Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
„Pytałem siebie i papieża Franciszka, co to znaczy być biskupem w czasie wojny. Jak ratować ludzi i szukać jakiegoś sensu w tej bezsensownej wojnie. Powiedziałem Ojcu Świętemu, że potrzebujemy jego wsparcia, żeby nas bronił gdzie się da, ponieważ jesteśmy przerażeni i grozi nam zagłada. Wojna jest walką o istnienie ukraińskiego narodu” – mówi arcybiskup większy kijowsko-halicki Światosław Szewczuk. W rozmowie z KAI zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego podsumowuje swoją tygodniową wizytę w Rzymie.
Krzysztof Tomasik (KAI): To była pierwsza wizyta księdza arcybiskupa w Rzymie od wybuchu wojny w Ukrainie. Liczne spotkania, rozmowy, przede wszystkim z papieżem Franciszkiem i sekretarzem stanu Stolicy Apostolskiej, kard. Pietro Parolinem. Z jakim przesłaniem wraca ksiądz arcybiskup na Ukrainę?
Abp Światosław Szewczuk: Tak, to była moja pierwsza wizyta w Rzymie po wybuchu wojny w Ukrainie. Głównym tematem rozmów była oczywiście sytuacja w kraju. Niezwykle ważna była rozmowa z Ojcem Świętym. Mieliśmy dwie godziny bardzo dobrej rozmowy. Od kiedy go znam, czyli gdy był jeszcze arcybiskupem Buenos Aires, to ta ostatnia rozmowa była mi chyba najbliższa i przebiegała w niezwykle serdecznej atmosferze. Była to bardzo „ojcowska” wymiana zdań.
Mówiłem „od serca” i starałem się przekazać papieżowi maksimum informacji o tym, jak teraz żyje Ukraina. Pytałem siebie i jego, co to znaczy być biskupem w czasie wojny. Jak ratować ludzi i szukać jakiegoś sensu w tej bezsensownej wojnie. Powiedziałem Ojcu Świętemu, że potrzebujemy jego wsparcia, żeby nas bronił gdzie się da, ponieważ jesteśmy przerażeni i grozi nam zagłada. Wojna jest walką o istnienie ukraińskiego narodu.
Wasza rozmowa miała miejsce tuż po wypowiedzi papieża Franciszka w czasie lotu powrotnego z Bahrajnu, kiedy mówił o „szacunku dla narodu rosyjskiego i rosyjskiego humanizmu” oraz „Dostojewskim, który do dziś nas inspiruje, inspiruje chrześcijan do myślenia chrześcijańskiego”.
Tak, nasza rozmowa odbyła się po kolejnym „kryzysie” medialnym związanym z tą wypowiedzią. Starałem się uczulić Ojca Świętego na to, jak takie wypowiedzi odbierają Ukraińcy. Jest taki romantyczny obraz Rosji wśród Włochów i innych narodów Zachodu, kształtowany na uczelniach i w mediach od lat, ukazujący piękno „rosyjskiej duszy” itd. Ale powiedzmy sobie szczerze – taka Rosja już nie istnieje.
Istnieje wielkie niebezpieczeństwo, analogiczne do postrzegania Niemiec przed II wojną światową, kiedy uczono o wspaniałej filozofii i kulturze niemieckiej, gdy u władzy byli już zbrodniarze. Potem świat był zdziwiony i zastanawiał się, jak to się stało, że naród z taką kulturą dopuścił się tak potwornych zbrodni. Dokładnie to samo dzieje się dziś z Rosją.
Teraz też możemy się dziwić, że naród Dostojewskiego, noszący w sobie wielkie chrześcijańskie wartości, okazuje się narodem zbrodniarzy, co pokazują ostatnio między innymi miejsca kaźni i niezliczone mogiły po wyzwoleniu Chersonia. Rzeczywistość pokazuje i budzi ogromne zdziwienie, że takiej „romantycznej” Rosji i wysokich standardów etycznych już nie ma.
Ojciec Święty zapewnił mnie, że stoi całkowicie po stronie Ukrainy i będzie dążył – wraz z wszystkimi instytucjami Stolicy Apostolskiej – do tego, aby wojna jak najszybciej się skończyła. Przypomnijmy, że zasadami działania Stolicy Apostolskiej w przypadku każdej wojny są: mediacja, pomoc humanitarna i używanie wszelkich pokojowych środków, aby powstrzymać agresję.
