Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Ks. Beniamin Sęktas jest kapłanem diecezji drohiczyńskiej. Jest też poetą, autorem książki Cztery pory wiary. Nam opowiada o swojej drodze do kapłaństwa, a także o tworzeniu poezji, która może być formą modlitwy.
Katarzyna Szkarpetowska: Jaka jest historia księdza powołania?
Ks. Beniamin Sęktas: Zawsze miałem poczucie, że Pan Jezus dopomina się o mnie. Dzieciństwo i czas podejmowania decyzji o dorosłym życiu, aż do zakończenia szkoły średniej, upływały mi przy ołtarzu. Byłem ministrantem, któremu kapłaństwo zawsze jawiło się jako coś wielkiego i świętego. Moim marzeniem było służyć „Panu, którego dobroć powołuje do służby”, jak brzmią słowa modlitwy ministranta. Wstąpiłem do seminarium duchownego w Warszawie, ale wątpliwości dały o sobie znać. Zrezygnowałem na początku drugiego roku, jednak i w tym zrezygnowaniu Pan Jezus nie przestał dopominać się o mnie.
W jaki sposób?
Bóg działa przez ludzi, a najbardziej przez tych, którzy nie pozwalają ci o Nim zapomnieć. Gdy wystąpiłem z seminarium, obracałem się w środowisku byłych kleryków. Ta wspólnota skomplikowanych nieraz żywotów podtrzymała mnie w rozeznawaniu życiowej drogi. Wstąpiłem wówczas do seminarium duchownego w Drohiczynie. Tam, w jego niezwykłej atmosferze, to rozeznawanie kontynuowałem. Pamiętam, że posługa akolity była dla mnie pewnym przełomem: oto zanoszę Pana Jezusa chorym, drżą mi ręce... Wówczas, pomimo słabości, byłem wewnętrznie przekonany, że On tego chce. Chce, bym był Jego kapłanem. Dwa lata jestem księdzem i wiem, że poza służbą nie ma dla mnie „drogi zbawienia”.
Ks. Beniamin Sęktas: Pisanie wierszy błogosławieństwem
Jak zostaje się księdzem poetą?
Dla otoczenia człowiek staje się poetą, gdy wyda pierwszy tomik poezji albo gdy napisze i odczyta fraszkę na czyichś imieninach. Osobiście uważam, że najpierw jestem kapłanem. Pisanie wierszy to pasja, taki prezent od Pana Boga, aby dni doczesności milej upływały.
Od dawna pisze ksiądz wiersze? Od czego się zaczęło?
Na początku był kryzys. Pisanie wierszy dopadło mnie po odejściu z pierwszego seminarium. Ten okres był pełen zniechęceń i wątpliwości. Gdzieś po trzecim miesiącu po odejściu z seminarium napisałem pierwszy wiersz pt. Pielgrzym. Pisanie okazało się błogosławieństwem. Stało się modlitwą kogoś, kto akurat wtedy do modlitwy się nie kwapił. Było debatą wewnętrzną kogoś, kto potrzebował obronić swoją więź ze Zbawicielem. Jest zachwytem tego, który chce pozostać wierny. Obecnie, z przerwami, trwam w tym zajęciu.
Ksiądz i poezja
Czuje ksiądz, że obronił swoją więź ze Zbawicielem?
To jest apologia dnia codziennego – związana z poczuciem, że zapieranie się Jezusa jest uderzeniem także w samego siebie. To świadomość bycia członkiem Jego Ciała – Kościoła. Uczenie się często niełatwego kochania tych, których On kocha – bliźnich. Ta wewnętrzna debata jest oczekiwaniem Jego podpowiedzi.
Ma ksiądz ulubionych poetów wśród kapłanów?
Z uwagą śledziłem zawsze poezję ks. Mieczysława Rzepniewskiego – to nasz drohiczyński ksiądz poeta. Jego utwory bardzo często stanowią ilustracje bieżących wydarzeń z życia naszej diecezji.
Czy poezja jest nam dzisiaj potrzebna?
Sądzę, że dziś i jutro będzie potrzebna tym, którzy piszą. Zawsze też będą ci, którzy są na nią wrażliwi. Poezja jest nośnikiem treści. Ma kilka tematów ponadczasowych: Bóg, zwycięstwo w walce i miłość chłopaka do dziewczyny. Zatem może nie tyle warto pytać, czy poezja jest potrzebna, ale jaka jest pod względem przekazu i co opiewająca. Oby jak najwięcej mówiła o wierze i miłości, co nie jest oczywiste w kontekście ich podważania i wykpiwania.
Poezja służebnicą wiary
Jak ksiądz myśli, dlaczego proza życia przeżywa dziś renesans, a poezja kojarzy się ze średniowieczem?
