separateurCreated with Sketch.

Kiedyś pozowała w rozbieranych sesjach, dziś mówi: „Bóg daje mi wszystko, czego potrzebuję”

była modelka Klaudia Tołłoczko
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
– Moje życie, mimo że starałam się poznawać Pana Boga, nie przypominało życia nawróconej chrześcijanki. Wybierałam w tamtym czasie drogi na skróty, byłam pogrążona w grzechach ciężkich – mówi Klaudia Tołłoczko.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Katarzyna Szkarpetowska: Praca fotomodelki to marzenie wielu dziewczyn. Ty, Klaudio, karierę w branży modelingu rozpoczęłaś dość wcześnie.

Klaudia Tołłoczko*: Tak, pracę w modelingu rozpoczęłam w wieku szesnastu lat i utrzymywałam się z niej do dwudziestego drugiego roku życia. Gdy chodziłam do gimnazjum, znajomi często mówili mi, że jestem fotogeniczna i że powinnam pomyśleć o pracy w charakterze fotomodelki. Stwierdziłam, że spróbuję. Wzięłam udział w jednej sesji zdjęciowej, potem kolejnej. Zaczęłam otrzymywać sporo zleceń komercyjnych, dobrze płatnych. W wieku niespełna dwudziestu lat miałam na Instagramie konto, które obserwowało prawie pół miliona osób.

Kilka lat temu zachorowałaś na ciężką, niezwykle wyniszczającą organizm, chorobę. Lekarze nie potrafili ci pomóc.

Zdiagnozowano u mnie grzybicę ogólnoustrojową. Choroba sprawiła, że zaczęłam szukać pomocy u Pana Boga. To jeszcze nie było nawrócenie, ale pierwszy krok w kierunku budowania relacji z Panem. Czytając Pismo Święte poznawałam Boże spojrzenie na życie człowieka. Odkryłam wtedy moc diety biblijnej. Zastosowałam ją we własnym życiu i Pan Bóg zaczął mnie uzdrawiać. Nie od razu, ale stopniowo, poprzez post (dietę opartą na nieprzetworzonej, głównie roślinnej żywności) oraz modlitwę.

Dziś wiem, że  gdyby to nie był proces, gdyby Bóg uzdrowił mnie w jednej chwili, już dawno by mnie przy Nim nie było. Dalej bym grzeszyła i być może zatraciła szansę na zbawienie i życie wieczne.

Choroba nie była jedynym cierpieniem, które przyprowadziło mnie do Pana Boga. Niedługo po tym, jak zachorowałam, zmarł mój wujek, Paweł, który był dla mnie jak brat. Dzieliła nas niewielka różnica wieku. Był młodym, zdrowym mężczyzną, nigdy na nic nie chorował. Po prostu zasnął i już się nie obudził, nastąpiło zatrzymanie akcji serca. Jego śmierć mną wstrząsnęła.

Co czułaś, stojąc nad trumną wujka?

Całe moje życie przebiegło mi wtedy przed oczami. Przypomniały mi się słowa z Pisma Świętego: „Nie znacie dnia ani godziny”. Moje ówczesne życie, mimo że starałam się poznawać Pana Boga, nie przypominało życia nawróconej chrześcijanki. Wybierałam w tamtym czasie drogi na skróty, byłam pogrążona w grzechach ciężkich.

Pamiętam, że po śmierci wujka Pawła uklękłam i zawołałam: „Duchu Święty, przyjdź, potrzebuję Cię w moim życiu. Bez Twojej pomocy nie będę w stanie podnieść się z moich upadków”.

Przyszedł?

Tak. Przyszedł i zmienił moje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Zdecydowałam się na spowiedź generalną. Na kilku kartkach A4 wypisałam grzechy, którymi przez te wszystkie lata raniłam Pana Boga. Duch Święty przypominał mi nawet drobne przewinienia z dzieciństwa, takie jak zabranie babci z portfela, bez jej wiedzy, kilku złotych. Ta spowiedź to był taki dobry początek. Początek przepięknej przygody z Bogiem.