Powiedziałem Ojcu Świętemu, że Ukraina potrzebuje przede wszystkim nadziei i wszelkich działań, które będą prowadzić do pokoju. Jednak tak długo, jak Moskwa będzie prowadzić wojnę kolonialną i nie będzie uważać Ukrainy za państwo, które ma prawo do istnienia, które posiada swoją kulturę, język, historię i Kościół, tak długo nie ma podstaw do pokojowych rozmów z Rosją.
Wiele mówiłem papieżowi o posłudze naszych biskupów, księży, zakonników i zakonnic na terenach obecnie okupowanych. Podkreśliłem, że wszyscy nasi duszpasterze stanęli po stronie osób cierpiących, a każda z naszych świątyń i klasztorów stała się ośrodkiem schronienia i posługi humanitarnej. Przedstawiłem papieżowi także plan duszpasterski Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego na rok 2023, którego istotą jest służba najsłabszym, przyjmowanie i towarzyszenie przesiedleńcom, leczenie ran spowodowanych przez wojnę.
Podziękowałem również Ojcu Świętemu za wszystko, co zostało uczynione w celu powstrzymania wojny, za pośredniczenie w rokowaniach pokojowych na rzecz uwolnienia zakładników i jeńców oraz zorganizowanie powszechnej solidarności Kościoła katolickiego na rzecz cierpiącego narodu ukraińskiego. Podarowałem papieżowi fragment rosyjskiej miny, która w marcu zniszczyła fasadę świątyni w Irpieniu.
O czym rozmawialiście z kard. Parolinem?
Kard. Parolin potwierdził słowa papieża, że dyplomacja watykańska jest do naszej dyspozycji. Jeśli będzie potrzeba, to Stolica Apostolska jest gotowa do bycia mediatorem w rozmowach pokojowych. Z jednej strony dyplomacja watykańska nie angażuje się po żadnej ze stron konfliktu, ale z drugiej strony chce być blisko obu stron wojny. Utrzymuje kanały komunikacyjne z Rosją, aby pomagać w dialogu i dążeniu do pokoju. Kard. Parolin był bardzo zainteresowany tym, jak społeczeństwo ukraińskie przeżywa czas wojny, jak działają rząd i władze państwowe, jakie są nadzieje na odbudowę Ukrainy.
W trakcie wizyty ksiądz arcybiskup zainaugurował przy grobie św. Jozafata Kuncewicza w bazylice św. Piotra 12 listopada – w liturgiczne wspomnienie tego świętego męczennika – rok jubileuszowy z okazji 400. rocznicy jego męczeńskiej śmierci.
Boską Liturgię odprawiliśmy przed moją wizytą u kard. Parolina. Koncelebransami było sześciu biskupów UKGK: metropolita filadelfijski w USA abp Borys Gudziak, egzarcha apostolski we Włoszech bp Dionisij Lachowycz, egzarcha Odessy bp Mychajło Bubnij, egzarcha apostolski w Niemczech i Skandynawii bp Bohdan Dziurach, kanonik papieskiej bazyliki Matki Bożej Większej bp Irynej Biłyk oraz greckokatolicki biskup Đura Džudžar z Serbii i przewodniczący Rady Konferencji Episkopatów Europy (CCEE) abp Gintaras Grušas z Wilna.
Nasza uroczystość pokazała, że postać św. Jozafata jest postacią ważną nie tylko dla Ukrainy, ale także dla całej Europy Środkowo-Wschodniej, w tym dla Polski. Poprosiłem też ojców bazylianów, aby relikwie św. Jozafata peregrynowały po wszystkich naszych parafiach, aby duchową siłą męczennika dotknąć ran naszego narodu i prosić o pokój. O tym opowiedziałem kard. Parolinowi, chcąc, aby Stolica Apostolska doceniała męczennictwo naszego Kościoła, za którym stała zawsze nasza wierność Ojcu Świętemu, że i dziś cierpimy za wierność następcy św. Piotra.
Ponadto spotkałem się z prefektem Dykasterii ds. Popierania Jedności Chrześcijan kard. Kurtem Kochem, prefektem Dykasterii ds. Kościołów Wschodnich kard. Leonardo Sandrim oraz watykańskim sekretarzem ds. relacji z państwami abp. Paulem Richardem Gallagherem.
