zło jest optymizm. „To jest moja natura. Może dlatego, że nasza generacja przeżyła wojnę i udało jej się z tego wybrnąć” – podkreślała w studio DD TVN.
Źródła: dziendobry.tvn.pl; Filip Chajzer/Facebook