Jako fotomodelka brałaś udział m.in. w sesjach rozbieranych, twoje zdjęcia ukazywały się w magazynach dla mężczyzn. Jak patrzysz na to dzisiaj, po kilku latach?

To już jest za mną. Dawniej czułam się niedowartościowana. Poczucie własnej wartości uzależniałam od tego, jak wyglądam, a także od opinii innych ludzi na mój temat. Potrzebowałam potwierdzenia, że jestem atrakcyjna, dlatego świat modelingu był mi tak bardzo potrzebny. Karmił mój głód bycia akceptowaną. Dzisiaj patrzę na siebie w taki sposób, w jaki patrzy na mnie Pan Bóg, czyli z miłością, akceptacją.

Była fotomodelka, która chwali Boga – Klaudia Tołłoczko [zdjęcia]:

Miałaś bogatego chłopaka, z którym mieszkałaś w luksusowym apartamencie, jeździłaś na drogie wakacje, zarabiałaś duże pieniądze. Nie żałujesz czasami, że z tego wszystkiego zrezygnowałaś?

Nie, ponieważ odnalazłam Pana Boga, a to jest dla mnie najważniejsze. Bóg daje mi wszystko, czego potrzebuję. Od trzech lat słyszałam w sercu głos: „Pójdź za Mną”. Czułam, że to Jezus zaprasza mnie, żebym za Nim poszła, ale nie wiedziałam, dokąd. Pytałam więc: „Panie Jezu, o co Ci chodzi? Przecież zostawiłam już modeling. Rozstałam się z chłopakiem, z którym żyłam w grzechu. Do zakonu, jak rozeznałam, też mam nie iść. Czego chcesz, Panie?”.

Odpowiedź przyszła niedawno, podczas adoracji Najświętszego Sakramentu. Pan Jezus wyraźnie pokazał mi, że moim powołaniem jest ewangelizacja. On chce, żebym mówiła o Nim innym ludziom, wierzącym i niewierzącym, bezdomnym i prostytutkom. W  kościołach, w domach dziecka, w zakładach poprawczych i w więzieniach. Cokolwiek czynię, pragnę czynić na Jego chwałę.

Pan Bóg dał mi do tego niezbędne narzędzia w postaci charyzmatów Ducha Świętego – mądrość słowa, dar poznania. Chciałabym też spełniać się dalej w niesieniu pomocy innym jako dietetyk biblijny. Czuję, że to także jest misja dana mi od Pana. Nie tyle praca, ile powołanie.

Co takiego ma w sobie dieta biblijna, że jej działanie jest tak skuteczne, również duchowo?

Ludzkie ciało jest świątynią Ducha Świętego i naszym zadaniem jest o tę świątynię dbać. Święty Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian napisał: „Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za [wielką] bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele! (1 Kor 6,20).

Dieta biblijna pomaga oczyścić zarówno ciało, jak i ducha. Gdy nie radzimy sobie z emocjami, często zamiast oddać je Panu Bogu, co byłoby dla nas uzdrawiające, sięgamy po jedzenie: przetworzone, niezdrowe. Decydując się zaś na dietę biblijną, otwieramy się na działanie samego Boga. Będąc na diecie biblijnej nie „zajadamy” naszych emocji, nieuleczonych traum, duchowych ran, w związku z tym one odkrywają się przed nami.

Przed nami i przed Bogiem, który zaczyna nas leczyć.

Właśnie tak! Ponadto w Piśmie Świętym jest napisane, że niektóre demony można wyrzucić jedynie postem i modlitwą. Pan Jezus pościł przez czterdzieści dni. W tym czasie demon kusił go m.in. jedzeniem: „Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem” (Mt 4,3). Chrystus jednak przeciwstawił się, odparł: „Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4,4b).

*Klaudia Tołłoczko – w przeszłości fotomodelka, a obecnie ewangelizatorka oraz dietetyk biblijny. Prowadzi blog Boskadieta.com.