Spotkał się ksiądz arcybiskup z papieżem seniorem Benedyktem XVI?
Ważne i wzruszające było to spotkanie z papieżem seniorem Benedyktem XVI. Opowiedziałem papieżowi Benedyktowi o konsekwencjach wojny w Ukrainie, o ideologicznych podstawach rosyjskiej agresji, kolonialnych zamiarach Rosji i podkreśliłem, że plan denazyfikacji Ukrainy jest oczywistym ludobójstwem narodu ukraińskiego. Mówiłem też o działalności Wszechukraińskiej Rady Kościołów i Organizacji Religijnych, współpracy Kościołów w sferze humanitarnej i jedności ekumenicznej w modlitwie przed zbiorowymi grobami, w których spoczywają nasi bracia i siostry różnych wyznań. Poprosiłem Ojca Świętego o dalszą modlitwę o pokój w naszym kraju.
Od papieża seniora otrzymałem pamiątkowy medal z limitowanej kolekcji jego pontyfikatu. Na koniec papież poprosił mnie o przekazanie słów wsparcia i swojego błogosławieństwa całemu narodowi ukraińskiemu.
Równie ważne było spotkanie księdza arcybiskupa z ambasadorami akredytowanymi przy Stolicy Apostolskiej.
To było ukoronowanie mojej wizyty. Na spotkanie w Palazzo Della Rovere, siedzibie Zakonu Rycerskiego Grobu Bożego w Jerozolimie, przybył jego wielki mistrz kard. Fernando Filoni i trzydziestu ambasadorów z całego świata, między innymi z Europy, Kanady, USA. Przede wszystkim dałem świadectwo o bólu naszego narodu w czasie tej okrutnej i bezsensownej wojny. Starałem się pokazać, czym jest ta wojna naprawdę. Powiedziałem, że ta wojna jest wojną kolonizacyjną. Moskwa traktuje wszystkie państwa postsowieckie jako swoje kolonie i chce je na nowo podbić. Jeżeli tak będzie dalej, to bez głębokiego nawrócenia Rosji nie będzie pokoju. Rzeczywistość jest taka, że bez akceptacji przez Rosję trwałych zmian w Europie, jakie nastąpiły w latach dziewięćdziesiątych XX wieku, poszukiwanie pokoju będzie niemożliwe.
Opowiedziałem ambasadorom, jak nasz Kościół działa w czasie wojny, że jesteśmy z naszym narodem tam, gdzie jest najciężej, chronimy go, służymy mu pomocą humanitarną. Od pierwszych dni wojny stanęliśmy też na pierwszej linii frontu informacyjnego, gdyż – jak powiedział papież Franciszek– zawsze wojna jest powiązana z wielkim kłamstwem. Pierwszą ofiarą wojny jest zawsze prawda. Odniosłem się też do stanowiska i zabiegów medialnych patriarchatu moskiewskiego, przestrzegając przed promowaną przez Rosyjski Kościół Prawosławny ideologią "rosyjskiego świata".
Pokazałem też dwa krótkie filmy, na których widać najpierw prawosławnego kapłana w szatach liturgicznych chwalącego wojnę przeciw NATO i duchownego uczącego żołnierzy modlitwy błogosławienia pocisków w trakcie wkładania ich do magazynka. Pokazałem też filmik nadziei przestawiający młodego Rosjanina, protestującego pokojowo wśród rodaków przeciwko wojnie.
Potem zadawano mi wiele pytań. Na przykład, jak widzimy możliwość pojednania między narodem ukraińskim i rosyjskim, czego oczekujemy po dyplomacji, czy dyplomacja jest teraz w ogóle możliwa czy nie. Odnośnie do pojednania z Rosjanami powiedziałem, że jest to kwestia otwarta i może ono nastąpić dopiero po ustaleniu prawdy dotyczącej tego, co się wydarzyło, po nastaniu sprawiedliwości i nawróceniu serc.
Dla mnie była to okazja, aby podziękować światu za to, że jest po naszej stronie i przyjmuje naszych uchodźców. W naszej rozmowie ambasador Polski przy Stolicy Apostolskiej Adam Kwiatkowski już dziś zastanawia się, jak upamiętnić pierwszą rocznicę wybuchu wojny, ponieważ 24 lutego już się zbliża dużymi krokami. I to mnie bardzo wzruszyło.