Traktując to pytanie metaforycznie, powiem, że pielgrzym wie, dokąd i po co, a tułacz często nawet nie wie – skąd? Stosunek do codzienności, która jest przestrzenią uświęcenia, będzie taki, jaka jest przyjęta przez nas koncepcja życia. Dlatego chrześcijanie, trwając w dialogu z zagubionymi w teraźniejszości, będą dla nich drogowskazami tak długo, jak długo będą pamiętać, że ich wędrówka jest pielgrzymką, której cel jest mocno związany z sensem. Sensem, którego nie można zatracić. Chociażby z tego powodu święci zawsze wobec świata będą poetami. Często niezrozumiałymi, lecz niektórym będzie dane zrozumienie.
Nie od dziś wiadomo, że poezja może pomóc człowiekowi otworzyć się na Boga.
Za jej pomocą otwierano się na Boga od zawsze. Psalmy, hymny, pieśni są świadectwem, że liryka jest wehikułem, który pozwala wznieść się ponad to, co wprost dostępne i wyrazić niewyrażalne. W moim osobistym przypadku jej tworzenie było próbą modlitwy bijącego się z wątpliwościami, a następnie świadomym rozważaniem i rejestrowaniem przeżywanych aktów wiary. W taki sposób poezja stała się dla mnie służebnicą wiary.
Ks. Beniamin Sęktas o pisaniu wierszy
We wstępie do książki Cztery pory wiary napisał ksiądz: „Wiara jest dynamiczna. Dokonuje się w intymności wnętrza człowieka”. Podobnie jest z poezją? Ona rządzi się zbliżonymi prawami?
Napisanie wiersza poprzedza zmaganie z czymś, co nazywane jest natchnieniem. Pomysł na wiersz może i przychodzi z zewnątrz – ot, coś mnie poruszyło, skupiło uwagę i wydało się istotnym – jednak to wewnętrzna praca nad owym zjawiskiem i przelanie jej na papier czyni wiersz. Wiara jest przyjmowaniem prawd objawionych, które przemienia się w przeżywanie ich całym sobą, a to powoduje życie nimi każdego dnia.
Wiersz „Modlitwa w podróży” autorstwa ks. Beniamina Sęktasa:
Choć duch mój bywa spowity mrokiem,
A serce zatrute złością,
Gdy patrzę na innych kainowym okiem,
Ty okiem opatrzności
Spoglądasz na mnie z miłością.
Ty, Panie, znasz mnie
Lepiej niż ja sam, Nim to wypowiem,
Ty wiesz, czego chcę,
Że chcę dać z siebie tyle, co mam.
Sam mam niewiele,
Za mną drogi szmat,
Lecz w Twoim Kościele
Ukryty mój skarb.
Dzięki Ci, Panie, za drogę tę,
Choć czas się na niej dłuży
Umacniaj w wierze mnie,
Bym lepiej Tobie służył.
Jak pomóc człowiekowi, którego duch spowity jest mrokiem? Dzisiaj, gdy za naszą granicą toczy się wojna, o ten mrok przecież nietrudno, wydaje się on być na wyciągnięcie ręki.
To pytanie dotyczy tematu grzechu. Dla mnie czymś oczywistym jest walka duchowa. Jest ona wewnętrzna i toczy się niezależnie od zewnętrznego stanu świata. Każdą wojnę poprzedza pokój. Wojna jest tylko obrazem poprzedzającego ją pokoju. To właśnie tolerowane w sercu chciwość, rozpusta, gniew, lenistwo podczas wojny owocują kradzieżą, gwałtem, zbrodnią i obojętnością. Dobrzy samarytanie, jakimi okazali się nasi rodacy niosący pomoc bliźnim uciekającym przed wojną, dali świadectwo. Ostatecznie jednak w tej trudnej godzinie człowiek musi otworzyć się na życie wewnętrzne i tam zobaczyć początek zwycięstwa dobrego Boga nad złem, które zamracza wnętrze człowieka.
„Cztery pory wiary”
Jak wyglądała praca nad tomikiem wierszy, który właśnie się ukazał?
Wiersze powstawały na przestrzeni ostatnich dziewięciu lat. Te z nich, które trafiły do tomiku, uznałem za warte publikacji. Udało mi się nawiązać kontakt z panem Wojtkiem Łapińskim, któremu dostarczyłem wybrane wiersze i dalej już wydawnictwo pracowało nad przesłanym materiałem, za co jestem bardzo wdzięczny.
Dlaczego tytuł Cztery pory wiary?
To wypadkowa porządkowania spisanego materiału. Ponieważ czymś, co porządkuje życie człowieka są cztery pory roku, a książką, z którą duchowny się nie rozstaje jest składająca się z cyklu czterech tygodni Liturgia godzin, postanowiłem umieścić wiersze w czterech rozdziałach, w kluczu tajemnic roku liturgicznego. I wyszła taka kompozycja.