Czy społeczeństwo włoskie po ponad dziewięciu miesiącach wojny lepiej ją rozumie? Czy dostrzega, jak dramatyczna jest sytuacja w Ukrainie?
Społeczeństwo włoskie na razie na temat wojny w Ukrainie jest podzielone. Gdy przyjechałem do Rzymu, odbyły się dwie manifestacje. Jedna w Rzymie, druga w Mediolanie. Obie na rzecz pokoju. Manifestacja w Rzymie była przeciwko rządowi oraz pomocy Ukrainie i miała w sumie wydźwięk prorosyjski.
Z kolei manifestacja w Mediolanie, z licznym udziałem społeczności ukraińskiej, odbyła się pod hasłem „Sława Ukrainie” i na niej popierano działania rządu na rzecz Ukrainy. Argumentowano, że działania przeciwko rosyjskiej agresji służą także obronie wartości europejskich. Z kolei bardzo ciekawe było moje osobiste doświadczenie na spacerze, gdzie napotkałem grupę Włochów dyskutujących o Ukrainie. Byli to ludzie sympatyzujący z włoską partią komunistyczna, która – jak widać – ma się we Włoszech całkiem dobrze. Niestety oni nie pojmują, że z Rosji może przyjść jakiekolwiek zło.
Są też inni Włosi popierający chrześcijańską demokrację, która jednoznacznie potępia Rosję. Byłem też świadkiem rozmowy ojca, który pouczał swoje córki mówiąc im, aby postawiły siebie na miejscu Ukraińców. Tłumaczył im, że gdyby Włosi byli na miejscu Ukrainy, to też by chcieli, aby Francuzi i Niemcy ich wspierali. Ucieszyło mnie, że Ukraina jest w centrum uwagi i dyskutuje się o niej w rodzinach.
Wracając z Rzymu zatrzymał się ksiądz arcybiskup w Wiedniu i spotkał z jego metropolitą, kard. Christophem Schönbornem.
11 listopada Konferencja Biskupów Austriackich wydała komunikat na temat wojny w Ukrainie, potępiający wojnę i agresję rosyjską. Austriacy stoją wyraźnie po stronie Ukrainy i narodu ukraińskiego. Miałem okazję podziękować kard. Schönbornowi za jasne i jednoznaczne stanowisko austriackich biskupów. W czasie rozmowy kardynał mówił, że jest to brutalna agresja prowadzona w taki sposób, że łamane jest prawo międzynarodowe i międzynarodowe prawo wojenne, niszczona jest infrastruktura, atakowane cele cywilne. Nazywał rzeczy po imieniu – że są to zbrodnie wojenne.
Kard. Schönborn jest bardzo ważną osobistością Kościoła powszechnego. Należy do bliskiego kręgu i przyjaźni się z Ojcem Świętym. Powiedział mi, że będzie robił wszystko, co w jego mocy, aby uświadamiać Stolicę Apostolską, czym jest tragedia, która się dokonuje na wschodzie Europy. Temat wojny w Ukrainie musi być centralnym tematem refleksji Kościoła katolickiego, a zwłaszcza Stolicy Apostolskiej.
Podziękowałem mu też za to, że jest teraz ordynariuszem dla grekokatolików w Austrii. Jest bardzo otwartym i aktywnym pasterzem dla około czterdziestu trzech tysięcy uchodźców ukraińskich w Austrii. Między innymi z jego inicjatywy zorganizowano zbiórkę pieniędzy w parafiach austriackich na pomoc Ukrainie, przed zbliżającą się zimą. Kardynał otwarcie potępił atak rosyjskich rakiet na Ukrainę.
Mówiliśmy także o Polakach, którzy zginęli w wyniku wybuchu rakiety w Przewodowie, przy granicy z Ukrainą. Obaj wyraziliśmy głęboki ból z tego powodu i zapewniliśmy o modlitwie za ofiary. Było to ważne spotkanie i okazja, aby serdecznie podziękować jemu osobiście i wszystkim katolikom Austrii za wsparcie Ukrainy w tym bolesnym momencie naszej historii.
KAI/ks